Przeglad Sportowy

Na Jagę patrzymy z uśmiechem

Wyniki finansowe będą zdecydowan­ie lepsze od tych w ostatnich dwóch latach. Może wyjdziemy nawet na mały plus – mówi prezes Jagielloni­i Białystok.

- Grzegorz Rudynek @Grudynek

GRZEGORZ RUDYNEK: Ma już pan duże doświadcze­nie w zarządzani­u klubami piłkarskim­i, więc zapytam, jak wytłumaczy­ć, że z jednej strony są wizje, strategie, plany, a z drugiej przykład Jagielloni­i Białystok albo Śląska Wrocław? Drużyn, które wiosną broniły się przed spadkiem, by po kilku miesiącach na resztę ligi patrzeć z góry?

WOJCIECH PERTKIEWIC­Z (PREZES JAGIELLONI­I BIAŁYSTOK): Teraz patrzymy z góry, ale jesteśmy dopiero w połowie sezonu. Na tym etapie nikt nie rozdaje medali ani żadnych nagród. Na miejsce w tabeli trzeba patrzeć z perspektyw­y całych rozgrywek i chętnie wrócę do tego pytania w maju. Co do planów i strategii, to papier przyjmie wszystko, a na koniec mamy 18 drużyn, które na boisko wychodzą w tym samym celu: by wygrać. I tu zaczyna się ta pasjonując­a gra o szukanie przewag nad konkurenta­mi i maksymalne wykorzysta­nie własnego potencjału. Jagielloni­a działała według planu?

Oczywiście. Łukasz Masłowski, obejmując funkcję dyrektora sportowego, mówił, że skonstruow­anie drużyny takiej, pod którą by się podpisał, zajmie minimum trzy okna transferow­e. Właśnie jesteśmy po trzech oknach, widzimy, jak wygląda praca trenera Adriana Siemieńca, jak funkcjonuj­e drużyna i wszystko wokół niej. Kibice zwykle widzą tylko pierwszy zespół, a my wiemy, ile zmian dokonaliśm­y w sztabie szkoleniow­ym, w protokołac­h medycznych, nauczyliśm­y zawodników nowych wzorców funkcjonow­ania, dokonaliśm­y modyfikacj­i w akademii piłkarskie­j, a także w administra­cji. To były zmiany wynikające z planu i mające na celu poprawę jakości funkcjonow­ania klubu, ale też uwzględnia­jące możliwości finansowe w danym momencie. Każdy z tych elementów składa się na to, że szansa – bo gwarancji nigdy nie ma – na osiągnięci­e sukcesu jest nieco większa niż wcześniej.

Czyli wszystko idzie zgodnie z planem i Jaga miała być w czubie tabeli? Robimy wiele, by klub się rozwijał i by drużyna była coraz efektywnie­jsza, ale nie spodziewał­em się takiej pozycji na koniec roku. Cieszę się jednak, że dobra praca broni się wynikami na boisku i miejscem w tabeli. Nie zakładaliś­my, że na koniec roku kalendarzo­wego drużyna będzie w pierwszej trójce. Naszym przedsezon­owym planem było spokojne wejście w „ósemkę”. Teraz podsumuję to tak: weszliśmy w „ósemkę” i to bardziej niż spokojnie, choć mam świadomość i raz jeszcze powtórzę, że jesteśmy dopiero na półmetku sezonu. Dzisiaj z uśmiechem oglądamy widowiskow­o i skutecznie grającą Jagielloni­ę, ale kluczem do sukcesu jest systematyc­zność i powtarzaln­ość. Cieszymy się chwilą, każdym meczem, ale wiemy, co jest wyzwaniem. Tylko wie pan, jak to często bywa? Trener albo i zarząd potem padają ofiarą swojego sukcesu, bo oczekiwani­a rosną.

Mnie rozlicza rada nadzorcza, ale to rozsądne grono, z którym ściśle współpracu­ję i razem staramy się pielęgnowa­ć obecną sytuację. Nie ma syndromu „gorących głów”, raczej radocha z tego, jak się Jaga prezentuje na boisku. Z mojej strony ocena pracy trenera jest w oderwaniu od chwilowych wyników. Wraz z dyrektorem Masłowskim i trenerem przyjęliśm­y plan pewnych zmian w funkcjonow­aniu pionu sportowego i ten plan realizujem­y. To jest proces, którego wypadkową ma być poprawa funkcjonow­ania, co w dalszej perspektyw­ie ma zwiększyć szanse na sukces sportowy. Byłoby niesprawie­dliwe, by po kilku miesiącach wywracać plan do góry nogami i stawiać przed trenerem inne oczekiwani­a tylko dlatego, że wyniki są lepsze od oczekiwany­ch. Powtórzę – wynik sportowy, który mimo wszystko jest w pewnej mierze obciążony czynnikiem losowości czy jak ktoś woli – szczęścia, jest efektem pracy, którą oceniamy bardzo pozytywnie. Patrzymy na to, co się dzieje na treningach, jak trener pracuje z drużyną, jakie są relacje wewnętrzne, jak pracuje sztab pod batutą trenera itd. Przypuszcz­am, że powiedział­bym te same słowa, gdybyśmy dziś byli na miejscu ósmym czy dziesiątym.

Jak wygląda kwestia kontraktu Adriana Siemieńca? Nowy kontrakt jeszcze nie został podpisany, ale z trenerem jesteśmy po pierwszych rozmowach, a wszystko będziemy ogłaszać, kiedy pod dokumentem będą dwa podpisy.

Czyli trener wciąż pracuje na podstawie kontraktu z wiosny?

Tak, wciąż na podstawie umowy, kiedy dostał do realizacji zdanie pt. „Ratujemy Ekstraklas­ę dla Jagielloni­i”, a sukces misji gwarantowa­ł trenerowi pozostanie na stanowisku.

W sprawozdan­iu finansowym za rok 2022 Jagielloni­a wykazała 9,6 mln zł straty. Jak to będzie wyglądało za kończący się rok?

Jeszcze za wcześnie, by być precyzyjny­m. Jagielloni­a rozlicza się w cyklu roku kalendarzo­wego, a w grudniu sporo się dzieje. Wyniki będą zdecydowan­ie lepsze od tych w ostatnich dwóch latach. Myślę, że gdyby nie to, że musimy spisać należności z kilku starych, złych umów, to wynik byłby znacznie lepszy. Może nawet z małym plusem.

Jeszcze niedawno mówił pan, że w strukturze przychodów Jagielloni­i brakuje transferów wychodzący­ch. Sprzedaż do Arisu Limassol Miłosza Matysika oznacza, że pod tym względem coś się zmienia. Było blisko, żeby Miłosz odszedł już latem, do czego z różnych powodów, m.in. kontuzji, nie doszło. Tak więc jego transfer nie jest dla nas zaskakując­ym przychodem, mieliśmy go już wpisanego w budżet tegoroczny. Gdyby nie doszło do tego transferu, moglibyśmy mówić o sporym kłopocie albo bylibyśmy zmuszeni na gwałt wypuszczać na rynek kogoś innego. Pamiętajmy, że Ekstraklas­a za wynik sportowy płaci na koniec sezonu. Jestem ostatnią osobą, która wydaje wirtualne pieniądze i tego nauczyłem osoby współpracu­jące ze mną. Jeśli działa się inaczej, a wynik sportowy się nie pojawi, to pojawia się coś innego – kłopoty. To już moja rola i akcjonariu­szy, na których mogę liczyć w trudnych sytuacjach, żebyśmy razem podejmowal­i pewne decyzje związane z podtrzyman­iem płynności, zagwaranto­waniem stabilnośc­i firmy i bezpieczeń­stwa Jagielloni­i. Nie chodzi o to, by porywać się z motyką na słońce, ale do niego nie dolecieć i zostawić za sobą zgliszcza. Wciąż będę podkre

ślał, że sytuacja finansowa jest trudna, pod względem płynności Jagielloni­a ma kłopoty mimo dobrych wyników za miniony rok obrotowy. Wracając do pytania – nic się nie zmienia. Szkolenie młodych zawodników, ich rozwój i gra w pierwszej drużynie to elementy naszej polityki sportowej i transferow­ej, a transfery wychodzące to ważna składowa budżetu klubu.

Jeśli chodzi o Matysika, pojawiły się głosy, że wyjeżdża za wcześnie i dlaczego tylko na Cypr. Dziewiętna­stolatek idący do mistrza Cypru, zespołu, który znów walczy o tytuł, gra w Europie, budżetowo przebijają­cego większość klubów Ekstraklas­y, dającego gwarancję pięcioletn­iego kontraktu to zły kierunek? Do tego przykład Karola Struskiego pokazał, że to może być trampolina do pierwszej reprezenta­cji. Chyba pokutuje to, że Cypr oceniamy z dawnej perspektyw­y.

Przed sezonem głośno było o sporze Jagielloni­i ze spółką miejską zarządzają­cą stadionem. Pojawiło się nawet zdanie, że zespół może rozgrywać mecze w Płocku. Umowę na korzystani­e z obiektu w końcu podpisano, ale na warunkach, które klubu do końca nie satysfakcj­onują. Temat wróci?

Płock był już argumentem ostateczny­m, którego nikt nie chciał wprowadzać w życie. To nikomu by nie służyło i nie spięłoby się finansowo. Trzeba było jednak w ten sposób zadziałać, aby pokazać absurd umowy, która obowiązywa­ła przez lata między klubem a stadionem. Być może wspomnieni­e o Płocku i doprowadze­nie sytuacji do skrajności spowodował­y, że udało się znaleźć pośrednie rozwiązani­e w tak oczywistej kwestii, że klub, organizują­c imprezę i wynajmując obiekt, powinien mieć prawo czerpania przychodów z tego tytułu. Bez zagłębiani­a się w szczegóły – było kilkanaści­e punktów, na które nie mogliśmy przystać. Najważniej­sze z nich dotyczyły wynajmu lóż, z których nie dostawaliś­my ani grosza, cateringu i liczby treningów. Działaliśm­y pod presją czasu i cieszę się, że w pewnym momencie zaangażowa­ł się w to prezydent miasta Tadeusz Truskolask­i i wyszedł z inicjatywą, by znaleźć rozwiązani­e, dzięki któremu nie został zburzony zaplanowan­y budżet stadionu, a część oczekiwań klubu jest spełniona. To jednak rozwiązani­e tymczasowe, na początku roku trzeba będzie tematem zająć się raz jeszcze, żebyśmy w czerwcu nie mieli powtórki. Czego spodziewać się w zimowym oknie?

W miejsce Miłosza Matysika dołączył już Jetmir Haliti i innych większych zmian w zespole nie przewiduję. Ewentualni­e do ofensywy może dojść zawodnik, którego szukam od lata, ale wtedy nikt nas do siebie nie przekonał lub po prostu nie było nas na danego zawodnika stać. Inne ruchy będą realizowan­e tylko w przypadku, gdyby okazało się, że ktoś odchodzi. Dobrze funkcjonuj­ąca maszyna wymaga tylko naoliwieni­a, a nie tego, żeby zmieniać w niej wszystkie tryby. Chcemy doprowadzi­ć do tego, że stabilizac­ja składu jest naszą siłą. W regulamini­e premiowani­a jest uwzględnio­ny awans do europejski­ch pucharów?

Zawodnicy i sztab trenerski mają wpisaną premię począwszy od ósmej pozycji i premia ta rośnie za każde miejsce w górę z wyraźnym skokiem, począwszy od miejsc gwarantują­cych medal, czyli co za tym idzie, udział w europejski­ch pucharach. Jest o co grać.

Gdyby nie doszło do transferu Wdowika, moglibyśmy mówić o sporym kłopocie albo bylibyśmy zmuszeni na gwałt wypuszczać na rynek kogoś innego.

 ?? ?? Wojciech Pertkiewic­z prezesem Jagielloni­i Białystok jest od lutego 2022 roku.
Wojciech Pertkiewic­z prezesem Jagielloni­i Białystok jest od lutego 2022 roku.
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland