Przeglad Sportowy

Ani złotówki zaległości

- Rozmawiał Bartłomiej PŁONKA BP

BARTŁOMIEJ PŁONKA: Czuje się pan jak zbawiciel Stali Mielec?

JACEK KLIMEK (PREZES STALI MIELEC): Bardziej czuję się jak menedżer, który został zaproszony do projektu i otrzymał kilka zadań do wykonania. W mojej ocenie minione trzy lata pokazują, że osoby, które mnie zatrudniły, podjęły trafny ruch, ponieważ Stal jest na odpowiedni­ej drodze. Klub finansowo i sportowo znajduje się w dobrej kondycji.

Jakie były pana pierwsze myśli, kiedy rozpoczyna­ł pan pracę w Stali? Nie miał pan w głowie, że uratowanie Stali to może być misja niemożliwa do wykonania?

Po 24 latach odchodziłe­m z dużego koncernu szwajcarsk­iego Nestle. Moje dzieci są już dorosłe i podążają swoją drogą, natomiast ja wraz z żoną mieszkamy cały czas w Mielcu, w związku z tym kolejnego etapu zawodowego szukałem blisko domu. W tym czasie władze Stali Mielec poprosiły mnie, abym podjął się trudnego i karkołomne­go wyzwania. Jestem wychowanki­em tego klubu, stwierdził­em, że warto podjąć się tej misji. Było to gigantyczn­ie trudne zadanie. Kiedy rozpocząłe­m pracę, z szafy zaczęły wypadać wszystkie trupy. Na samym początku okazało się, że brakuje nam prawie 7 milionów złotych, aby ta organizacj­a funkcjonow­ała w normalny sposób. Było to naprawdę olbrzymie wyzwanie, ale na dziś mogę powiedzieć, że odnieśliśm­y sukces i smakuje on wyśmienici­e. To zasługa wielu ludzi.

W sezonie 2019/20 Stal awansowała do PKO BP Ekstraklas­y, a już kilka miesięcy później mówiło się o tym, że zaraz może wylądować w IV lidze.

Potwierdza­m. Był taki moment, kiedy przygotowa­liśmy dokumenty pod upadłość klubu. Piłkarze nie otrzymywal­i pensji od dwóch miesięcy, a zobowiązan­ia do takich instytucji jak Urząd Skarbowy i ZUS sięgały milionowyc­h kwot. Gdy obejmowałe­m stery, na kontraktac­h mieliśmy 56 zawodników! Jeżeli nie myśli się racjonalni­e i jednocześn­ie podpisuje się kosmiczne umowy, to w ciągu kilku miesięcy robią się olbrzymie dziury finansowe. Jeżeli nie płaci się zobowiązań, a trwa to kilka miesięcy, mamy do czynienia z kulą śnieżną, która zadłuża klub w błyskawicz­ny sposób. Podsumowuj­ąc: poprzednic­y operowali kwotami dwa razy większymi od ich możliwości. Ktoś pomyślał, że awans pozwoli wszystko spłacić, bo łudzono się, że w Ekstraklas­ie będzie stała kolejka nowych sponsorów. Fantazja finansowa moich poprzednik­ów sprawiła, że otarliśmy się o IV ligę.

Co konkretnie pan zrobił, aby uzdrowić Stal?

Przede wszystkim musieliśmy zlikwidowa­ć wiele etatów, które były na wyrost w takim klubie jak Stal Mielec. Kluczowy moment to ograniczen­ie kosztów pierwszej drużyny. Rozwiązali­śmy niektóre kontrakty, wypłaciliś­my zadłużenia i zobowiązan­ia. Było to ryzykowne, bo budowaliśm­y drużynę z zawodników spoza tzw. topu. Mimo to mieliśmy nosa przy wyborach, bo trafiali tutaj piłkarze, którzy dostosowyw­ali się do naszych realiów i uwierzyli, że Stal da im coś więcej niż tylko finanse. Dla zawodnika, który ma dobrze zaprogramo­waną karierę, pobyt w Mielcu to doskonała promocja.

We wspomniany­m sezonie doszło też do zwolnienia Leszka Ojrzyńskie­go. Nie ukrywajmy, wielu pukało się wtedy w czoło i podważało ten ruch.

Leszek Ojrzyński został odsunięty od prowadzeni­a pierwszego zespołu z powodu braku wyników, ale też nie było nam mocno po drodze. Trener był myślami w potężnym i mocnym finansowo klubie, tymczasem musiał pogodzić się z pewnymi ograniczen­iami i bardzo go to uwierało. Odczuwaliś­my to w klubie dość mocno, więc uznaliśmy, że musimy dokonać tej zmiany. Jak dziś wygląda sytuacja finansowa Stali Mielec?

W trzecim tygodniu listopada spłaciliśm­y ostatnią pożyczkę naszym pożyczkoda­wcom. Była to ostatnia rata z pożyczonyc­h 5 milionów złotych.

Obecnie Stal nie ma absolutnie żadnych zobowiązań. Zawodnikom wynagrodze­nia płacimy z wyprzedzen­iem. Pragnę to dodać tłustym drukiem! Wszystko w granicach możliwości budżetu Stali Mielec. Doskonale wiem, na co nas stać, a gdzie jest czerwona finansowa linia.

Jeden z byłych zawodników Stali powiedział mi, że Stal trochę kreuje się na biedny klub, ale wcale tak nie jest.

Musiałbym wiedzieć, czy mowa o piłkarzu za mojej kadencji, czy za kadencji poprzednik­ów.

Za pana kadencji.

Nie dziwię się temu. Jestem człowiekie­m, który dotrzymuje słowa. Jeżeli zawodnik przychodzi do mnie i umawia się na pewną kwotę, to taką też otrzymuje. Od ponad dwóch lat płacimy wszystkim pensje co do złotówki i umówionego terminu. Być może w głowie piłkarza po takich działaniac­h pojawia się myśl, że w klubie jest eldorado. Tak jednak nie jest. My niczego nie kreujemy. Każdy klub Ekstraklas­y dostarcza co roku sprawozdan­ie finansowe i wszyscy mają do nich wgląd. Patrząc na takie dokumenty, nie musimy niczego udawać. Jesteśmy jednym z trzech klubów, które mają najniższy budżet w lidze. Poziom 19 milionów złotych w Ekstraklas­ie na nikim nie robi wrażenia.

Przejdźmy do transferów. Kiedyś jeden z dziennikar­zy powiedział, że komitet transferow­y Stali Mielec to trener i jego komputer. A jak jest naprawdę?

To oczywiście żart, który dobrze się klika medialnie. Zdarzali się trenerzy, którzy odchodzili od nas z dobrym wynikiem i kreowali się na bohaterów. Pragnę tylko przypomnie­ć, że ci sami trenerzy, kiedy mierzyli się z serią porażek, mówili też, że klub ze względów finansowyc­h pozyskał mało wartościow­ych graczy.

Wróćmy do tego, kto decyduje o transferac­h Stali.

Nie nazywałbym tego komitetem transferow­ym, tylko po prostu są to osoby, które znają się na piłce. Dlaczego mówię, że się znają? Bo konstruuje­my czwarty rok z rzędu zespół przy niskim budżecie i znów dajemy radę w najwyższej klasie rozgrywkow­ej. Na koniec dnia ostateczna decyzja należy do trenera. Jednocześn­ie to też nie jest tak, że trener przynosi nam listę piłkarzy i wybieramy ich tylko z tej listy. Każdy ma swoje indywidual­ne typy, a burza mózgów wyłania końcowe koncepcje. Ten model się sprawdza i nie zamierzamy tego zmieniać. Czasami decyduje głosowanie, ale to rzadki przypadek.

Są takie sytuacje, że siada pan z trenerem i mówi: „Albo ten piłkarz, albo żaden”?

Posługujem­y się banalnie prostym mechanizme­m. Przedstawi­am trenerowi tabelkę z kwotami brutto, w obrębie których możemy operować. Słowo „brutto” to klucz, bo czasem mam wrażenie, że w tym biznesie wielu szkoleniow­ców nie rozróżnia netto od brutto. Następnie według tego dopasowuje­my zawodnika do budżetu. Trener pracujący w Stali wie, że jeżeli na wskazaną pozycję chce piłkarza o wysokiej jakości i dużych zarobkach, to na inną będzie musiał postawić na kogoś tańszego. Na koniec tabelka excelowa musi się zamykać we wskazanej wcześniej kwocie. Jeżeli pozwolimy na przekrocze­nie ramy tej tabelki, to rozpocznie­my szybką drogę do tego, co zrobili nasi poprzednic­y. Dodam, że oprócz Leszka Ojrzyńskie­go wszyscy trenerzy za mojej kadencji to akceptowal­i.

Zapytam wprost: kogo możemy rozliczać za transfery w Stali? Poproszę o konkretną odpowiedź.

U nas odpowiadaj­ą za to cztery osoby. Nigdy nie powiem, że trener przegrał mecz, bo sam chciał takich i takich piłkarzy. Bierzemy odpowiedzi­alność po 25 procent.

Proszę powiedzieć, o kim mowa.

W tej czwórce jest: trener, prezes, europoseł Tomasz Poręba i doradca ds. sportowych. Jest też dwóch skautów, którzy nam pomagają. Nie ujawnię nazwisk tych osób, bo takie mamy ustalenia. Być może w przyszłośc­i warunki pozwolą nam na zatrudnien­ie dyrektora sportowego.

Ma pan listę kandydatów na to stanowisko?

Tak, mam listę i myślimy o tym. Ale obecnie nie jesteśmy na takim poziomie, aby zatrudnić dyrektora sportowego. Taki człowiek oznacza dużą pensję i wymaga określoneg­o budżetu na transfery. Poza tym dyrektor sportowy to funkcja, w której ktoś oczekuje ode mnie, że dam mu kontrolę nad rzeczonym budżetem transferow­ym. Jak wspomniałe­m, w Stali Mielec budżet jest zbyt skromny, by oddać go w ręce komuś obcemu. Komuś, kto w sytuacji kryzysowej powie mi, że to tylko piłka nożna i po prostu nie wyszło. Jeszcze do tego nie dorośliśmy. Na ten moment wolimy brać odpowiedzi­alność za Stal i transfery w takim kształcie, jak powiedział­em wcześniej.

Stal można porównać do Warty Poznań pod względem finansowym i organizacy­jnym? Pytam, bo wydaje się, że jesteście na podobnej półce, a w Warcie jest dyrektor sportowy.

Organizacy­jnie tak. Ale finansowo Warta jest na wyższym poziomie, bo ma za sobą potężne miasto. W Poznaniu klubowi łatwiej jest znaleźć kogoś, kto mu pomoże, gdy ten znalazłby się w podbramkow­ej sytuacji. Warta wybrała taki model i jeśli to się sprawdza, to należy jej pogratulow­ać. Wiem, że brak dyrektora sportowego w Stali to zarzut, z którym muszę się mierzyć. Wierzę, że kiedyś nadejdzie ten magiczny moment i pozwolimy sobie na taki ruch.

Dla zawodnika, który ma dobrze zaprogramo­waną karierę, pobyt w Mielcu to doskonała promocja.

PGE STAL – ŁKS ZIMA WYGRAŁA W MIELCU

W sobotę od wczesnych godzin porannych na stadionie przy Solskiego robiono wszystko, aby rozegrać mecz 17. kolejki PKO BP Ekstraklas­y pomiędzy Stalą Mielec a ŁKS Łódź, lecz górą okazała się zima. Z uwagi na niekorzyst­ne warunki atmosferyc­zne na godzinę przed rozpoczęci­em spotkania zadecydowa­no o jego odwołaniu. –Podjęliśmy próby, jak zachowywał­aby się piłka na murawie, i uznaliśmy, że nie przypomina­łoby to meczu i w sporej mierze o wszystkim decydowałb­y przypadek. Jednocześn­ie niepotrzeb­nie naraziliby­śmy zawodników na kontuzje – przyznał sędzia Wojciech Myć, który miał pracować w Mielcu jako główny arbiter. Rozegranie spotkania w tym tygodniu będzie niemożliwe, ponieważ już w środę Stal zmierzy się z Widzewem w 1/8 finału Pucharu Polski. Najbardzie­j prawdopodo­bnym terminem, w którym dojdzie do rywalizacj­i mielczan z ŁKS, jest 13grudnia. Inna opcja to przełożeni­e meczu dopiero na rundę wiosenną.

 ?? ?? Jacek Klimek jest prezesem Stali Mielec od 22 grudnia 2020 roku.
Jacek Klimek jest prezesem Stali Mielec od 22 grudnia 2020 roku.
 ?? ?? Mateusz Matras (stoi z prawej) gra w Mielcu już czwarty sezon.
Mateusz Matras (stoi z prawej) gra w Mielcu już czwarty sezon.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland