Neutralny MKOL? 335
Rosjanie i Białorusini, którzy zakwalifikują się do igrzysk, będą mogli wystąpić w nich jako sportowcy neutralni – oświadczył Międzynarodowy Komitet Olimpijski.
Zezwolenie na występ w Paryżu indywidualnych sportowców z tych krajów Międzynarodowy Komitet Olimpijski określił jako element „poszanowania praw człowieka”. A jako jedną z najważniejszych motywacji do podjęcia takiej decyzji podano, że „przytłaczająca większość sportowców nie chciała karania innych sportowców za działania ich rządów”. MKOL podaje, że zaapelowało o to „206 krajowych komitetów”.
Nadal zawieszone pozostają narodowe komitety olimpijskie obu państw, nie ma mowy o starcie w zawodach drużynowych, które w tym wypadku należy rozumieć jako turnieje gier zespołowych. Na igrzyskach nie pojawią się flagi, hymny czy w ogóle barwy narodowe obu krajów. Do Paryża jako uczestnicy igrzysk nie pojadą także rosyjscy i białoruscy oficjele oraz urzędnicy państwowi. A warunkiem występu w najważniejszej imprezie czterolecia dla sportowców, którzy posiadają rosyjski lub białoruski paszport – oprócz oczywiście zakwalifikowania się na ścieżce sportowej i spełniania wszystkich regulacji antydopingowych – jest „brak aktywnego wspierania wojny na Ukrainie”. Sportowcy nie mogą być także zatrudnieni w rosyjskiej lub białoruskiej armii albo innych instytucjach bezpieczeństwa narodowego… Na razie jednak nie wiemy, jak dokładnie zostanie sprawdzone, czy dany zawodnik lub zawodniczka wojnę wspierała lub nie.
Przełom? Niekoniecznie
Działania MKOL – jako całość – wyglądają przełomowo, dla niektórych może nawet skandalicznie, ale tak naprawdę… przełomowe nie są. Od pewnego czasu można było się spodziewać, że MKOL zrobi wiele, aby – przynajmniej formalnie – nie być organizacją, która zablokuje sportowcom ze wspomnianych państw występ w Paryżu. W rzeczywistości wszystko zależy od światowych federacji sportowych, które mają autonomię w podejmowaniu decyzji
ROSJAN
startowało w igrzyskach w Tokio. Zdobyli łącznie 71 medali. Nie startowali pod flagą Rosji, ale jako Rosyjski Komitet Olimpijski, w logo którego... bardzo dobrze widoczne są barwy narodowe kraju. dopuszczających lub wykluczających Rosjan i Białorusinów ze startów w imprezach sportowych. Jeszcze w marcu tego roku MKOL zalecał federacjom sportowym, aby dopuściły przedstawicieli obu państw jako zawodników neutralnych. Organizacje te postąpiły różnie – niektóre posiadaczy paszportów obu krajów do startów dopuściły w warunkach neutralności, inne – jak IBA – tego nie zrobiły, bo zakaz już u nich nie obowiązywał. Federacja bokserska, której głównym sponsorem jest Gazprom – zakaz występów dla Rosjan i Białorusinów cofnęła już w październiku 2022 roku. Tyle tylko że akurat IBA nie ma nadzoru nad kwalifikacjami olimpijskimi w boksie – te odbywały się w takich imprezach jak tegoroczne igrzysk europejskie oraz w dwa turnieje kwalifikacyjne. Są jednak i takie federacje jak World Athletics, której szef Sebastian Coe zapewnia, że nie będzie żadnego paryskiego występu Rosjan i Białorusinów w reprezentowanej przez niego dyscyplinie.
– Być może będziecie mogli zobaczyć w Paryżu neutralnych sportowców z Rosji i Białorusi, ale nie będzie to lekkoatletyka. Mamy ustalone stanowisko. Uważam, że słuszne jest, aby federacje międzynarodowe wydawały oceny, które ich zdaniem leżą w najlepszym interesie ich sportu. To właśnie zrobiliśmy – stwierdził wybitny lekkoatleta.
Co na to Ukraińcy?
W tym momencie kwalifikację olimpijską posiada 4600 sportowców. Wśród nich jest 8 posiadaczy rosyjskiego paszportu, 3 zawodników legitymujących się paszportem białoruskim, a także 60 sportowców z Ukrainy. Jeszcze na początkach tego roku Ukraińcy informowali, że w przypadku jakiegokolwiek dopuszczenia do igrzysk Rosjan i Białorusinów zbojkotują paryską olimpiadę. – Wzywam wszystkich partnerów do zdecydowanego potępienia tej haniebnej decyzji, która podważa zasady olimpijskie. Kreml użyje każdego rosyjskiego i białoruskiego sportowca jako broni w swojej wojnie propagandowej – stwierdził od razu minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba. Natomiast minister sportu tego kraju Matwiej Bidnyj nie określił, jaka będzie ostateczna decyzja strony ukraińskiej. – Ukraina musi rozważyć, czy wzięcie udziału w przyszłorocznych igrzyskach leży w interesie narodu, ale obawiam się, że nasz udział będzie niemożliwy, chyba że MKOL zmieni swoje stanowisko. Decyzja o udziale powinna zostać podjęta, patrząc na to, co przyniesie to krajowi, jaka będzie reakcja i jak bardzo przybliży nas do zwycięstwa – powiedział.
Wojna szybko się nie skończy
Tymczasem – odrywając się od sportu – należy zauważyć, że nic nie wskazuje na szybkie zakończenie trwającej już 21 miesięcy wojny, nawet jeśli iektóre tytuły prasowe na świecie donoszą o delikatnych naciskach na Ukrainę, by za cenę ustępstw przystąpiła do rozmów z Rosją o zakończeniu wojny. W co wpisywałaby się decyzja MKOL, ale pytany przez Polską Agencję Prasową asystent sekretarza stanu USA ds. europejskich James O’brien stwierdził, że… rozmowy z Putinem nie mają obecnie sensu, bo rosyjski prezydent chce poczekać jeszcze przynajmniej rok – tj. do rozstrzygnięcia wyborów prezydenckich w USA – zanim rozważy zakończenie działań wojennych.
Równe warunki? Bez żartów…
Decyzja MKOL w Rosji nie została wcale powitana z radością. Były minister sportu tego kraju określił ją jako „jałmużnę”. – W takiej sytuacji igrzyska nie są interesującą konkurencją dla rosyjskich sportowców. Inną rzeczą jest występowanie i rywalizowanie na równych zasadach z innymi sportowcami, a co innego, gdy jesteśmy proszeni o udział na tak upokarzających warunkach – powiedział Paweł Kołobkow, medalista igrzysk w szermierce, do 2020 roku minister sportu, a także pułkownik Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej.
Na temat równych warunków startu Rosjan, czysto pod względem sportowym, bardzo interesująco w rozmowie z PAP wypowiedział się Prezes Polskiego Związku Kajakowego Grzegorz Kotowicz. – Powiedzmy sobie jasno, przez ostatnie dwa lata sportowcy Rosji i Białorusi byli wyłączeni z kontroli antydopingowej. Nikt tak naprawdę nie wie, co się z nimi działo – zauważa Kotowicz, który jest także przeciwnikiem startu Rosjan i Białorusinów z innych względów. – Te restrykcje, że nie będą startowali pod swoją flagą, nie będzie grany hymn, można potraktować z przymrużeniem oka. Wszyscy wiedzą, kim są ci sportowcy, z jakiego kraju pochodzą. Wielu z nich oficjalnie, często w social mediach popierało wojnę. Poza tym zawodnicy, którzy wyjadą z tych krajów na igrzyska, są przez te reżimy wspierani i finansowani. A my musimy pamiętać o ludziach, którzy codziennie umierają na Ukrainie, o sportowcach, których już około 200 zginęło na wojnie – podkreślił Kotowicz.
Polski Komitet Olimpijski jak do tej pory nie zajął żadnego stanowiska w sprawie decyzji MKOL.