Sroki biją na czerwony alarm
Miał być hit, skończyło się na nierównym boju. W starciu z Newcastle Manchester United znów zawiódł na całej linii.
Jesteśmy na dobrej pozycji w tabeli i czujemy już TOP 4. Musimy się tam dostać – mówił przed meczem z Newcastle United (0:1) Erik ten Hag. Sobotnie spotkanie było jednak idealnym odzwierciedleniem tego, jak wiele do czołowej czwórki brakuje jeszcze jego drużynie. A po kolejnym niepowodzeniu Czerwonych Diabłów można już zacząć mówić o kryzysie.
Porażka bez przypadku
Wystarczy tylko spojrzeć, jak wyglądały kluczowe spotkania Manchesteru United w ostatnim czasie. Derby z The Citizens na Old Trafford? Porażka 0:3. A trzy dni później identyczny wynik przed własną publicznością z Newcastle w EFL Cup i pożegnanie się z pierwszymi rozgrywkami w tym sezonie. Zaraz to samo najprawdopodobniej czeka Czerwone Diabły w Lidze Mistrzów, bowiem nawet wywalczenie trzeciego miejsca (dającego prawo gry w 1/16 finału Ligi Europy) będzie niezwykle trudne i zależne od tego, czy zdobędą punkty w meczu z Bayernem Monachium. Sobotniej porażki z Newcastle nie można nazwać przypadkową z jeszcze jednego powodu. Man Utd nie wygrał wyjazdowego meczu w Premier League z drużyną znajdującą się w górnej ósemce tabeli od… października 2021 roku i starcia z Tottenhamem za kadencji Ole Gunnara Solskjaera. Od tego czasu Czerwone Diabły zaliczyły trzy remisy i dziesięć bolesnych porażek. A po takim występie trudno uwierzyć w to, że niechlubną passę uda się szybko przerwać.
Nic ich nie zatrzyma
Tuż po spotkaniu legendarny napastnik Alan Shearer napisał w mediach społecznościowych, że tylko jedno United tego dnia chciało wygrać i na to zasłużyło. Później w jednym z programów BBC dodawał, że jego zdaniem w zespole z Manchesteru brakuje odpowiedniego charakteru. Tego samego nie można powiedzieć o Srokach, skoro nie zatrzymała ich nawet istna