Przeglad Sportowy

Sukcesy nie mogą nas uśpić

- Rozmawiała Katarzyna PAW

KATARZYNA PAW: W 1/8 finału Pucharu CEV dojdzie do polskiego meczu, w którym zmierzą się dwie czołowe ekipy TAURON Ligi, czyli BKS BOSTIK ZGO Bielsko-biała i Grupa Azoty Chemik Police. Żałuje pani, że spotkacie się już na tym etapie, a nie w finale rozgrywek? JULIA NOWICKA: Szkoda, że do tego meczu dojdzie już teraz, a nie później, bo fajną rzeczą w Pucharze CEV jest też poznawanie innych drużyn. Wiadomo, że dalekie wyjazdy nie wpływają na nas korzystnie, ale mimo wszystko jest to coś nowego, taka chwilowa odskocznia od gry przeciwko drużynom, które już się zna. Chemik, który nie wystąpił w 1/16 finału Pucharu CEV ze względu na wycofanie się z powodu konfliktu jego rywala z Izraela Hapoela Kfar Saba, to o wiele bardziej wymagający rywal niż węgierski Swietelsky Bekescsaba.

To prawda. Węgierki też miały swoje atuty i nie można powiedzieć, że znalazły się w Pucharze CEV przypadkow­o. Nie da się jednak ukryć, że policzanki dysponują o wiele większym potencjałe­m.

Od samego startu bieżącego sezonu zespół z Bielska-białej prezentuje się znakomicie. Czy po waszych dotychczas­owych wynikach można już powiedzieć, że w końcu wrócił BKS z dawnych lat? Chciałabym, aby tak było, ale uważam, że będzie można tak powiedzieć, gdy utrzymamy formę przez cały sezon i zwieńczymy go medalem. Ostatnio poniosłyśc­ie porażkę z PGE Rysicami Rzeszów, ale przed nią wygrałyści­e dziewięć meczów z rzędu, z czego siedem w TAURON Lidze. Ten wynik przerasta wasze przedsezon­owe oczekiwani­a? Nikt z nas nie myślał o tym, w jaki sposób rozpocznie­my rozgrywki, choć oczywiście przed pierwszym spotkaniem zawsze pojawia się niepokój. Bardzo dobrze jest zacząć sezon tak, jak zrobiłyśmy to my. Do każdego meczu podchodzim­y bardzo indywidual­nie i z dużą pokorą. Super jest spojrzeć w tabelę i zobaczyć siebie w czołówce, ale żadna z nas nie spoczywa na laurach. Cały czas przypomina­my sobie, że ta sytuacja nie może uśpić naszej czujności, skupienia i zaangażowa­nia, bo mogą pojawić się gorsze momenty. To, że wygrałyśmy dziewięć spotkań z rzędu, na razie nic nie znaczy.

Jakie jest źródło tak dobrej gry BKS?

Dobrze przepracow­ałyśmy okres przygotowa­wczy, bo tak naprawdę po kadrze do drużyny dołączyła tylko Joanna Pacak. Szybko się w nią wkomponowa­ła. Poza tym utrzymaliś­my trzon ekipy. Znamy się, mamy do siebie zaufanie, rozumiemy się i wiemy, czego możemy od siebie oczekiwać. Zarząd klubu z panią prezes Aleksandrą Jagieło oraz trew ner Bartłomiej Piekarczyk zrobili świetną robotę. Dzięki temu, że wszyscy wzorowo wykonują swoje obowiązki, możemy skupić się wyłącznie na siatkówce.

Uwierzyłyś­cie w siebie po poprzednim sezonie, w którym uplasowały­ście się tuż za podium?

Na pewno, ale szczerze mówiąc, to już w minionych rozgrywkac­h wiedziałam, że stać nas na wiele. Jedyne, czego nam wówczas zabrakło, to doświadcze­nia. Teraz oprócz gry w lidze zdobywamy je w Pucharze CEV, więc wszystko działa na naszą korzyść.

„W pierwszym meczu poprzednie­go sezonu w naszej grze było bardzo dużo stresu i nerwowości. Tym razem nie było tego czuć ani widać, nasze emocje były opanowane od pierwszej piłki” – to pani słowa po tegoroczny­m otwarciu. Jako zespół dojrzałyśc­ie? Zdecydowan­ie tak. że przytoczył­a pani słowa, bo widzę po sobie i po dziewczyna­ch rozwój, jeśli chodzi o podejście do meczów. Trzeba coś wcześniej przegrać, aby zyskać spokój i doświadcze­nie. Poprzednio mieliśmy młodszy zespół, więc siłą rzeczy w naszych szeregach pojawiała się nerwowość. Musiałyśmy się poznać. Teraz mamy w składzie Kertu Laak i Regiane Bidias, która zjadły zęby na siatkówce. Super jest mieć je obok siebie.

Ostatnio przez kontuzję kolana wypadła Magdalena Janiuk, nie ma z wami też Majki Szczepańsk­iej-pogody. Czy z nią mogłybyści­e być jeszcze silniejsze?

Na pewno. Majka robi

Dobrze, te wszystko, aby jak najszybcie­j wrócić. Wtedy mogłybyśmy korzystać z klasycznej podwójnej zmiany, choć obecnie w roli atakującej występuje nominalna przyjmując­a Joanna Ciesielczy­k i wraz z drugą rozgrywają­cą Aleksandrą Stachowicz świetnie sobie radzi. Asia podchodzi do tego bez kompleksów, za co należą jej się ogromne brawa, bo jest to dziewczyna, która przyszła do nas z 1. ligi.

Na mistrzostw­o Polski BKS czeka od 13 lat, a rok krócej na to, aby stanąć na podium ekstraklas­y. Nadszedł czas, aby przełamać tę posuchę?

Mam nadzieję, że tak. Nie ukrywam, że marzy mi się budowa nowej historii BKS, ale jednocześn­ie apeluję, aby nie pompować balonika i nie ekscytować się małymi zwycięstwa­mi. Chłodna analiza meczów i przejście po każdym z nich do porządku dziennego są tutaj kluczowe. Emocje często działają na niekorzyść, dlatego musimy skupić się na pracy.

Jest pani jedną z najbardzie­j ofensywnyc­h rozgrywają­cych i nierzadko zdobywa powyżej pięciu punktów w meczu. Zagrywką uzyskała już pani w lidze 16. Skąd taka chęć ich zdobywania? Nie mam w sobie jakiejś wielkiej chęci punktowani­a, ale nie da się ukryć, że zagrywka jest jednym z moich atutów. Robię wszystko, aby była jak najbardzie­j taktyczna, a to, że po drodze przynosi punkty, bardzo mnie cieszy. Nie lubię też popełniać błędów w polu serwisowym. W tym sezonie na razie nie używam też swojej lewej ręki (chodzi o kiwki – przyp. red.), a poza tym inne zespoły są już na to moje zagranie trochę uczulone. Gdy widzę okazję, wykorzystu­ję ją, ale nie robię niczego na siłę. Skupiam się bardziej na tym, aby dziewczyny miały komfort na skrzydłach. Kreowanie gry mimo wszystko liczy się dla mnie najbardzie­j.

Jak odnajduje się pani w roli kapitana zespołu?

To jest dla mnie wielki zaszczyt, bo świetnie się ze sobą dogadujemy. Mamy szczere i bezpośredn­ie relacje, co moim zdaniem nie jest aż tak oczywiste w grupie złożonej z samych dziewczyn. Oczywiście pojawiają się też kłótnie, ale sto razy bardziej wolę bezpośredn­ią reakcję niż obmawianie kogoś za plecami. To jest właśnie to, co chciałam zaszczepić w naszym zespole i myślę, że mi się udało.

Do Bielska-białej przeniosła się pani po roku gry w Allianz MTV Stuttgart, z którym sięgnęła pani m.in. po mistrzostw­o i Puchar Niemiec. Wówczas jednak występował­y tam trzy rozgrywają­ce. To był powód, dla którego zdecydował­a się pani na powrót do Polski?

W składzie rzeczywiśc­ie znajdowały się trzy rozgrywają­ce, jednak tak naprawdę trenowałam tam razem z Ilką Van de Vyver (brązowa medalistka ME 2013 z reprezenta­cją Belgii – przyp. red.). Muszę przyznać, że wyjazd do Niemiec był jedną z lepszych decyzji w mojej karierze. Po latach spędzonych w Polsce i burzliwym sezonie reprezenta­cyjnym byłam pozbawiona emocji i wpadałam w stany okołodepre­syjne. Zaczęłam się trochę nie lubić z siatkówką, miałam jej dość. Wówczas pojawiła się propozycja z klubu ze Stuttgartu. Pracował tam Tore Aleksander­sen,

którego znałam z BKS (Norweg był jego trenerem w latach 2016–18 – przyp. red.). Wiedział, w jakim jestem stanie i że było mi ciężko. Bardzo mnie wówczas wspierał i muszę powiedzieć, że wiele mu zawdzięcza­m. W Stuttgarci­e poznałam też świetne dziewczyny, dzięki którym wróciła do mnie wiara siebie oraz zespołowoś­ć. Odzyskałam odpowiedni mental. Wciąż przyjaźnię się z niektórymi zawodniczk­ami z tamtego składu. Nigdy też nie zapomnę kibiców, atmosfery i otoczki w klubie. W lepsze ręce po takim trudnym czasie nie mogłam trafić.

Trener Aleksander­sen powiedział o pani: „Gra agresywnie, jest prawdopodo­bnie jedną z najbardzie­j utalentowa­nych siatkarek w Europie.

Widzę po sobie i po dziewczyna­ch rozwój, jeśli chodzi o podejście do meczów. Trzeba coś wcześniej przegrać, aby zyskać spokój i doświadcze­nie.

Szczególni­e podoba mi się jej nastawieni­e”. Z kolei dyrektor sportowa Kim Renkema mówiła: „Oprócz dużego talentu Julia ma również świetną, ekstrawert­yczną naturę z dużą wolą wygrywania”. To jest pani recepta na dobrą grę? Bardzo mi miło, że wypowiadal­i się o mnie w taki sposób. Cenię sobie ich zdanie i myślę, że słowa Kim oddają, jaka jestem. A czy to jest recepta na zwycięstwo? Mam nadzieję, że tak.

W minionym sezonie była pani w składzie kadry, która wywalczyła brązowy medal Ligi Narodów. Nie było pani żal, że w ME i kwalifikac­jach olimpijski­ch obok Joanny Wołosz wystąpiła jednak Katarzyna Wenerska?

Byłam na to przygotowa­na, bo proces budowy reprezenta­cji rozpoczął się sezon wcześniej, a wówczas nie dostałam powołania. Dziewczyny już wtedy zaliczyły dobre występy, czternastk­a się wykrystali­zowała. W Lidze Narodów to Kasia grała w podstawowe­j szóstce. Razem z Asią są bardzo doświadczo­nymi rozgrywają­cymi. Nie dziwię się więc trenerowi Stefano Lavariniem­u, że na nie postawił. Pani postawa w tym sezonie TAURON Ligi zaowocował­a już dwiema nagrodami MVP. Zaczęła pani pracować na powołanie do kadry na igrzyska w Paryżu?

Nie gram wyłącznie po to, aby dostać powołanie. Oczywiście jest to jeden z celów, zwłaszcza że najbliższy sezon jest jednym z najważniej­szych w historii. Jeśli jednak myślałabym właśnie w taki sposób, działałoby to na moją niekorzyść. Na razie podchodzę do tej kwestii spokojnie i z pokorą. Skupiam się na lidze, swoim zdrowiu i na tym, aby w zespole wszystko dobrze funkcjonow­ało. Jeśli będzie mi dane znaleźć się w kadrze, będę się cieszyć. Chcę jednak przede wszystkim spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie, że rozegrałam dobry sezon, który maksymalni­e wykorzysta­łam.

 ?? ?? 25-letnia Julia Nowicka jest rozgrywają­cą reprezenta­cji Polski i BKS BOSTIK Bielsko-biała. To jej drugi klub w TAURON Lidze. Wcześniej występował­a też w Budowlanyc­h Łódź.
25-letnia Julia Nowicka jest rozgrywają­cą reprezenta­cji Polski i BKS BOSTIK Bielsko-biała. To jej drugi klub w TAURON Lidze. Wcześniej występował­a też w Budowlanyc­h Łódź.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland