Nie ma miejsca na wpadki
Barcelona po porażce z Szachtarem nie może przegrać z Porto, aby pozostać na pierwszym miejscu w swojej grupie.
Duma Katalonii nie ma czasu na żale. Zespół był emocjonalnie dotknięty kontuzją Gaviego podczas przerwy reprezentacyjnej, ale najbliższe dni wymagają tego, aby piłkarze Xaviego przezwyciężyli ten problem i poprawili osiągane wyniki. Margines błędu zarówno w rozgrywkach ligowych, jak i w Lidze Mistrzów skurczył się praktycznie do zera.
Najważniejszy mecz jesieni
Aby nie drżeć do ostatniej kolejki o grę w najważniejszych klubowych rozgrywkach na wiosnę, Robert Lewandowski i spółką muszą zainkasować pełną pulę przeciwko Porto. – Myślę, że to spotkanie zakończy się remisem, ponieważ Barcelona i FC Porto to dwa kluby, które bez problemu wyjdą z grupy, a taki wynik nie przeszkodzi ani jednemu, ani drugiemu zespołowi – prognozował w portugalskich mediach były zawodnastawienie nik obu tych drużyn Ricardo Quaresma. Terminarz znów nie jest sprzymierzeńcem mistrzów Hiszpanii. W zeszłym sezonie w niecały miesiąc nagromadzenie meczów sprawiło, że Katalończyków zabrakło drugi rok z rzędu w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Trzeci taki sezon byłby nie tylko porażką, ale wręcz kompromitacją zespołu, który już od jakiegoś czasu ma problem z regularnym wygrywaniem. – W zeszłym sezonie wygraliśmy ligę i superpuchar. Nieświadomie wkrada się drobne rozluźnienie, ale tak nie może być, musimy dać z siebie więcej, jeśli chcemy zdobywać tytuły. Naszym największym problemem jest mentalność. Dopiero w drugich połowach nasze nastawienie jest odpowiednie, ale wynika to z tego, że rezultat jest niekorzystny i zaczyna nam się spieszyć. Powinniśmy mieć takie podejście od pierwszej minuty. Dużo rozmawiamy o tym, by pokazać w meczu, że chcemy wygrać. Musimy się poprawić, być samokrytyczni. Ja pierwszy, bo jestem głównym odpowiedzialnym. Nasze wyniki są niesatysfakcjonujące. Punkt zawsze jest niewystarczający. Musimy to poprawić. Przede wszystkim do meczu i to już tego najbliższego – przekonywał Xavi po ligowym remisie z Rayo Vallecano (1:1).
Kłopoty z defensywą
Rachunki do wyrównania z Portugalczykami ma też Robert Lewandowski. To właśnie w pierwszym starciu z ekipą Smoków reprezentant Polski doznał kontuzji, która na blisko miesiąc wykluczyła go z gry i niejako zapoczątkowała posuchę bramkową zarówno „Lewego”, jak i całej Dumy Katalonii. Lepszej okazji do sportowego rewanżu na drużynie Sergio Conceicao niż wtorkowe spotkanie może już nie być. Porto ma problemy kadrowe i do stolicy Katalonii przyjedzie z zaledwie jednym środkowym obrońcą. David Carmo pauzuje za karki, a na drobny uraz narzeka Pepe. Jedynym stoperem w kadrze pozostaje zatem Fabio Cardoso, bo jego partner ze środka defensywy w ostatnim spotkaniu z Montalegre (4:0), czyli Ze Pedro, nie jest zgłoszony do rozgrywek Ligi Mistrzów. Portugalskie media szansy na korzystny rezultat Smoków upatrują w dyspozycji Evanilsona. 24-letni napastnik ma już cztery bramki w tym sezonie Champions League, z czego trzy w spektakularnym meczu z Royal Antwerp, gdzie po wejściu z ławki zaliczył hat tricka. Dziennik „A Bola” przed spotkaniem z Barceloną przedstawia Brazylijczyka nawet jako kandydata do korony króla strzelców najważniejszych europejskich klubowych rozgrywek.
– Myślę, że mam solidne podstawy, by o tym marzyć. Jest wielu świetnych zawodników, ale jeśli dobrze wykonam swoją pracę, myślę, że uda mi się zdobyć więcej bramek niż oni. Nie ma rzeczy niemożliwych – powiedział sam zainteresowany w wywiadzie dla telewizji TNT Sports Brasil.
Największe rozczarowanie
Równie ciekawie co w Barcelonie będzie też w Mediolanie, gdzie półfinalista poprzedniej edycji AC Milan w przypadku porażki z Borussią Dortmund pożegna się z Champions League już na etapie fazy grupowej. Rossoneri muszą zaprezentować się lepiej niż w sobotę z Fiorentiną (1:0) w Serie A, bo oprócz wyniku w ich grze mało co się zgadzało.
Milan od pierwszej kolejki LM zawodzi na całej linii. W dotychczasowych czterech spotkaniach zdobył dwie bramki (obie w ostatniej kolejce przeciwko PSG). Paradoks polega na tym, że to właśnie w starciu z mistrzem Francji zdał najtrudniejszy egzamin w tej edycji Ligi Mistrzów, dzięki czemu do wtorkowego meczu będzie przystępował w roli faworyta. – Milan zawsze będzie na ustach komentatorów, ale to część tej gry i trzeba przywyknąć. Nas interesują tylko trzy punkty. Mieliśmy długą serię bez zwycięstwa. W drugich połowach meczów często graliśmy gorzej. Zwycięstwo z Fiorentiną nas pobudziło. Niestety w ostatnich spotkaniach Champions League wiele rzeczy nam nie sprzyjało, ale mając kłopoty, potrafimy wydobyć z siebie coś więcej – przekonuje obrońca Milanu Davide Calabria.