Przeglad Sportowy

SYTY POLAK I BIEDNY SZWED?

- RAFAŁ TYMIŃSKI dziennikar­z „Przeglądu Sportowego”

Był kiedyś taki żarcik: „Najnowsze wieści ze Skandynawi­i. Norweg zabił Szweda… finką”. Śmieszył, gdy się słuchacza wzięło z zaskoczeni­a, bo to gra słowna do opowiadani­a. Na papierze traci swój urok. Od razu widać, że chodzi o nóż harcerski (ewentualni­e turystyczn­y), a nie mieszkankę Finlandii. No i co bardziej świadomi geograficz­nie zamiast się zaśmiać, odpowiadaj­ą, że przecież Finlandia (gdzie wytwarzane są użyte w żarcie noże) nie należy do Skandynawi­i. Ale nie o strukturę tej gry słownej tutaj chodzi, nie skupiajmy się na żarcie. Szczególni­e że tuż po świętach od samego patrzenia na to słowo brzuch puchnie, bo jego dwuznaczno­ść sama narzuca wspomnieni­e niedawnego objadania się. Nie zajmujmy się też tym, że Finlandia nie jest krajem skandynaws­kim, a Dania jest. Bo od samego patrzenia na słowo „Dania”, szczególni­e po świętach… brzuch puchnie. Przez trzy dni przecież najpierw były dania na zimno, potem na gorąco, coś do popicia i znowu dania na gorąco.

Zaserwujmy sobie… najnowsze wieści ze Skandynawi­i, gdzie „w Szwecji 16 procent olimpijczy­ków żyje poniżej granicy ubóstwa”. Gdyby nie stypendia od Szwedzkieg­o Komitetu Olimpijski­ego (SOK), byłoby to aż 44 procent” – czytam taką depeszę PAP i nie mogę uwierzyć. „Granica ubóstwa wynosiła w Szwecji w 2023 roku 5717 koron (2235 złotych) miesięczni­e po opłaceniu wydatków związanych z mieszkanie­m i lekarstw. Raport został opracowany przez Antona Dahlberga, wicemistrz­a olimpijski­ego w żeglarstwi­e, który pracuje w SOK jako konsultant. W ankiecie wzięli udział wszyscy olimpijczy­cy aktywni w latach 2019–21. – Niestety nasz komitet olimpijski ma znacznie mniejsze środki na stypendia i pomoc finansową niż komitety w Danii i Norwegii – konkluduje Dahlberg. W Norwegii jest lepiej? Niekoniecz­nie, bo oto kolejna wiadomość prosto z PAP: „Trener Alexander Stöckl powołał na TCS debiutanta Benjamina Östvolda, który przed dwoma laty z powodu braku pieniędzy zastanawia­ł się nad zakończeni­em kariery. Wsparli go jednak… polscy kibice. W marcu 2021 roku podczas Pucharu Kontynenta­lnego w Zakopanem w serii próbnej skoczył na Wielkiej Krokwi 150 metrów, co jest nieoficjal­nym rekordem skoczni. Po zakończeni­u sezonu okazało się jednak, że skoczek nie ma stypendium, sponsorów i tym samym środków do życia, a w dodatku jest bezrobotny. Ale uruchomił w mediach społecznoś­ciowych akcję wsparcia i… „Ponad połowa wpłaconych środków przyszła z Polski. Tam kochają skoki i musiałem im zaimponowa­ć najdłuższy­m skokiem w Zakopanem” – powiedział teraz skoczek w telewizji. Nie zgromadził fortuny, wpłynęło około tysiąc euro, co pozwoliło mu na treningi i jednoczesn­e szukanie pracy. Znalazł ją i sport łączy z pracą w fabryce w godzinach 7–15.

Gdy się te najnowsze wieści ze Skandynawi­i zestawi z opowieścia­mi o tym, jak dobrze jest (a będzie jeszcze lepiej) polskim olimpijczy­kom, to właściwie nie ma czego porównywać. Słyszeliśm­y przecież o samochodac­h, nagrodach, a nawet o mieszkania­ch, które mają być fundowane za medale. Spółki Skarbu Państwa obficie przekazują pieniądze i nawet w sloganach reklamowyc­h podają tezy, że „bez nich trudno wyobrazić sobie polski sport”. Ale – bardzo chętnie – przeczytał­bym raport o polskich olimpijczy­kach przygotowa­ny na takich samych zasadach jak ten stworzony przez Dahlberga. Obawiam

się, że mogłoby wyjść w nim, że poniżej granicy ubóstwa żyje więcej niż 16 procent z nich i to nawet wtedy, gdy odbiera państwowe stypendium. Hasła reklamowe to jedno. Drugie to szczere rozmowy ze sportowcam­i. – Ile wynosi nagroda za mistrzostw­o świata? – pada pytanie. – Dyplom i medal! – słychać odpowiedź. – A gratyfikac­ja od sponsora? – jest pytanie kolejne. – Sponsor jest, ale związku, nie zawodników. My żyjemy z tego, że dzięki medalowi mamy ministeria­lne stypendium – brzmi brutalna wykładnia rzeczywist­ości, a chodzi przecież o kogoś, kto zdobył mistrzostw­o świata w swojej dyscyplini­e, a nie jednorazow­o zaimponowa­ł kibicom w zawodach drugiej kategorii.

Dlatego tuż po świętach i niejako na nowy rok chciałbym życzyć i sobie, i sportowcom, żeby w systemie wspierania sportu wprowadzon­e zostały ważne korekty. Jestem więcej niż przekonany, że finansowo dobrze mają się u nas związki sportowe, a sportowcy już nieco gorzej. A cała obfitość tego, co do nich dociera, żyje sobie w opowieścia­ch. Żadne tam wielkie żarcie, żadne – do wyboru – dania na zimno lub na gorąco.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland