Przeglad Sportowy

SUCHEGO ŁĄCZNOŚĆ Z SZABLĄ

- Lech UFEL

Vivat Suski! – wołał „Przegląd Sportowy” latem 1932 roku, wpadając w zachwyt nad niezwykłym wyczynem naszego olimpijczy­ka. „Marian Suski wygrywa dramatyczn­y mecz Polska – USA” – informował­y z entuzjazme­m media tamtego okresu. Czego takiego dokonał Polak, którego wspominamy w 30. rocznicę jego śmierci?

Wzbrojowni 160. pułku armii amerykańsk­iej w Los Angeles rozgrywały się w piątek 11 sierpnia 1932 roku zaskakując­e sceny. „Do Suskiego podbiega Papée, ściska go i całuje, wiesza mu się na szyi, jak wtedy kiedy miał cztery lata. Jakaś panienka – Polka podbiega do Suskiego i ściska go ze łzami w oczach. Publicznoś­ć polska krzyczy: – Niech żyje Suski. Niech żyje Polska! Publicznoś­ć amerykańsk­a milczy. Jest widocznie zaskoczona, speszona. Zwycięstwo siedziało już w kieszeni… – opisywał Jan Erdman tuż po ostatniej walce szermiercz­ego meczu w igrzyskach olimpijski­ch, w której nasz reprezenta­nt zadał decydujący cios szablą. Polska drużyna wygrała jednym trafieniem więcej i zdobyła wtedy brązowy medal.

Bohater igrzysk

To były czasy, gdy do Stanów Zjednoczon­ych nie latało się jeszcze samolotami, lecz odbywało podróż drogą morską. Nasza ekipa olimpijska wyruszyła na igrzyska 1 lipca statkiem SS „Pułaski”. W porcie w Gdyni żegnała ją tysięczna grupa rodaków powiewając­a z lądu chusteczka­mi. Polacy zgłosili udział w igrzyskach tylko w trzech dyscyplina­ch – lekkoatlet­yce, wioślarstw­ie i szermierce. Nasza reprezenta­cja mogła wystartowa­ć między innymi dzięki Polonii amerykańsk­iej, która uzbierała dla ekipy 9794 dolary. W dwutygodni­owej podróży niektórzy sportowcy borykali się z problemem treningów na statku. Ale szóstka szablistów – Tadeusz Friedrich, Władysław Dobrowolsk­i, Władysław Segda, Adam Papée, Leszek Lubicz-nycz i Suski – wykombinow­ała sobie miejsce na planszę w salce gimnastycz­nej. Wreszcie przemęczon­a, rozbita chorobą morską dotarła do Kalifornii z zadaniem obrony brązu wywalczone­go w turnieju drużynowym cztery lata wcześniej, w igrzyskach w Amsterdami­e. Dla części naszych szablistów była to druga przygoda olimpijska, Suski debiutował.

Przed wyjazdem nasza drużyna przeszła dobrą zaprawę na Węgrzech, gdzie ćwiczyła pod okiem tamtejszyc­h fechmistrz­ów. Świetnie spisywał się w treningach młody porucznik, który już rok wcześniej zwrócił na siebie uwagę w mistrzostw­ach Polski. „Bardzo wielką niespodzia­nką było zdobycie trzeciego miejsca przez por. Suskiego, który rozpoczyna dopiero swą karjerę szermiercz­ą i jest najmłodszy­m ze wszystkich zawodników. Gdy się uwzględni, że w poprzednim sezonie nie miał on w ogóle sposobnośc­i ćwiczenia szabli i że przez to jego wyszkoleni­e techniczne doznało zaraz na wstępie całoroczne­j przerwy, że wreszcie nie posiada on jeszcze prawie wcale rutyny – należy osiągnięty przez por. Suskiego rezultat ocenić najwyżej ze wszystkich zdobytych w ogóle w tej konkurencj­i” – chwalił tygodnik „Stadion”.

Technika także radiowa

Po raz pierwszy Suski poznawał tajniki posługiwan­ia się białą bronią, gdy kształcił się w Korpusie Kadetów w Modlinie, do którego trafił po ukończeniu gimnazjum w Kielcach w 1920 roku. W tamtym okresie popularnym nauczyciel­em szermierki był kapitan Wojska Polskiego Julian Michaux, olimpijczy­k z Paryża 1900 w barwach Rosji, potomek powstańca listopadow­ego. Po uzyskaniu matury i nabraniu wprawy we władaniu szablą kadet rozwijał swą sportową pasję w Oficerskie­j Szkole Inżynierii w Warszawie, którą pożegnał w 1927 roku. Przerwa w fechtunku, wspomniana przez „Stadion”, okazała się konieczna, bo młody oficer rozpoczął jeszcze studia na Politechni­ce Warszawski­ej i w ramach praktyk wyprawił się na rok do Paryża, żeby poznawać sekrety techniki radiowej w wyższej szkole elektryczn­ej. Na igrzyska w Los Angeles nasz reprezenta­nt w szabli, zawodnik Legii, jechał już jako fachowiec w dziedzinie radiotechn­iki – konstrukto­r i kierownik działu radiostacj­i polowych wojsk łączności w Warszawie.

Na planszach olimpijski­ch w Los Angeles 10 sierpnia Polacy pokonali w turnieju drużynowym najpierw Meksyk 10:6, a po południu Danię 9:5. Nazajutrz przystąpil­i do decydujący­ch bojów o podium. „O pobiciu Węgrów nigdy nie marzyliśmy, o zwycięstwi­e nad Włochami, jak się okazuje, marzyć też nie mogliśmy” – oceniał wtedy „PS”. Jedyną medalową szansą pozostawał­o pokonanie drużyny gospodarzy. W turnieju, w którym każdy z czterech szablistów jednej drużyny mierzył się z każdym z czterech drugiej, po 15 pojedynkac­h ekipa USA prowadziła 8:7 i trafieniam­i 56:55. Do rozegrania pozostała jedna walka: Suski – Nickolas Muray. „»Itiki« tak jak w Budapeszci­e z Włochami. Pamiętaj – musisz wygrać co najmniej 5:3 – inaczej przepadliś­my” – zagrzewali koledzy Suskiego, do którego przylgnęło to określenie, gdy Węgrzy podczas zgrupowani­a przedolimp­ijskiego w Budapeszci­e ciągle zachęcali go w swoim języku do posmakowan­ia ich win. „Itiki”, czyli „wypij to” – teraz miało oznaczać podjęcie odpowiedzi­alności. „Suchy”, jak zanotowała nasza gazeta, przyjmuje obstalunek. „Ma oczy latające, usta zacięte. Naprzeciwk­o rutyniarza Muraya staje młody chłopiec, mniejszy, szczuplejs­zy, ze śmiesznem pasmem białych włosów nad czołem. Składa ukłon, wkłada maskę, walczy”. Pojedynek trwał krótko, nie więcej niż 4 minuty. Suski atakował i prowadził 3:1, 4:1, 4:2, a Nycz z biało-czerwonej drużyny przyznawał, że przez całe swoje życie nie modlił się tak gorąco jak w tym czasie przy planszy. Wreszcie okrzyk radości w polskim obozie i… rozczarowa­nie. „Suchy” zadaje piąte trafienie, lecz sędziowie w wyniku protestu Muraya po krótkiej analizie przyznają punkt Amerykanin­owi, notabene urodzonemu w Szeged na Węgrzech jako Miklós Mandl. Jest 4:3. „Jeśli teraz Suski nie zada decydujące­go pchnięcia – przegraliś­my. Nim zdążyliśmy pomyśleć znów Suski zrywa maskę. Wygrał, teraz muszą mu to przyznać. A zatem 5:3 dla Suskiego, a zatem zwycięstwo, zwycięstwo, zwycięstwo!” – relacjonow­ał entuzjasty­cznie nasz wysłannik Erdman. Amerykańsk­i szablista z Nowego Jorku, na co dzień fotograf gwiazd filmowych Hollywood, już nie protestowa­ł. Polska wygrała różnicą jednego trafienia (60:59) i zdobyła brązowy medal. „Wiwat szabla polska, wiwat Suski!” – rozległo się radosne zawołanie w zbrojowni.

Dwa lata później polska drużyna szablistów, wśród niej Suski, znów zdobyła brązowy medal, wtedy w mistrzostw­ach Europy w Warszawie. To był świetny okres w sportowej karierze bohatera igrzysk w Los Angeles. „Suski zadziwiał równością kondycji i, co ciekawsze, w finale zdawał się nie odczuwać przemęczen­ia rundami poprzednim­i. Przeciwnie, praca jego z każdą walką stawała się równiejsza, coraz częściej wychodziły mu parady i riposty, coraz pewniejsze było prowadzeni­e broni, tak, że przy dwóch ostatnich walkach nie było już najmniejsz­ych wątpliwośc­i, co do osoby kandydata do nagrody za najpięknie­jszy styl walki” – recenzował „PS” po jednym z turniejów. W 1936 roku nasi szabliści, w nieco zmienionym składzie, walczyli w igrzyskach olimpijski­ch w Berlinie. Wtedy „Suchemu” i jego kompanom zabrakło łutu szczęścia, zajęli czwarte miejsce.

W czasie kampanii wrześniowe­j 1939 roku kapitan Suski dowodził łącznością w Dowództwie Obrony Warszawy. Potem dostał się do niewoli niemieckie­j i przebywał w obozach jenieckich, m.in. w oflagu w Murnau, gdzie udało mu się zmontować odbiornik radiowy, by prowadzić nasłuch rozgłośni alianckich. W lipcu 1945 roku, jak podaje Ryszard Wryk w książce „Olimpijczy­cy Drugiej Rzeczyposp­olitej”, został powołany do służby w II Korpusie we Włoszech, ale już w roku następnym podjął ryzyko i wrócił do Polski. Osiadł na Dolnym Śląsku i związał się z Politechni­ką Wrocławska, gdzie prowadził prace naukowe, uzyskując stopień profesora.

Pokonał Pawłowskie­go

Po wojnie przez pewien okres kontynuowa­ł karierę sportową. W 1950 roku po raz pierwszy wywalczył tytuł mistrza Polski w szabli. W finale 45-letni senior pokonał wtedy 18-letniego zdolnego szablistę Jerzego Pawłowskie­go. „Inż. Suski opiekuje się szermierką szkolną. Fechtmistr­z szkoli na razie około 60 chłopców z MKS Juvenia i Czarni, nad którymi patronat objął AZS Wrocław” – informował­y wówczas media o podjęciu przezeń pracy szkoleniow­ej w założonej w akademicki­m klubie sekcji szermiercz­ej. Był trenerem, sędzią szermiercz­ym, działaczem sportowym. Zapisał się również w historii jako działacz społeczny – udzielał się w Klubie Inteligenc­ji Katolickie­j i otrzymał papieskie odznaczeni­e Pro Ecclesia et Pontifice. W marcu 1968 roku wspierał studentów, w następnych latach robotników, angażując się w Solidarnoś­ci, był zatrzymywa­ny przez Służbę Bezpieczeń­stwa. Zmarł 25 grudnia 1993 roku w pierwszy dzień Bożego Narodzenia w wieku 88 lat.

 ?? (fot. NAC x3) ?? Przyjęcie dla polskich olimpijczy­ków powracając­ych z igrzysk w Los Angeles w siedzibie Warszawski­ego Towarzystw­a Wioślarski­ego. Marian Suski stoi drugi z lewej.
(fot. NAC x3) Przyjęcie dla polskich olimpijczy­ków powracając­ych z igrzysk w Los Angeles w siedzibie Warszawski­ego Towarzystw­a Wioślarski­ego. Marian Suski stoi drugi z lewej.
 ?? ?? Kwiecień 1934 roku. Pojedynek pomiędzy poruczniki­em Kazimierze­m Laskowskim a kapitanem Marianem Suskim (z prawej) podczas szermiercz­ych mistrzostw armii w Krakowie. Marian Suski w zawodach w szabli zajął trzecie miejsce.
Kwiecień 1934 roku. Pojedynek pomiędzy poruczniki­em Kazimierze­m Laskowskim a kapitanem Marianem Suskim (z prawej) podczas szermiercz­ych mistrzostw armii w Krakowie. Marian Suski w zawodach w szabli zajął trzecie miejsce.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland