Lokomotywa zatrzymana
Wielki smutek w Poznaniu. Niepokonany na własnym stadionie Lech skapitulował po raz pierwszy.
Lechici przed dwoma z rzędu wyjazdami do Kielc oraz Gdyni mieli na mecz z Widzewem jeden cel: wywalczyć pozycję wicelidera. Od pierwszego dnia 16. kolejki faworyci oraz tym samym najwięksi rywale Kolejorza tracili punkty: w piątek Jagiellonia (0:0), w sobotę Legia (2:2), Raków (1:1) oraz Pogoń, która sensacyjnie przegrała ze Stalą (2:3). To był idealny moment, żeby zaatakować.
Upragnione zwycięstwo
Przed spotkaniem wszystko przemawiało za poznaniakami. Łodzianie byli bez zwycięstwa na wyjeździe, nie wygrali z Lechem od siedmiu spotkań, a gospodarze nie przegrali ani jednego meczu w tym sezonie na własnym stadionie, na którym są również bardzo skuteczni. I Lech nie wykorzystał tej szansy, za to Widzew od pierwszej minuty zaskakiwał dobrą organizacją gry, zamykaniem środka w defensywie, oddalaniem zagrożenia, czyhaniem na swoje szanse przy odbiorach. Łodzianie zmieniali także ustawienie w ataku, nie bali się zaryzykować.
Po raz kolejny Elias Andersson nie popisał się w defensywie, doprowadził do rzutu karnego dla łodzian, najpierw źle ustawiając się przy podaniu rywali, a później faulując Fabio Nunesa. Przed utratą bramki poznaniaków uratował Bartosz Mrozek, który wybronił słabiutki strzał Jordiego Sancheza, ale później indywidualne błędy z lewej strony i niefrasobliwość obrońców na szesnastym metrze ułatwiły drogę Franowi Alvarezowi na zdobycie bramki. Goście mogli być na siebie wściekli, bo oprócz niewykorzystanego rzutu karnego mieli kilka znakomitych okazji do podwyższenia wyniku – najlepszą Juan Ibiza, ale zamiast dobić piłkę prawą nogą z odległości dwóch metrów, Hiszpan wybrał nienaturalny strzał lewą, co uchroniło Lecha przez dwubramkową stratą. Kolejorz zdecydował się na większą aktywność w pressingu, dochodził do głosu, później przejął całkowicie inicjatywę, zamknął w drugiej połowie Widzew w defensywie, ale bezskutecznie. To Łodzianie wyjechali z Poznania z upragnionym zwycięstwem.
Bliżej powrotu Salamona
W piątek UEFA poinformowała poznański klub, że za kilka tygodni do gry może wrócić zawieszony wiosną Bartosz Salamon. W kwietniu 32-latek dowiedział się, że w jego organizmie wykryto nielegalne substancje. Został wtedy odsunięty od treningów z drużyną. W ostatni piątek klub z Poznania otrzymał informację, że środkowy obrońca Kolejorza został zdyskwalifikowany przez UEFA na osiem miesięcy, ale liczy się w tym trwające od 13 kwietnia zawieszenie. W związku z tym 32-latek będzie mógł wrócić do gry już 13 grudnia, a do treningów w klubie już teraz. – Bartek może teraz wznowić treningi z drużyną. Dziś miał zajęcia na siłowni, jutro mamy wolne i od wtorku dołączy do nas na murawie. Nie mogłem się doczekać tego momentu – przekonywał przed meczem w rozmowie z Canalem+ John van den Brom. Salamon wzmocni linię defensywną Lecha, która szwankuje od wielu tygodni.