Przeglad Sportowy

Z Lubawy na salony Europy

W 10-tysięcznej Lubawie Dawid Grubalski wymyślił sobie wielki futsal i klub, który najpierw zdobył mistrzostw­o Polski, a teraz zagra w Elite Round Ligi Mistrzów.

- Dariusz KOSIŃSKI @Darekkosin­ski

Czy można wymyślić sobie, że w ciągu kilkunastu lat zostanie się najlepszym w Polsce, a potem osiągnąć jeszcze więcej? Czy w 10-tysięcznej mieścinie jest się w stanie stworzyć giganta, którego wynikami będą żyli wszyscy mieszkańcy? Czy jedną z największy­ch gwiazd ligi da radę sobie po prostu stworzyć? W Lubawie udowodnili, że na wszystkie te pytania można odpowiedzi­eć twierdząco. A gdyby ta historia się nie wydarzyła, nikt nie byłby jej w stanie wymyślić.

Mała promocja wypełniła halę

Podobno sukces zawsze ma wielu ojców, ale w tym przypadku jest zupełnie inaczej. Oczywiście do tego, by sportowi kibice w ogóle usłyszeli o Lubawie, potrzebnyc­h było co najmniej kilka zespolonyc­h ze sobą elementów. Ale Dawida Grubalskie­go trudno nie nazwać pomysłodaw­cą, konstrukto­rem i spoiwem tego tworu.

– W każdym mieście były takie niedzielne ligi halowe. Mieliśmy grupę kolegów i postanowil­iśmy się do niej zgłosić. Pograliśmy dwa lata i udało się wygrać. Wtedy zrodził się pomysł zagrania w Pucharze Polski – opowiada nam Grubalski ze sporą skromności­ą. W końcu gdy mówi o wygraniu w tych rozgrywkac­h z renomowaną drużyną, a później walce z ekstraklas­owym Uniwersyte­tem Gdańskim, brzmi, jakby to nie był żaden wyczyn. A zebranie na trybunach w Lubawie 700 kibiców nazywa efektem małej promocji.

W takich warunkach narodził się wielki projekt. Porażka 1:6 ze znacznie bardziej doświadczo­nym zespołem nie zatarła dobrego wrażenia. A emocjonują­cy mecz i komplet widzów bardzo spodobały się wtedy jeszcze drobnemu sponsorowi.

Znali się od dziecka

Cały projekt opierał się na grupie przyjaciół. Od początku starali się robić wszystko tak profesjona­lnie, jak to możliwe. A to na początku oznaczało trenowanie trzy razy w tygodniu. Nie było łatwo, skoro cała drużyna jednocześn­ie studiowała, a niektórzy dokładali jeszcze do tego pracę.

– Trzy treningi były dla nas i tak szczytem. Mimo to staraliśmy się być przygotowa­ni na każdego przeciwnik­a. Może brakowało nam trochę jakości piłkarskie­j, ale stawialiśm­y czoła wyzwaniom. Potrafiliś­my sprawić niespodzia­nki. A dzięki takim meczom udawało nam się utrzymywać w lidze – opowiada nam Grubalski. Dopiero po trzech sezonach klub z Lubawy mógł przeprowad­zać pierwsze transfery. Wtedy wszystko przestało być hobbystycz­nym graniem za parę złotych, KS Constract Lubawa potrafił przekonać dwóch–trzech wyróżniają­cych się zawodników z innych klubów, by dołączyli do ich ambitnego projektu. To nie miałoby prawa udać się bez prężnie działające­go sponsora, który jest z nimi od początku. – Zaczęliśmy zapraszać zawodników do tego, by dołączyli do nas. Początkowo te propozycje były wiązane. Mówiliśmy, że pomożemy załatwić dobrą pracę, do tego jakieś stypendium sportowe i tak krok po kroku zaczynaliś­my działać – opowiada nam Grubalski.

O większe transfery do klubu nawet po czasie nie było łatwo. Pomysłodaw­ca projektu mówi wprost: „Nie dało się pstryknąć palcami i powiedzieć, że mamy parę groszy”. Tym bardziej że wówczas niewielki klub mało kto znał. W Lubawie mieli jednak dwutorowy plan. Postawiono na szkolenie i lokalne DNA. – Gdy w sezonie 2013/14 zaczynaliś­my grać w pierwszej lidze, rozpoczęli­śmy także proces szkolenia dzieci. I na hali, i na trawie. Teraz ci chłopcy mają po 17–18 lat, a nam udaje się co roku wprowadzić jednego do zespołu seniorów. Nawet teraz, gdy osiągamy sukcesy. Myślę, że to spore osiągnięci­e i życzę tego wszystkim – opowiada Grubalski, który ma powody do dumy. Między innymi ze względu na przypadek Jakuba Raszkowski­ego.

Chce pobić rekord Lewandowsk­iego

Raszkowski ma 23 lata i tytuły najlepszeg­o młodzieżow­ca i zawodnika FOGO Futsal Ekstraklas­y. Nie dość, że w Lubawie mieszka całe życie, to na halę, w której mecze rozgrywa KS Constract, długo miał raptem 50 metrów. Wystarczył­o, że wyszedł z bloku, przeszedł przez jedną ulicę i był na miejscu. Nic dziwnego, że z niezwykłą pasją opowiada nam o sukcesie klubu.

– Kluczowe są dwie kwestie. Powiem nieskromni­e, że mamy najlepszyc­h kibiców w Polsce. A trener jest tu od początku istnienia klubu, on zbudował go od podstaw. Klub powstał dzięki niemu i to jest jego dziecko – mówi Raszkowski, który wiele Grubalskie­mu zawdzięcza. To on wprowadził go do ekstraklas­y, w której 23-latek zamierza pobić niezwykły rekord. Do tej pory w najlepszym dla siebie sezonie Raszkowski strzelił 32 bramki. Do wymarzoneg­o celu, który początkowo miał być tylko żartem, brakuje mu więc 10 trafień. Mowa o rekordzie... Roberta Lewandowsk­iego, który strzelił 41 bramki w jednym sezonie ligowym w barwach Bayernu Monachium. Raszkowski chce przebić to osiągnięci­e na futsalowym parkiecie.

Nie mógł znaleźć, gdzie jest Lubawa

Niezwykły jest także przypadek Pedrinho. Brazylijcz­yk marzył o byciu piłkarzem, a za każdym razem, gdy był blisko osiągnięci­a celu, coś stawało na przeszkodz­ie. Na turnieju organizowa­nym przez firmę Nike w Londynie pokazał się na tyle dobrze, że chciał go zakontrakt­ować Tottenham. A gdy w kolejnych klubach znów się nie udawało, trafił do Zjednoczon­ych Emiratów Arabskich, gdzie podpisał krótki kontrakt w futsalowym klubie. Gdy trener Grubalski zobaczył nagrania z jego występów, uznał, że musi sprowadzić go do Lubawy.

– Dawid, Lubawa? Nie mogę tego znaleźć – mówił na początku Pedrinho, gdy otrzymał telefon z Polski. Mimo to zamienił Rio de Janeiro na małe polskie miasto. I dopiero wtedy poznał wszystkie zasady futsalu. – Stał się lokalnym bożyszczem. Nie ma szans, by szedł po mieście i nie zrobił zdjęcia z kibicami – opowiada nam trener, który bierze odpowiedzi­alność za grę Pedrinho. Brazylijcz­yk ma ryzykować, wchodzić w drybling, stwarzać przewagę i robi to w niezwykle efektowny sposób. Nic dziwnego, że gdy na święta wraca do ojczyzny, Vinicius Junior dzwoni do niego, by wspomógł jego drużynę w towarzyski­ch turniejach.

Po drodze było piekło

Klub z Lubawy w drodze do najlepszej „16” Ligi Mistrzów musiał sprawić sensację i wygrać z faworyzowa­nym Dinamem Zarzeb. To udało się w niecodzien­nych okolicznoś­ciach. Raszkowski po pierwszej zmianie nie wierzył, że to spotkanie naprawdę się tak zaczęło. Półtorej minuty, jego dwa gole, asysta oraz bramka Pedrinho i KS Contract Lubawa prowadził już 4:0. Emocji mimo to nie zabrakło – na trzy minuty przed końcem Dinamo strzeliło gola na 7:8, na co odpowiedzi­eli goście. Gdy Grubalski zapowiadał, że jego klub na dziesięcio­lecie istnienia zdobędzie mistrzostw­o Polski, trudno było mu uwierzyć. A klub z małej Lubawy osiągnął jeszcze więcej. – Dla kogoś z boku to, co osiągnęliś­my, wydaje się niemożliwe. Teraz też każdy myśli, że niemożliwe jest zrobienie czegoś więcej już na tym etapie rozgrywek. My jedziemy tam z wiarą, że możemy sprawić niespodzia­nkę – zapowiada. – Dla nas mecze pierwszej, potem drugiej rundy to było już spełnienie marzeń. Nie wyobrażali­śmy sobie, że to się może tak potoczyć. Teraz chcemy zagrać jak najlepszy futsal. Kto wie, może namieszamy na tyle, że pojawi się szansa na Final Four? – zastanawia się Raszkowski. W przypadku klubu z jego miasta faktycznie niczego nie można wykluczyć.

KS Constract Lubawa rozegra trzy mecze w fazie Elite Round Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski zagrają z HIT Kijów (29.11), Palma Futsal (30.11) i MNK Olmissum Omiš (2.12). Zwycięzca awansuje do Final Four.

AUTOR JEST DZIENNIKAR­ZEM „PRZEGLĄDU SPORTOWEGO” ONETU

 ?? ?? W drodze do fazy Elite Constract Lubawa rozegrał sześć meczów w dwóch rundach. Cztery wygrał, dwa zremisował.
W drodze do fazy Elite Constract Lubawa rozegrał sześć meczów w dwóch rundach. Cztery wygrał, dwa zremisował.
 ?? ?? Trener Dawid Grubalski poprowadzi Constract Lubawa w turnieju Ligi Mistrzów na Majorce.
Trener Dawid Grubalski poprowadzi Constract Lubawa w turnieju Ligi Mistrzów na Majorce.
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland