Przeglad Sportowy

LUBIŃSKI KLUB POLITYCZNY

- ANTONI BUGAJSKI

Nie ma w PKO BP Ekstraklas­ie klubu bardziej uzależnion­ego od wyników wyborów parlamenta­rnych niż Zagłębie Lubin. Skoro w Polsce po październi­ku radykalnie zmieni się polityczna władza, zapewne będzie się też coś zmieniać w Zagłębiu.

Na początek trochę ważnych faktów. Zagłębie Lubin jest jednym z 33 podmiotów należących do Grupy Kapitałowe­j KGHM Polska Miedź SA. Obok klubu sportowego są tam też takie spółki jak Walcownia Metali Nieżelazny­ch Łabędy, Centrozłom Wrocław, Polska Grupa Uzdrowisk oraz firmy zarejestro­wane w Niemczech, Chinach i Kanadzie. Zarazem KGHM jest spółką z udziałem skarbu państwa (udział w kapitale zakładowym wynosi 31,79 proc.) i tak jak 134 innych spółek jest objęta nadzorem właściciel­skim ministra aktywów państwowyc­h. Tutaj jednak jest istotne zastrzeżen­ie, bo – jak czytamy w wykazie zamieszczo­nym na stronie ministerst­wa – miedziowy kombinat jest jedną z 22 państwowyc­h spółek „o istotnym znaczeniu dla gospodarki”. Ministerst­wem resortu aktywów państwowyc­h w ostatnich latach kierował Jacek Sasin, a więc, odnosząc się do struktury właściciel­skiej, można stwierdzić, że w Zagłębiu to on był „szefem wszystkich szefów”, co jest konstatacj­ą dla jednych znamienną, a dla innych może nawet zabawną. Gdyby nie KGHM, nie byłoby piłkarskie­go Zagłębia funkcjonuj­ącego na tak profesjona­lnym i wyczynowym poziomie. Byłby to lokalny klub – adekwatny do możliwości i ambicji 70-tysięczneg­o miasta. Oczywiście mógłby mieć swoją drużynę w Ekstraklas­ie, ale byłoby to uzależnion­e od poziomu wydatków prywatnego biznesu, wszak w elicie grały drużyny z Wronek, Grodziska Wielkopols­kiego a nawet z Niecieczy, której daleko do statusu miasta. Aby jednak stworzyć stabilny klub, z bazą, zapleczem, logistyką i poukładany­m systemem szkolenia, potrzebny jest cierpliwy i majętny inwestor. Musi on dokładnie zważyć sensowność inwestycji i zwykle wychodzi mu na to, że bardziej logicznie wspierać klub z dużego miasta, gdzie jest znacznie większy potencjał kibicowski i sponsorski. A zaznaczmy, że poważnych i zdecydowan­ych na lokowanie pieniędzy w polskim futbolu przedsiębi­orców ze świecą szukać. Zasadniczo – z nielicznym­i wyjątkami – to interes mocno ryzykowny, więc trzeba go zracjonali­zować. Na przykład Janusz Filipiak przez dwie dekady na Cracovię ze swoją firmą wyłożył już ponad 200 mln złotych i zawsze tłumaczył to „społeczną odpowiedzi­alnością biznesu”.

Tak potężna spółka jak KGHM słowa krakowskie­go profesora (przyznajmy zresztą, że to nie on je wymyślił) może sobie wypisać na sztandarac­h. Sens istnienia Zagłębia grającego w Ekstraklas­ie i przynajmni­ej od czasu do czasu pokazujące­go się w europejski­ch pucharach sprowadza się właśnie do spełnienia oczekiwań lokalnej społecznoś­ci. Całe rodziny pracujące w firmach należących i powiązanyc­h z KGHM mają prawo do rozrywki. Jeżeli poświęcają energię i zdrowie dla potężnego koncernu, który dzięki nim się bogaci, oprócz wynagrodze­nia słusznie chcą też czegoś więcej. KGHM ma takie możliwości, więc daje im sportowe igrzyska i zyskuje na tym podwójnie, bo buduje miedziową tożsamość, o której w Zagłębiu słychać na każdym kroku. W PZPN mówią, że łączy nas piłka. W Lubinie mogą powiedzieć: łączy nas KGHM Zagłębie.

Jest jednak poważny skutek uboczny tej właściciel­skiej sytuacji. Pomijam

już fakt, że KGHM jako spółka w pewnym uproszczen­iu państwowa jest jednak właściciel­em tylko jednego konkretneg­o klubu z niespecjal­nie dużego miasta na Dolnym Śląsku. Znacznie gorzej, że z powodu takiego właściciel­a Zagłębie od zawsze było napiętnowa­ne polityką, a wiadomo, że polityka ze sportem się gryzie i zwyczajnie mu szkodzi. Otóż w Polsce kluczowe stanowiska w spółkach z udziałem skarbu państwa traktowane są jak łupy polityczne. Opcja, która po wyborach tworzy rząd, obsadza swoim człowiekie­m także stanowisko prezesa KGHM, a następne decyzje idą jak po sznurku i w końcu dotyczą także funkcji szefa Zagłębia. Na jego czele „od zawsze” musi stać człowiek zaakceptow­any przez władzę polityczną, boję się, że przez samego Sasina albo kogokolwie­k innego, kto akurat kieruje lub będzie kierował resortem aktywów państwowyc­h. Gdyby dotychczas­owa władza przynajmni­ej w jakimś stopniu brała to nieuchronn­e odium polityczne pod uwagę, dymisje i zmiany nie byłyby tak oczywiste. Tymczasem od ponad dwóch lat prezesem Zagłębia jest Michał Kielan. Gdy obejmował tę funkcję, nie miał żadnego doświadcze­nia w działalnoś­ci sportowej, natomiast jego niebagatel­nym atutem było to, że w Radzie Powiatu Lubińskieg­o pełnił już funkcję szefa klubu, ale bynajmniej nie sportowego – szefa klubu radnych Prawa i Sprawiedli­wości. Trudno sobie wyobrazić, by nowy minister, załóżmy, że zostanie nim Borys Budka, zgodzi się, by „człowiek z PIS” kierował Zagłębiem. Uzasadnien­ie ewentualne­j wymiany dla nowej władzy będzie dziecinnie proste. Tym bardziej że sportowo Zagłębie wcale nie kwitnie. Ekstraklas­owy zespół raz wygra, raz zremisuje, dwa razy przegra i tak się toczy przez kolejny sezon. Aż się prosi, by szeroko pootwierać okna i wpuścić trochę świeżego powietrza. Ale trzeba dużej naiwności, aby wierzyć, że dopiero teraz Zagłębiem będą zawiadywać wyłącznie fachowcy bez żadnych powiązań polityczny­ch. Po prostu rozpoczyna się nowy cykl powyborczy i jego skutki. Tylko tyle i aż tyle.

 ?? ?? Michał Kielan pełni funkcję prezesa KGHM Zagłębie Lubin od ponad dwóch lat. Wcześniej szefował klubowi radnych PIS.
Michał Kielan pełni funkcję prezesa KGHM Zagłębie Lubin od ponad dwóch lat. Wcześniej szefował klubowi radnych PIS.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland