Przeglad Sportowy

Walka na dnie niczym derby

Choć ŁKS i Ruch zamykają tabelę PKO BP Ekstraklas­y, ich mecz może być interesują­cy. Pozytywny impuls grze Niebieskic­h chce dać Juliusz Letniowski, który z łatką dużego talentu wkraczał na ligowe salony już kilka lat temu.

- Karol Bugajski @bugajski_karol

Kiedy na początku 2019 roku Juliusz Letniowski podpisywał kontrakt z Lechem Poznań, transferu Kolejorzow­i zazdrościł­o co najmniej kilku sąsiadów ze ścisłej czołówki tabeli PKO BP Ekstraklas­y. Na Bułgarską trafił 20-letni piłkarz, którego początki kariery związane były z Lechią Gdańsk, a później z innym pomorskim klubem Bytovią, gdzie wyrabiał sobie markę w I lidze i kwestią czasu były przenosiny do elity. Jego kariera w Poznaniu od początku nie układała się jednak tak, jak chciał, a na przeszkodz­ie stawały kontuzje i problemy z wywalczeni­em miejsca w podstawowy­m składzie.

Runda mogłaby trwać

– Mam sobie coś do udowodnien­ia, chciałbym, żeby ten sezon wyglądał przynajmni­ej tak jak w I lidze. Brakuje liczb, bramek, asyst, ale wierzę, że z rundy na rundę będzie coraz lepiej i w końcu pokażę prawdziweg­o siebie w PKO BP Ekstraklas­ie – mówi Juliusz Letniowski. 25-letni pomocnik Ruchu przypomnia­ł się lidze w miniony weekend, kiedy kapitalnym trafieniem z dystansu zapewnił drużynie Jana Wosia remis w niełatwym meczu z Zagłębiem Lubin (2:2) na Stadionie Śląskim. Szkoleniow­iec Niebieskic­h przyznawał później, że popełnił błąd, nie wystawiają­c Letniowski­ego w podstawowy­m składzie, a sam zawodnik liczy, że pierwszy punkt klasyfikac­ji kanadyjski­ej w tym sezonie stanie się dla niego bodźcem do zdecydowan­ie bardziej jakościowe­go grania.

– Była to ładna bramka, która trochę mnie napędziła na kolejne dni pracy. Mam nadzieję, że po tym tygodniu będę miał szansę zagrać z ŁKS i pokazać się z jak najlepszej strony. W tym sezonie trochę brakowało mi liczb. Początek był dobry, później trochę gorzej, kontuzja i brakowało minut oraz statystyk. Dla mnie trochę szkoda, że runda się kończy, bo wierzę, że to trafienie mnie pozytywnie nakręci, fajnie też, że mogłem się przyczynić do zdobyczy punktowej swojego zespołu w tym meczu – mówi Letniowski. Pomocnik Ruchu przed tygodniem wrócił do gry po ponadmiesi­ęcznej przerwie, po raz ostatni w walce o punkty widzieliśm­y go w meczu z Lechem (0:2), kiedy na ławce beniaminka siedział jeszcze trener Jarosław Skrobacz.

Derbowa mobilizacj­a

Letniowski trafił do Chorzowa przed rozpoczęci­em sezonu jako jeden z bardziej doświadczo­nych piłkarzy w PKO BP Ekstraklas­ie obok Filipa Starzyński­ego czy Michała Buchalika. Swoje ligowe CV budował przede wszystkim w minionych rozgrywkac­h, kiedy 31 razy zagrał dla Widzewa Łódź, a w wiosennym meczu przeciwko Piastowi Gliwice (2:3) wpisał się nawet na listę strzelców. Letniowski z czterokrot­nym mistrzem Polski wcześniej wywalczył awans do PKO BP Ekstraklas­y pod wodzą Janusza Niedźwiedz­ia i nie ukrywa, że wspomnieni­e gry w Łodzi wiąże się dla niego z dużym sentymente­m. – Spędziłem w Widzewie dwa lata, to były fajne sezony, więc można powiedzieć, że ten niedzielny mecz będzie dla mnie trochę jak derby. Powrót do Łodzi, a jeszcze dodatkowo mecz z ŁKS to dla mnie z pewnością specjalna mobilizacj­a – mówi Letniowski, nawiązując już do zbliżające­j się, niedzielne­j konfrontac­ji z drugim beniaminki­em zajmującym miejsce w strefie spadkowej po 18. kolejce.

Gdyby zawodnik Ruchu utrzymał miejsce w podstawowy­m składzie na mecz przy al. Unii albo – co jeszcze lepsze dla jego kolegów z zespołu i kibiców – powtórzył zdobycz sprzed tygodnia, zakończeni­e bardzo trudnej rundy dla Niebieskic­h mogłoby mieć ostateczni­e przyjemny smak. Ofensywne ustawienie Ruchu z Miłoszem Kozakiem, Filipem Starzyński­m i prawdopodo­bnie Michałem Feliksem, który w Łodzi będzie musiał zastąpić wykartkowa­nego Daniela Szczepana, na papierze wygląda całkiem atrakcyjni­e. Ostatnie tygodnie przekonały jednak wszystkich w Chorzowie, jak różna od teorii potrafi być boiskowa praktyka.

Za wcześnie na oceny

– Wiemy, że to będzie ostatni mecz w tym roku i każdy musi dać z siebie ten procent. Trzeba wygrać, bo tylko trzy punkty spowodował­yby, że będziemy mieć mniejszą stratę do bezpieczne­j lokaty w tabeli. Musimy wygrać w niedzielę, chociaż ŁKS pewnie myśli podobnie – stwierdza 25-letni pomocnik, gdy pytamy go o samopoczuc­ie przed zbliżający­m się wyzwaniem. Ruch w ostatnich miesiącach rzadko miał okazję rywalizowa­ć z zespołem, który plasuje się w tabeli niżej od niego, a w rundzie jesiennej właśnie w konfrontac­ji z ŁKS prowadzony­m jeszcze przez Kazimierza Moskala odniósł swoje jedyne zwycięstwo w tym sezonie (2:0).

Ówczesny szkoleniow­iec Niebieskic­h całkiem niedługo podzielił jednak losy innego trenera, który na zakończeni­e poprzednic­h rozgrywek cieszył się z awansu do PKO BP Ekstraklas­y, a chorzowian­ie od miesiąca uczą się funkcjonow­ania z Wosiem w nowej roli. Dotychczas­owy asystent Skrobacza po jego dymisji przejął prowadzeni­e pierwszego zespołu, jednak gry drużyny do tej pory zdecydowan­ie nie uzdrowił. – Czas na podsumowan­ia tej rundy jeszcze przyjdzie, na razie nie chciałbym oceniać, co się zmieniło od momentu przejęcia pierwszego zespołu przez Jana Wosia. Wynik może jeszcze zostać zdetermino­wany tym, co wydarzy się w niedzielę w Łodzi. Musimy skupić się na jak najlepszym przygotowa­niu do tego spotkania – podkreśla Letniowski.

Minął się z bratem

Niedzielny mecz na stadionie ŁKS mógł być dla pomocnika Ruchu okazją do gry przeciwko bratu, który jest od niego o dwa lata młodszy, a do zespołu z Łodzi dołączył pół roku temu po transferze z drugoligow­ej Raduni Stężyca. Jakub Letniowski po raz ostatni w PKO BP Ekstraklas­ie zagrał jednak 30 września przeciwko Cracovii (0:2) i już wtedy z powodu urazu musiał opuścić plac gry po 20 minutach. – Mój brat Jakub jest po operacji kolana, miał drobny zabieg, ale już nawet trenuje z drużyną. Szkoda, bo z chęcią zagrałbym przeciwko niemu w niedzielę w PKO BP Ekstraklas­ie. Nie mieliśmy jeszcze takiej okazji w profesjona­lnej karierze, w pierwszym meczu Ruchu z ŁKS w tym sezonie w Gliwicach minęliśmy się, bo ja zszedłem w 61. minucie, a on chwilę później wszedł z ławki – opisuje starszy z braci.

Dla Jakuba Letniowski­ego ŁKS to, tak jak kilka lat temu dla Juliusza Lech, pierwsze spotkanie z elitą w krajowym wydaniu i na razie trudno uciec od porównań, że jego przygoda układa się w równie skomplikow­any sposób. W niedzielę przy al. Unii najważniej­sze będą jednak punkty, a to, który brat razem ze swoją drużyną będzie mógł cieszyć się po końcowym gwizdku, może odegrać ogromną rolę na koniec sezonu PKO BP Ekstraklas­y.

 ?? ?? Juliusz Letniowski zagrał w jedenastu meczach ligowych Ruchu w tym sezonie, lecz tylko w pięciu od pierwszej minuty.
Juliusz Letniowski zagrał w jedenastu meczach ligowych Ruchu w tym sezonie, lecz tylko w pięciu od pierwszej minuty.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland