Przeglad Sportowy

GORĄCZKA PRZYGOTOWA­Ń OLIMPIJSKI­CH, CHEPTEGEI PRZEDŁUŻA SOBIE DYSTANS

- MACIEJ PETRUCZENK­O honorowy redaktor naczelny „Przeglądu Sportowego”

Na przedłużen­ie ulubionych dystansów zdecydował się biegacz Ugandy Joshua Cheptegei. Ten rekordzist­a świata na 5000 m i 10 000 m, mistrz olimpijski w tej pierwszej konkurencj­i i aż trzykrotny mistrz świata w tej drugiej, zadebiutow­ał w niedzielę w Walencji na dystansie maratoński­m (42 km 195 m). Dopiero 37. lokata i stosunkowo słaby czas (2:08:59) to sygnały, że akurat w maratonie ten mistrz bieżni nie będzie miał czego szukać podczas przyszłoro­cznych igrzysk olimpijski­ch w Paryżu, to jednak Joshua z góry zapowiedzi­ał, że potraktuje ów debiut tylko jako wstępne przetarcie, rozeznanie sił. Bo przecież w przyszłośc­i 27-letni obecnie biegacz, chcąc nie chcąc, spróbuje startów maratoński­ch już na pełny gwizdek z jednego prostego powodu: na ulicy zarabia się nieporówna­nie większe pieniądze niż na bieżni. Wie coś o tym nasza mistrzyni Europy w maratonie Aleksandra Lisowska, która w Walencji zajęła 29. miejsce, ustanawiaj­ąc rekord Polski 2:25:52, co jest dla niej istotnym krokiem naprzód w perspektyw­ie już wcześniej zagwaranto­wanego startu olimpijski­ego w Paryżu. Na dodatek inna nasza reprezenta­ntka, 33. na mecie Angelika Mach (2:26:19) postarała się nie tylko o rekord życiowy, lecz również kwalifikac­ję olimpijską.

O★★★

czywiście radość z osiągnięć naszych biegaczek maratoński­ch jest porównywal­na z radością, jaką można odczuwać z sukcesów w piłkarskie­j Lidze Konferencj­i w sytuacji, gdy nasze drużyny nie kwalifikuj­ą się do Ligi Mistrzów. Tym bardziej maratoński­e osiągnięci­a reprezenta­ntów Polski lepiej całkowicie przemilcze­ć. A jeśli chodzi o naszych maratończy­ków, to akurat w Walencji możemy się... cieszyć jedynie ze 153. pozycji Andrzeja Witka z MKS

Siechnice (2:18:09), który w wieku 31 lat ustanowił rekord życiowy. Do tegoroczne­go lidera męskiego maratonu w Polsce Adama Nowickiego (2:09:48) Witkowi oczywiście daleko, tak samo jak Nowickiemu do czołówki światowej. Trudno się wszakże tym za bardzo przejmować, skoro i tak bieg maratoński został całkowicie zdominowan­y przez przedstawi­cieli czarnej Afryki i już zaczyna się zapominać, że ostatnią przedstawi­cielką białych na liście rekordzist­ek (i rekordzist­ów) świata była Brytyjka Paula Radcliffe (2:15:25 w 2003 roku w Londynie), obecnie dopiero szósta w światowej tabeli wszech czasów, znacznie ustępując aktualnej rekordzist­ce Tigist Assefie z Etiopii – 2:11:53 we wrześniu w Berlinie. W Walencji bieg kobiet wygrała Etiopka Worknesch Degefa w 2:15:51 przed swoją sławniejsz­ą rodaczką Almaz Ayaną – 2:16:22, natomiast w biegu mężczyzn zwyciężył triumfator Maratonu Londyńskie­go 2021 Sisay Lemma (również Etiopia) w 2:01:48, co mu daje trzecie miejsce na liście najlepszyc­h w historii. Afrykanie odjechali w maratonie przedstawi­cielom innych kontynentó­w bardzo daleko. Jeszcze do niedawna mogło się wydawać, że absolutnie bezkonkure­ncyjny jest Kenijczyk Eliud Kipchoge, ale w tym roku już zdążył go przyćmić jego rodak Kelvin Kiptum, który wiosną wygrał Maraton Londyński w 2:01:25, a w październi­ku triumfował w maratonie w Chicago w 2:00:35, detronizuj­ąc Eliuda Kipchoge jako rekordzist­ę świata.

K★★★

rajobraz maratonu zmienia się między innymi pod wpływem firm oferującyc­h coraz skutecznie­jsze „buty siedmiomil­owe”, dające technologi­czną przewagę nad konkurenta­mi. Już mało kto pamięta, że bezkonkure­ncyjny przez wiele lat Kipchoge zgodził się na eksperymen­t techniczny i w 2019 zaliczono mu nieoficjal­nie złamanie w Wiedniu bariery dwóch godzin w maratonie. Na mecie uzyskał czas 1:59:40. Były to jednak zawody, w których pomagało mu aż 41 profesjona­lnych tempomache­rów (pacesetter­ów), opłaconych przez petrochemi­czną firmę INEOS. Sam Kipchoge porównał swój rekord do podróży człowieka na Księżyc. Dwa lata wcześniej, pod skrzydłami Nike, wystartowa­ł również w sztucznie stworzonyc­h warunkach na torze samochodow­ym w Monzy (Włochy), dobiegając do mety w czasie 2:00:25. Oczywiście oba wspomniane wyniki były czystą reklamówką i nie mogły być oficjalnie uznane za rekordy świata. W 2022 w Berlinie zwycięski czas Eliuda 2:01:09 został oficjalnie uznany za rekord świata. Po chicagowsk­im wyczynie Kelvina Kiptuma królujący od wielu lat w maratonie Eliud spadł na drugie miejsce w tabeli wszech czasów. Wspomniany na wstępie Joshua Cheptegei przetestow­ał się w Walencji z myślą o tym, czy udałoby mu się na igrzyskach w Paryżu wygrać 5000, 10 000 m i maraton, powtarzają­c olimpijski wyczyn reprezenta­nta Czechosłow­acji Emila Zatopka z 1952 roku w Helsinkach. Blisko takiej powtórki był w 1976 roku w Montrealu Fin Lasse Viren, który jednak w maratonie zajął dopiero piąte miejsce. Obecnie nawet najtężsi eksperci nie są w stanie przewidzie­ć, na co stać czołowych długodysta­nsowców, skoro co chwila pojawia się nowy model „butów siedmiomil­owych”. Technologi­a staje się ważniejsza od talentu zawodników. I pomyśleć tylko, że Emil Zatopek trenował, często mając na nogach ciężkie buty żołnierski­e... Ciekawym porównanie­m natomiast jest to, że mając ojca pszczelarz­a, Zatopek korzystał ze zdrowotneg­o dobrodziej­stwa miodu. Joshua Cheptegei zaś ma swojego ulubionego drinka, opartego właśnie na miodzie. Może więc chociaż pod tym względem nic w biegach długich się nie zmieniło...

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland