TAK BLISKO I TA
W meczu z Aston Villą Legia może zapewnić sobie nie tylko wyjście z grupy. Starcie z klubem Premier League to do- skonała okazja do promocji piłkarzy, których zimą będzie można sprzedać.
Do szczęścia, czytaj minimum drugiego miejsca, drużynie Kosty Runjaicia brakuje punktu, bo wcześniej Legia nieoczekiwanie, ale zasłużenie wygrała trzy z czterech spotkań fazy grupowej, tworząc – szczególnie w pierwszym starciu z Aston Villą (3:2) – epickie wręcz widowisko. Wrześniowy mecz zostanie zapamiętany jako jeden z najlepszych pucharowych występów warszawskiego klubu w historii.
Okno wystawowe przed oknem transferowym
Zespół niemieckiego szkoleniowca dwa razy wychodził na prowadzenie po golach Pawła Wszołka i Ernesta Muciego, ale rywal potrafił odpowiedzieć golami na 1:1 i 2:2. Po efektownym trafieniu Albańczyka na 3:2 goście kierowani przez słynnego hiszpańskiego menedżera Unaia Emery’ego, z argentyńskim mistrzem świata Emiliano Martinezem w bramce, nie byli w stanie się podnieść i uratować choćby punktu. Po tamtym występie wokół Muciego, który zagrał świetnie, zrobiło się głośno, jego nazwisko na pewno zostało zapamiętane na Wyspach i nie jest tajemnicą, że kolejny dobry występ w Europie nie przeszedłby bez echa. Choć akurat jemu nie spieszy się z wyjazdem. W Legii ma doskonałe możliwości do rozwoju, robi stały postęp, a w czerwcu czeka go wyjazd na EURO z reprezentacją Albanii, więc nie spieszy się z odejściem. Choć oczywiście mogą pojawić się oferty nie do odrzucenia. W podobnej sytuacji są Bartosz Slisz oraz bramkarz Kacper Tobiasz. Ten pierwszy otwarcie mówi, że jest gotowy spróbować sił w mocniejszej lidze i drużynie. Za słowami idą czyny – jesienią jest regularnie powoływany do reprezentacji Polski, zbiera w niej minuty oraz doświadczenie, jest podporą Legii w pucharach, niezastąpiony także w lidze. Dodatkowo jego kontrakt z Legią wygasa 31 grudnia przyszłego roku i to właściwie ostatni moment, by inwestycja poczyniona trzy lata temu (trafił do Warszawy z Zagłębia Lubin za prawie 2 miliony euro) się zwróciła. W stolicy czekają na konkretną ofertę, ale wcale nie spieszą się ze sprzedażą Slisza. – A może lepiej, żeby Bartek został i pomógł nam w zdobyciu mistrzostwa Polski? Przez eliminacje Ligi Mistrzów łatwiej dostać się do grupy europejskich pucharów, w której również można sporo zarobić – słyszymy przy Łazienkowskiej.
Na razie Legia zarobiła prawie 4,5 mln euro premii od UEFA (2,94 mln za awans, po 0,5 mln za każdą wygraną). Za wygranie grupy UEFA płaci 650 tys. euro, za drugie miejsce połowę tej kwoty. Do tego trzeba doliczyć przynajmniej po milionie złotych za każdy „pucharowy dzień meczowy” przy Łazienkowskiej – stadion jest wypełniony do ostatniego miejsca, podobnie ma być podczas spotkania z AZ Alkmaar 14 grudnia.
Dwie piłki meczowe
– Wygraliśmy trzy z czterech meczów. Mamy dziewięć punktów i wielką szansę na grę w Lidze Konferencji na wiosnę. To nasz cel. Do awansu wystarczy jeden remis, ale w tej grupie jeszcze wszystko może się zdarzyć – mówił po wygranej ze Zrinjskim Mostar trener Runjaić. Do awansu jest blisko, ale i daleko. W spotkaniu z Aston Villą faworytem będą gospodarze, którzy po porażce w Warszawie wygrali trzy kolejne spotkania i potwierdzili, że są jednym z faworytów tej edycji LKE. Zanosi się na to, że dla Legii meczem o wszystko będzie starcie z AZ Alkmaar, które – szczególnie po wydarzeniach z października, kiedy pod stadionem w Holandii doszło do karczemnych awantur, w trakcie których ochroniarze poszarpali piłkarzy, trenera i właściciela stołecznego klubu, a Josue oraz Radovan Pankov zostali wyprowadzeni z autokaru i zatrzymani – zapowiada się niezwykle gorące popołudnie.
Ale na razie zespół Runjaicia poleci w środę do Anglii i tam spróbuje sprawić kolejną niespodziankę. Bo puchary to co innego niż Ekstraklasa. W nich Legia osiąga wyniki powyżej oczekiwań, czyli odwrotnie niż na krajowym podwórku, gdzie od wspomnianego starcia z Villą wygrała tylko cztery z dziesięciu meczów, licząc ligę oraz Puchar Polski. Cztery przegrała, dwa zremisowała.