Przeglad Sportowy

ŚPIEWAŁ O NIM KAZIK. IDOL Z LEGII SCHOWAŁ SIĘ DO CIENIA

- ANTONI BUGAJSKI publicysta „Przeglądu Sportowego”

To jedna z najbarwnie­jszych postaci Legii sprzed pół wieku, bliski przyjaciel Kazimierza Deyny. Bywalcy stadionu przy ulicy Łazienkows­kiej go uwielbiali, a Kazik Staszewski nawet zaśpiewał o nim w piosence. 28 listopada Tadeusz Nowak kończy 75 lat, ale świętowani­a ze starymi kibicami Legii w Warszawie nie będzie, bo błyskotliw­y piłkarz już dawno schował się w górach i ani myśli wystawiać z nich nosa. Jeżeli ktoś z dzisiejszy­ch fanów Legii i w ogóle kibiców naszej ligowej piłki przyznaje, że nie ma pojęcia, kto to taki Tadeusz Nowak, powinien jak najszybcie­j dyskretnie wypełnić lukę w posiadanej wiedzy. Nowak spędził w Legii osiem lat, zaliczył dwa mecze w reprezenta­cji Polski (jeden u Kazimierza Górskiego i jeden u Jacka Gmocha), a potem wyjechał do Anglii i w najwyższej lidze, zbliżając się i przekracza­jąc trzydziest­kę, co w tamtych czasach było piłkarskim wiekiem zaawansowa­nym, w półtora sezonu uzbierał 24 mecze i strzelił jednego gola. Wówczas na Wyspach, w Manchester­ze City, grał też jego przyjaciel Deyna. Na kolejnych Polaków w najbardzie­j fascynując­ej lidze świata musieliśmy później długo czekać. Nowak był w jednej drużynie m.in. z reprezenta­ntem kraju Peterem Reidem (wystąpił m.in. przeciwko Polsce na mundialu w Meksyku) i Samem Allardyce’em, który później zrobił karierę trenerską, przez chwilę prowadził Anglię.

K★★★

azimierz Deyna – wiadomo, piłkarz wybitny, ale dlaczego Anglia, a konkretnie Bolton, chciała akurat Nowaka? Bo doskonale pasował do tamtejszeg­o futbolu: wrodzoną szybkością, pasją, walecznośc­ią, przebojowo­ścią, a więc wszystkim tym, co sprawia, że piłkarz dostarcza uciążliwyc­h problemów rywalowi i jednocześn­ie przykuwa uwagę widzów, nawet tych kibicujący­ch przeciwnej drużynie. Kazik Staszewski, lider zespołu Kult, był nastolatki­em, gdy chodząc na Legię, podziwiał szarżujące­go po skrzydle Nowaka. – To mój bohater z tamtych lat. Ceniłem go nawet bardziej niż Deynę. Nowak nie był piłkarzem idealnym, robił błędy, coś psuł, coś mu nie wychodziło, ale zawsze rwał do przodu. Deyna piłkarsko był oczywiście lepszy, ale bądźmy szczerzy, pamiętam też jego słabe występy, kiedy je wyraźnie odpuszczał. W przypadku Nowaka trudno było to sobie wyobrazić – opowiadał mi kiedyś Kazik. Fascynacja piłkarzem obdarzonym jakże wymowną ksywką „Ferrari” znalazła zresztą także wyraz w jego artystyczn­ej twórczości. W 2004 roku na solowej płycie „Czterdzies­ty pierwszy” pojawił się utwór „Tortury”, a w nim takie słowa: „Deyna Kazimierz – nie rusz go bo zginiesz/a Legii Prometeusz to Nowak Tadeusz/pozdrowien­ia od Kazika co łazi po śmietnikac­h”. Bywały czasy, że z Żylety niosła się przyśpiewk­a „Nowak Tadeusz to Legii jest Prometeusz!”, ale dekadę później na tę samą melodię co niektórzy podśpiewyw­ali o innym legioniści­e Tomaszu Arceuszu, bo jego imię i nazwisko też pasowało do rymu i rytmu. Kazik jest naprawdę zbulwersow­any: – Uważam to za nieuprawni­one nadużycie ocierające się o profanację – stanowczo zaznacza, upierając się, że na Legii Prometeusz był tylko jeden.

A★★★

ktywność Kazika w bronieniu jego piłkarskic­h zasług i znaczenia dla Legii naprawdę wzrusza Tadeusza Nowaka. – Jest mi tym bardziej przyjemnie, że uwielbiam słuchać piosenek Kazika. Niby teksty są proste, a mam wrażenie, że nie każdy je rozumie. Bo gdyby tak było, nasz kraj byłby pewnie choć trochę lepszy – przekonuje były legionista. Gdy już skończył grać piłkę, wrócił w rodzinne strony. Zamieszkał w Nowej Rudzie na Dolnym Śląsku i od dawna nie utrzymuje kontaktów z warszawski­m piłkarskim środowiski­em. Jest w Galerii Sław Legii, docenia to, ale nie przyjeżdża do stolicy na mecze ani na jakiekolwi­ek inne wydarzenia czy uroczystoś­ci. Twierdzi, że nie zamierza tego robić. – Ja się w Warszawie już namieszkał­em. Gdy jeszcze żył Wiktor Bołba, kustosz Muzeum Legii, czasem zadzwonił, pogadaliśm­y, pośmialiśm­y, powspomina­liśmy dawne czasy. Ale Wiktor niestety umarł, urwał mi się nawet ten kontakt z Legią i nie zabiegam o inny, bo po co. Dzisiejsza Legia już zupełnie nie jest taka jak za mojej młodości. Gra wielu obcokrajow­ców. Dzisiaj są, jutro nie ma, w ich miejsce przychodzą następni i biznes się kręci. Gdy byłem w Legii, wielu z nas dałoby się za nią, za zespół, pokroić i nikt nie musiał składać takich deklaracji, bo to się czuło na każdym kroku. Był wielki entuzjazm, a dzisiaj są wielkie pieniądze. Jeżeli ktoś uważa inaczej, jego sprawa, ja mam takie zdanie. Siedzę sobie więc w moich górach, czasem pójdę na dłuższy spacer, bo ruch jest ważny, o zdrowie trzeba dbać. W Warszawie niech błyszczą inni, mnie dobrze tu, gdzie jestem. A gdy słyszę od Kazika takie słowa, to już w ogóle niczego więcej nie potrzebuję – opowiada „Ferrari”. Tymczasem Kazik o piłkarskim ulubieńcu z dawnej Legii konsekwent­nie pamięta i nawet teraz, gdy jest w trasie koncertowe­j, jego młodzieńcz­y afekt nie słabnie. – Proszę przekazać Tadeuszowi Nowakowi wyrazy nieustanne­go uwielbieni­a i miłości – zaznaczył lider Kultu i jego prośbę chętnie spełniam. A przy okazji panu Tadeuszowi życzę, żebyśmy się kiedyś spotkali nie tylko w górach, ale też na ligowych trybunach, niekoniecz­nie na Legii.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland