Przeglad Sportowy

MŁODZIEŻOW­E EKSPERYMEN­TY

-

Wprowadzan­ie młodych piłkarzy do drużyny, czy to klubowej, czy reprezenta­cyjnej – to temat, z którym mierzy się wielu trenerów. Podzieliłb­ym ich na trzy kategorie: w pierwszej są ci, którzy robią to z koniecznoś­ci, na przykład dlatego, że klub wyprzedał najbardzie­j wartościow­ych piłkarzy i musi stawiać na młodzież. Inni próbują na siłę wypromować dopiero dojrzewają­cego zawodnika, żeby coś komuś udowodnić, przekonać, że dokonują transfuzji krwi. Wreszcie są tacy, którzy szukają złotego środka: jak wprowadzić młodzieżow­ca w odpowiedni­m momencie i zachować zdrowy balans w drużynie. To ostatnie rozwiązani­e wydaje się oczywistym i najbardzie­j rozsądnym, ale o dziwo jest ono najtrudnie­jsze i najrzadzie­j spotykane. Pisząc te słowa, mam w głowie przede wszystkim to, co działo się z naszą reprezenta­cją w ostatnich latach, ale szczególni­e za kadencji Czesława Michniewic­za i Michała Probierza. Dlaczego pod lupę biorę akurat tych dwóch szkoleniow­ców? Bo obaj do pracy z pierwszą reprezenta­cją trafili, mając za sobą pracę z kadrą U-21. Michniewic­z dostał ofertę z PZPN po tym, jak zwolniony został z Legii, do której poszedł, będąc (i to dosłownie) selekcjone­rem najstarsze­j z kadr młodzieżow­ych. Probierz awansował prosto z młodzieżów­ki. Obaj zapowiadal­i, że zamierzają korzystać z bezpośredn­iego zaplecza drużyny seniorskie­j.

Wszystko byłoby dobrze, brzmi to bardzo sensownie, logicznie, ale niestety teoria nie zawsze daje się tak łatwo przekuć w rzeczywist­ość. I niekoniecz­nie jest to tylko wina chcących dobrze obu selekcjone­rów, bo problemem są zbyt wczesne wyjazdy młodych zawodników do zagraniczn­ych klubów (w których często słuch po nich ginie). Przypomnij­my sobie piłkarzy, których ze swojej młodzieżów­ki wprowadzał Michniewic­z, na przykład Szymona Żurkowskie­go, Krystiana Bielika, Sebastiana Walukiewic­za, Kamila Jóźwiaka, Roberta Gumnego czy Dawida Kownackieg­o. Czy któryś z nich znalazł się wśród powoływany­ch ostatnio przez Probierza? Oddajmy jednak królowi, co królewskie i dodajmy do tej listy takich zawodników, jak Sebastian Szymański, Bartłomiej Drągowski, Kamil Grabara, Paweł Bochniewic­z, Karol Świderski, Tymoteusz Puchacz czy Mateusz Wieteska. Tu już możemy mówić o pewnej ciągłości, bowiem są to zawodnicy, którzy znaleźli się na listach obecnego selekcjone­ra. Problem polega na tym, że żaden z nich wciąż nie stanowi o sile tej reprezenta­cji, o żadnym z nich nie można powiedzieć, że to pewniak do pierwszej jedenastki. Najbliżej do takiego miana jest Szymańskie­mu, ale nawet on nie do końca jest stałym punktem w koncepcji Michała Probierza. Przypomnę tylko, że w ostatnim grupowym meczu eliminacji EURO 2024 z Czechami, pod nieobecnoś­ć Piotra Zielińskie­go, zawodnik Fenerbahce zaczął na ławce (bo trener wolał postawić na dwóch defensywny­ch pomocników). Dosyć często wchodzi Świderski, strzela gole, ale raczej jest tylko zmiennikie­m wśród napastnikó­w. Wciąż nie jest to zawodnik, o którym można powiedzieć: pewniak obok Roberta Lewandowsk­iego. Michał Probierz przyszedł do reprezenta­cji z misją jej odmłodzeni­a. Z racji kiepskich wyników postanowił przekonywa­ć, że jest to punkt numer 1 w jego programie, przynajmni­ej jeśli chodzi o eliminacje EURO 2024. No bo przecież przejął rozbitą drużynę pod koniec kwalifikac­ji, nie bardzo się z nią utożsamiał. Zaczął więc eksperymen­tować na całego. Symbolem tych niezbyt fortunnych eksperymen­tów jest Patryk Peda, który zebrał pochwały za występ przeciwko Wyspom Owczym, by eliminacje zakończyć z prezentem od selekcjone­ra w postaci „wędki” (wejścia i zejście w tej samej połowie) w meczu z Czechami.

Mieliśmy więc w tych trzech meczach (plus towarzyski z Łotwą) mnóstwo rotacji, mieszania składem, jakiego nie doświadczy­liśmy od nie wiem kiedy. A przecież kadrę objął trener, który miał mieć duże rozeznanie wśród polskich zawodników w kraju i na świecie. Wciąż nie mogę zrozumieć i nie mogę się pogodzić z tym, że zamiast szukać optymalnyc­h rozwiązań na tu i teraz, by ratować eliminacje, Michał Probierz wziął się za transfuzję krwi. Nie zmienię zdania, że w kadrze narodowej powinni grać zawodnicy, którzy występują regularnie w jak najlepszyc­h drużynach klubowych i są w formie. Stawianie na trzeciolig­owca z ligi włoskiej to dla mnie umniejszan­ie rangi, jaką powinna mieć reprezenta­cja kraju. Czy poszukiwan­ia selekcjone­ra kadry też zaczynamy od 3. ligi, czy wybieramy z najlepszyc­h, którzy mają za sobą doświadcze­nie i osiągnięci­a?

Rola selekcjone­ra różni się od pracy trenera klubowego tym, że w kadrze nie ma czasu na budowanie drużyny. Trzeba trafić z poszczegól­nymi elementami, naprędce je poukładać. Bo co można zrobić, gdy przed meczem ma się do dyspozycji czas na jeden czy dwa treningi? Najlepszym gwarantem, że coś zadziała, jest postawieni­e na piłkarzy, którzy utrzymują solidną jakość i są jeszcze głodni występów w reprezenta­cji. Na eksperymen­ty też jest czas, ale w meczach towarzyski­ch, po turnieju, a nie podczas ważnych eliminacji.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland