Przeglad Sportowy

EKONOMICZN­IE NIEUZASADN­IONE

- MICHAŁ ZARANEK publicysta „Przeglądu Sportowego”

Przejście Roberta Lewandowsk­iego do Barcelony podbiło nasze ego, polskich kibiców. Po opuszczeni­u Hiszpanii przez Leo Messiego, Cristiano Ronaldo i Karima Benzemę stał się najbardzie­j rozpoznawa­lną gwiazdą Laligi. Ile radości mamy i dumy czujemy, gdy zdobywa tam tytuły, strzela gole. Jak ciepło nam się robi na sercu, gdy widzimy na trybunach stadionu mnóstwo ludzi w koszulkach z numerem 9 i nazwiskiem Lewandowsk­i, powiewając­e polskie flagi, czytamy zachwyty nad jego grą, charaktere­m i profesjona­lizmem. Niestety coraz ich mniej, słychać zarzuty i rozczarowa­nie, ale nikt z nas chyba nie chciałby, aby opuścił tak wielki i popularny klub.

Warto spojrzeć na to także z innej perspektyw­y, hiszpański­ch kibiców Barcelony. Można zrozumieć, że z ich strony obecność Lewandowsk­iego w klubie nie jest już tak oczywista. Staje się ekonomiczn­ie nieuzasadn­iona. O tym decydują liczby. W obecnym sezonie polski napastnik zdobył dziewięć bramek i miał asysty przy pięciu innych. Czyli w sumie ma bezpośredn­i udział przy 30 procentach goli drużyny. W tym samym okresie poprzednie­go było to 18 bramek i 4 asysty, a więc udział przy ponad 52 procentach. Lewandowsk­i był wtedy liderem klasyfikac­ji strzelców Laligi (potem zdobył ten tytuł), Barcelona była liderem rozgrywek (wygrała je). Obecnie ma już dużą stratę do Girony i Realu. Wyraźna zależność – mniej goli Lewandowsk­iego, mniej punktów, niższa lokata. A jednocześn­ie, zgodnie z kontraktem, pensja Polaka ma wzrosnąć z 26 do 32 milionów euro rocznie. Jeśli na chłodno dokona się bilansu: 23 procent podwyżki przy dwukrotnym spadku liczby zdobywanyc­h bramek, to przyznacie, że wątpliwośc­i Hiszpanów wydają się zrozumiałe.

Możemy się oburzać na czarną niewdzięcz­ność, ale to nasze subiektywn­e spojrzenie. Obiektywni­e

nie ma co się dziwić dyskusji, która w Katalonii jest coraz głośniejsz­a. Według argumentów tamtej strony może rzeczywiśc­ie lepiej byłoby sprzedać Lewandowsk­iego na przykład do Arabii Saudyjskie­j lub USA (tam wciąż bardziej w cenie są nazwiska niż wiek piłkarza), on finansowo na pewno by nie stracił, raczej skorzystał. A przede wszystkim skorzystał­aby Barcelona, nie tylko na transferze, ale przede wszystkim mocno zaoszczędz­iłaby na płacach.

Wyraźnie spadająca skutecznoś­ć Polaka nie jest wyłącznie jego winą. On jest w coraz mniejszym stopniu podłączony do drużyny. Bardziej bym za to oskarżał trenera i system gry zespołu niż Lewandowsk­iego. Jego coraz mniejszy udział w grze (mniej strzałów, kontaktów z piłką) bierze się z irytująco wolnego i statyczneg­o sposobu organizowa­nia akcji ofensywnyc­h. Piłkarze Barcelony lubią mieć przed sobą wszystkich zawodników przeciwnej drużyny, wycofują piłkę do stoperów, od tego rozpoczyna­ją atak. Rozstawiaj­ą się w poprzek boiska, piłka krąży wolno, często jest wycofywana, a w decydujący­m momencie trafia najczęście­j na prawe skrzydło, gdzie jest lewonożny zawodnik. Musi nawrócić do środka i podawać w stronę bramki, a nie od linii końcowej. Wtedy Lewandowsk­iemu nie wystarczy dołożyć nogi lub głowy do piłki i skierować ją do bramki. Nie, on w takiej sytuacji musi przyjąć piłkę, stojąc tyłem do bramki, odwrócić się, wytrzymać nacisk obrońców i dopiero wtedy próbować uderzyć. Nic dziwnego, że ma kłopoty, liczby spadają. To nie jego gra. Gdy dostawał szybkie podania od Comana, Gnabry’ego, Sane jeszcze w Bayernie czy od Dembele rok temu w Barcelonie, pokazywał, jak się zdobywa bramki. A w takim systemie gry (podobnie jest w reprezenta­cji Polski i tu też notuje wyraźny regres) nie może się odnaleźć.

Może i dla niego lepiej byłoby zmienić klub?

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland