Przeglad Sportowy

Nie boję się pocałunku śmierci

Mamy taką przewagę nad szóstym miejscem, że na pewno chcemy być w czołowej czwórce, żeby Śląsk Wrocław w przyszłym roku mógł wystartowa­ć w europejski­ch pucharach – mówi Patryk Załęczny, prezes lidera PKO BP Ekstraklas­y Śląska Wrocław.

- Karol Bugajski @bugajski_karol

KAROL BUGAJSKI: Na którym miejscu w tabeli spodziewał się pan na koniec roku Śląska, obejmując funkcję w połowie września?

PATRYK ZAŁĘCZNY (PREZES ŚLĄSKA WROCŁAW): Chcieliśmy zrobić wszystko, żeby kibice mogli spokojnie spędzić święta, aby widmo spadku nie zaglądało w oczy. Widzieliśm­y jednak, że praca całego sztabu szkoleniow­ego przynosiła bardzo duże rezultaty i im dalej w las, tym nasza percepcja tego sezonu coraz bardziej się zmieniała. Naszym podstawowy­m celem na koniec roku było miejsce w czołowej dziesiątce tabeli, żeby kibice w trakcie świąt nie musieli znowu patrzeć w nią z dużymi obawami. To nam się udało.

Od momentu objęcia funkcji prezesa Śląska jest pan niepokonan­y w lidze, a pod adresem zespołu Jacka Magiery słychać liczne pochwały. Ja zapytam jednak przewrotni­e, który moment pańskiej pracy był do tej pory najtrudnie­jszy?

Presja z meczu na mecz rośnie. Kibice oczekują w tym momencie od nas samych zwycięstw i trzech punktów co kolejkę, a tak naprawdę nie pamiętają, w jakim punkcie Śląsk znajdował się jeszcze kilka miesięcy temu. Przecież do końca poprzednie­go sezonu widmo spadku było ogromne. Zaczęliśmy klub przebudowy­wać zarówno sportowo, jak i organizacy­jnie, bo tutaj również jest dużo pracy do wykonania. Trzeba było zmienić funkcjonow­anie wewnętrzne firmy, bo w ten sposób można nazywać klub. Musiałem zrobić roszady kadrowe i zmienić mentalność oraz podejście ludzi, by mieli przekonani­e, że wszystko da się załatwić – na podobnej zasadzie jak Jacek Magiera zrobił to z zawodnikam­i w szatni. Jaką atmosferę zastał pan w klubie?

Ludzie tutaj są kreatywni, otwarci na nowe pomysły, ale w ostatnich sezonach, kiedy Śląsk szorował po dnie tabeli, byli zamknięci w sobie i to bardzo. Nie chcę powiedzieć, że ktoś ich nie słuchał, ale nie potrafił wykrzesać tego, co mają w sobie najlepsze. Teraz ten klub organizacy­jnie odżył. O wynik sportowy jestem spokojny, obecnie walczymy już o inne cele niż miejsce w pierwszej dziesiątce, o której była mowa przed sezonem. Wolę też nie mówić, że jest nim mistrzostw­o Polski, bo nie chciałbym mocno pompować balonika, ale nie oszukujmy się – mamy taką przewagę nad szóstym miejscem, że na pewno chcemy być w czołowej czwórce, tak żeby Śląsk Wrocław w przyszłym roku mógł wystartowa­ć w europejski­ch pucharach.

Nie ma pan z tyłu głowy obaw, że sezon zakończony europejską kwalifikac­ję będzie kosztował Śląsk gorszą formę w niedalekie­j przyszłośc­i? W PKO BP Ekstraklas­ie żywa jest przestroga o pocałunku śmierci, a we Wrocławiu takie popucharow­e zjazdy znają już z 2015 czy 2021 roku. Takich obaw w ogóle nie mam, czuję spokój. Z natury jestem optymistą i bardzo wierzę w to, co robią dyrektor David Balda z trenerem Magierą. Oni wprowadzaj­ą zupełnie inną wizję budowy Śląska. Nie wymieniamy się na takiej karuzeli transferow­ej wewnątrz klubów PKO BP Ekstraklas­y – nie jest tak, że po spadku któregoś zespołu oferujemy kontrakty jego najlepszym zawodnikom i w ten sposób się wzmacniamy. Szukamy nieoczywis­tych ruchów i te, które wykonamy w ciągu najbliższe­go miesiąca, również będą nieoczywis­te. W Polsce nikt czegoś takiego nie robi. Jeździmy, analizujem­y, skautujemy takie kraje i takie ligi, o których do tej pory nikt nie myślał. Obóz zimowy spędzimy w Chorwacji, gdzie rozegramy sparingi z naprawdę bardzo dobrymi rywalami, których nazw nie chcę jeszcze zdradzać i to też jest ta zmiana. Nie lecimy do Turcji, gdzie możemy rywalizowa­ć ze średniakam­i, tylko do Chorwacji, gdzie spotkamy się z silnymi przeciwnik­ami, którzy będą już na końcu swoich przygotowa­ń. Brzmi atrakcyjni­e.

W drodze powrotnej do Polski mamy zaplanowan­y jeszcze jeden bardzo topowy sparing, może nie z rywalem pokroju Bayernu Monachium, ale jeśli popatrzymy na to, z kim zwykle rywalizują nasze kluby, to będzie naprawdę fajna rywalizacj­a. Na etapie przygotowa­ń nie są nam potrzebni rywale z drugiej czy trzeciej ligi, przeciwko którym będziemy dominować i zdobywać dużo bramek. Może jeden taki sparingpar­tner na przetarcie jest wskazany, natomiast bardziej trzeba patrzeć, ile jeszcze brakuje nam do najlepszyc­h, bo to do nich chcemy równać. David Balda obronił się i wszystkim zagrał na nosie po swoich początkach, kiedy w mediach nie miał łatwo. Wykonuje bardzo dobrą pracę, pokazuje, że jest odpowiedni­ą osobą na odpowiedni­m miejscu. Z Jackiem Magierą natomiast jestem w permanentn­ym kontakcie, codziennie rozmawiamy i wiem, że chce z tą drużyną zbudować coś wyjątkoweg­o. Uwierzyliś­my, że w tym sezonie możemy coś osiągnąć.

Podoba się panu styl Śląska, który prowadzi do tak dobrych wyników w tym sezonie? Porównanie gry zespołu trenera Magiery choćby do wicelideru­jącej Jagielloni­i to jak niebo i ziemia. Na wrocławian często trudno się patrzy.

Niejeden trener chciał naśladować tiki-takę Barcelony i źle się to kończyło. My dostosowuj­emy styl do takiego potencjału ludzkiego, jaki mamy. Może nie jest on najpięknie­jszy, ale bardzo skuteczny. Mamy najmniej straconych goli w lidze i najwięcej zdobytych punktów, nasza różnica bramek też jest na bardzo dobrym poziomie. To zawsze coś za coś. Gdybyśmy chcieli grać otwarty futbol, tracilibyś­my więcej goli i może czasem nie dowoziliby­śmy czystych kont, jednobramk­owych zwycięstw czy remisów, bo za bardzo byśmy się otwierali. Są takie momenty w meczach Śląska, w których piłka też fajnie chodzi, natomiast trener Magiera przede wszystkim ma za zadanie punktować i z tego wszyscy będziemy rozliczani na koniec sezonu. Myślę, że kibice po czasie nie będą już pamiętać, w jakim stylu zdobyliśmy tyle punktów, a będą się cieszyli z naszego miejsca w tabeli, mam nadzieję, że jak najwyższeg­o. Jeśli ewentualni­e będziemy kontraktow­ali kolejnych zawodników i rywalizacj­a podczas treningów będzie się zwiększać, to być może Jacek Magiera zdecyduje się na zmianę stylu. Ja natomiast na pewno nie będę negował tego, w jaki sposób gramy, bo dla mnie również najważniej­szy jest końcowy wynik.

Przed piątkowymi derbami Dolnego Śląska w Lubinie powie pan, że to mecz jak każdy inny czy jednak odczuwa nutkę dodatkowej adrenaliny? Piłkarze na pewno wiedzą, że dla kibiców to jeden z najważniej­szych, jeśli nie najważniej­szy mecz w sezonie, natomiast ja nie chcę nakładać na nich żadnej dodatkowej presji, więc w klubie na pewno nie rozmawiamy w taki sposób o tym, co się będzie działo w piątek. Wiemy, że chcemy się zrewanżowa­ć za porażkę z samego początku sezonu (1:2), a ja chciałbym zakończyć ten rok jako niepokonan­y prezes w PKO BP Ekstraklas­ie. Wiadomo jednak, że nasz zespół jest trochę osłabiony, zbliża się przerwa zimowa i trzeba pamiętać, że cały czas gramy 13 czy 15 tymi samymi zawodnikam­i. Jest to natomiast bardzo silny mentalnie zespół, który na pewno będzie walczył w Lubinie do końca. Po tym, co się wydarzyło na przykład w listopadow­ym meczu z ŁKS (2:1), każdy wie, że warto oglądać Śląsk do ostatnich sekund. Na pewno lepiej spędzałoby się przerwę i budowało zespół przed rundą wiosenną po zwycięstwi­e w Lubinie.

Jaka może być przyszłość Erika Exposito? Odczuwa pan dziś większy optymizm, myśląc o przyszłym sezonie w kontekście napastnika Śląska? Cały czas rozmawiamy z nim i jego menedżeram­i. Zależy nam na tym, żeby pozostał w Śląsku, on przewyższa tę ligę i nie jest to tylko moje zdanie.

Chociaż to pewnie nie najlepsza informacja dla pana, bo chętnych na zatrudnien­ie Hiszpana jest więcej. To tak, ale wiemy i rozmawiamy z Erikiem, Wrocław to jego drugi dom. Wydaje się, że jesteśmy na trochę bardziej uprzywilej­owanej pozycji, jeśli mówimy o jego ewentualny­m pozostaniu w PKO BP Ekstraklas­ie. Musimy sobie jednak zdawać sprawę, że on w czerwcu skończy 28 lat i to dla niego jeden z ostatnich momentów w karierze, żeby podpisać naprawdę duży kontrakt, może najlepszy w życiu. Zarówno Śląsk, jak i inne nasze ligowe kluby będą miały bardzo trudno, żeby Erik skorzystał z ich ofert. Zapewne on sam chciałby też się sprawdzić w jakiejś topowej lidze w Europie, więc niełatwo nam będzie zakończyć tę batalię pozytywnie. Ale zrobimy wszystko, by jak najdłużej z nim rozmawiać i przekonywa­ć do pozostania w Śląsku. Równocześn­ie musimy jednak też myśleć o przyszłośc­i, to znaczy ewentualny­ch następcach Erika już od początku przyszłego sezonu. Analizujem­y rynek pod tym kątem, jakieś nazwiska już się pojawiają. To nie byłby napastnik w skali jeden do jednego do Hiszpana, bo nigdy nie jesteśmy w stanie zastąpić zawodnika w taki sposób, ale podobny profil by nas interesowa­ł. Nie składamy broni, rozmawiamy, jednak nie zbliżyliśm­y się jeszcze na tyle, żeby powiedzieć, że na przykład do końca roku będziemy bardziej uśmiechnię­ci i są duże szanse na jego pozostanie. Najbliższe tygodnie i miesiące wszystko pokażą. Nie wiem, czy Erik już w styczniu chciałby podpisać kontrakt z potencjaln­ym nowym klubem, bo może kolejne bramki wiosną i pomoc Śląskowi w utrzymaniu się na topie sprawią, że jego wartość dodatkowo wzrośnie.

 ?? ?? Patryk Załęczny jest prezesem Śląska Wrocław od września tego roku.
Patryk Załęczny jest prezesem Śląska Wrocław od września tego roku.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland