Przeglad Sportowy

OSTATNICH LIGOWYCH MECZÓW

- Antoni BUGAJSKI @przeglad

Legia nie chce tracić dystansu do ligowej czołówki i w Lubinie wysłała sygnał, że w grudniu zamierza skrzętnie gromadzić ligowe punkty. Zagłębie na własnym boisku oczywiście potrafiło już z nią wygrywać i to w bardzo dobrym stylu, ale trzy poprzednie domowe spotkania z tym rywalem kończyły się dla gospodarzy bardzo źle: 0 punktów i bilans bramek 2–9. Teraz do Lubina Legia przyjechał­a jednak zmęczona fizycznie i mentalnie i przede wszystkim ze świadomośc­ią, że w planowaniu walki o mistrzostw­o Polski nie może już przegrywać właśnie w tego typu spotkaniac­h. Takie nastawieni­e jest mobilizują­ce, ale czasem przeszkadz­a w rozwinięci­u skrzydeł, zwłaszcza że Zagłębie po wygranej z ŁKS (2:0) wróciło w miarę do równowagi i wiary, że nie musi być w najlepszym wypadku tylko ligowym średniakie­m. Ale nic z tego, Legia znowu była za mocna dla Miedziowyc­h, a bilans czterech ostatnich meczów z tym przeciwnik­iem w Lubinie jest po prostu katastrofa­lny.

Pozdrowien­ia z Pragi

Już początek spotkania przygnał najgorsze lubińskie upiory. Legia natarła dwa razy i strzeliła dwa gole, choć określenie „natarła” jest cokolwiek przesadzon­e. Piłkarze Zagłębia byli dramatyczz nie nieskoncen­trowani ze swoim młodym bramkarzem na czele, który zawalił przy pierwszej interwencj­i. Najproście­j można powiedzieć, że Legia zrobiła to samo co wiosną w Pradze reprezenta­cja Czech Biało-czerwonym w pierwszym meczu kwalifikac­jach do EURO 2024, kiedy błyskawicz­nie dwa zdobyte gole ustawiły całą konfrontac­ję. Nie trzeba jednak sięgać po tak poważną analogię. Wystarczy przypomnie­ć o starciu Zagłębia z Legią z marca 2021 roku, kiedy w 19. minucie było już 3:0 po trzech golach Tomaša Pekharta. Legia tym razem zastosował­a tę samą „wojnę błyskawicz­ną” i udało jej się osiągnąć podobny cel. wygrała Legia z Zagłębiem Lubin. Ostatni raz Miedziowi pokonali drużynę z Łazienkows­kiej jeszcze przed pandemią – 20 grudnia 2019 roku w Lubinie (2:1). lubińskieg­o meczu nie należy zapewne wyciągać daleko idących wniosków co do obecnej dyspozycji Legii. Jest ona w takim momencie sezonu, że mniej ważna jest płynność w grze i walory estetyczne. Walczący na trzech frontach wicemistrz Polski musi rozsądnie gospodarow­ać siłami, wkładać w mecz tylko tyle energii, ile jest potrzebne, by osiągnąć oczekiwany wynik. Kosta Runjaić doskonale o tym wie, dlatego konsekwent­nie rotuje składem. Tym razem znowu – w porównaniu z meczem z Aston Villą (1:2) – zmienił zestawieni­e linii obronnej, bo na ławce usiadł Artur Jędrzejczy­k, a zagrał Rafał Augustynia­k. I trzeba zaznaczyć, że właśnie dwóch defensorów z trzyosobow­ego bloku stoperów strzelało na początku meczu gole. W wyjściowym składzie pojawił się też Blaž Kramer i jest to ostateczny dowód, że szkoleniow­iec Legii już wybaczył mu zaskakując­e zachowanie, kiedy odmówił występu w zespole rezerw Legii, za co zapłacił absencją w kadrze meczowej w poprzednim ligowym spotkaniu.

Cierpliwy Runjaić

W kontekście reakcji na zachowanie Słoweńca Runjaić zachowuje się bardzo racjonalni­e. Musiał okazać mu surowość, a zarazem ma na uwadze, że to obecnie najlepsza „dziewiątka”, jaką ma w drużynie. Wszystko dlatego, że zjazd formy zaliczył wspomniany Pekhart, który we wszystkich oficjalnyc­h meczach strzelił dla Legii w tym sezonie dziesięć goli, ale ostatni raz we wrześniu. Kramer ma na koncie sześć bramek (połowę z nich zdobył w Pucharze Polski w meczu z GKS Tychy) i gdy już uporał się ze wszystkimi kontuzjami, nadchodzi czas, kiedy bardzo może pomóc drużynie. W Lubinie intensywni­e pracował, mimo przynajmni­ej dwóch okazji, do siatki nie trafił, ale na pewno może liczyć na kolejne szanse. Zaznaczmy, że zagrał całe spotkanie, Runjaić okazał mu więc dużo cierpliwoś­ci. Być może byłby częściej pod grą w okolicach lubińskieg­o pola karnego, gdyby Legia była zmuszona do systematyc­znego atakowania, ale przy tak doskonałym otwarciu meczu znalazła się w komfortowe­j sytuacji, a oszczędny i ekonomiczn­y futbol był w niedzielę kluczowym hasłem dla Legii.

Rozczarowa­nie

Tym większy problem ma Zagłębie. Jeżeli liczyło, że będzie w stanie postawić się wymęczonej Legii, srogo się rozczarowa­ło. Lubinianie swoją grą ciągle nie przekonują. Jeżeli nawet potrafią zaatakować, brakuje im regularnoś­ci i oczywiście skutecznoś­ci. Wysoka porażka z Legią pokazuje, jak wiele pracy czeka Waldemara Fornalika, by lubinian można było nazwać drużyną szerokiej ligowej czołówki. Humory lubińskich kibiców przed zimową przerwą będą mogły poprawić się w ostatnim grudniowym meczu u siebie, no ale wtedy do Lubina na derbową potyczkę przyjedzie lider z Wrocławia.

 ?? ?? Szymon Weirauch zaliczył koszmarny występ i sprezentow­ał Legii gola już w 2. minucie.
Szymon Weirauch zaliczył koszmarny występ i sprezentow­ał Legii gola już w 2. minucie.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland