Trener ma w kim wybierać
27 i 29 grudnia w Legionowie Polaków czekają sparingi z Argentyną przed styczniowymi ME w Niemczech.
Do debiutu selekcjonera Marcina Lijewskiego w wielkim turnieju zostało już tylko 20 dni. 11 stycznia w Berlinie Biało-czerwoni zmierzą się z Norwegią, potem ze Słowenią i Wyspami Owczymi. W przygotowaniu do bojów w ME mają pomóc sparingi z Argentyną, mistrzem igrzysk panamerykańskich pewnym udziału w igrzyskach olimpijskich. Lijewski powołał na zgrupowanie aż 27 zawodników i... – Do czwartkowego popołudnia nikt nie zgłosił, że nie będzie mógł przyjechać. Wątpliwości były w przypadku Arka Moryty, ale wrócił już do grania, na uraz narzekał też Kamil Syprzak, jednak również jemu nie przeszkodziło to w występie – mówi selekcjoner Biało-czerwonych. Oczywiście fakt, że Moryto i Syprzak mają przyjechać na kadrę, nie musi wcale oznaczać, że wystąpią przeciw Argentynie. Obaj są zbyt ważni dla reprezentacji, by ryzykować ich zdrowie w sparingach. Tym bardziej że sam Moryto przyznaje, że odczuwa jeszcze ból w barku. Takich zawodników – leczących urazy lub po prostu mocno eksploatowanych jesienią i potrzebujących raczej chwili odpoczynku niż kolejnych meczów jest zresztą więcej (choćby Patryk Walczak i Piotr Jędraszczyk). Ale właśnie temu służy duża liczba powołanych. Wiele wskazuje na to, że przynajmniej w pierwszym meczu z Latynosami nie wystąpią Bartłomiej Bis i Arkadiusz Ossowski, którzy 26 grudnia mają mecz swego Coburga w 2. Bundeslidze. Między świętami a Nowym Rokiem nie gra za to niemiecka ekstraklasa (Maciej Gębala, Adam Morawski, Mateusz Kornecki), która zazwyczaj wyciskała kalendarz jak cytrynę. Selekcjoner Argentyny Guillermo Milano powołał na Polskę 17 graczy, z których aż 15 występuje na co dzień w Europie, ale najlepszych zawodników, jak Diego i Pablo Simonetowie, Federico Fernandez czy Federico Pizarro w tej grupie nie ma.