Musimy zrobić coś ekstra!
MARIUSZ RAJEK: Jako kapitan hokejowej reprezentacji kraju jest pan nominowany w 89. edycji Plebiscytu „Przeglądu Sportowego” na Najlepszego Sportowca Polski 2023 Roku. Da pan radę dotrzeć do Warszawy? Dzień przed sobotnim Balem Mistrzów Sportu oraz dzień po nim Re-plast Unia Oświęcim z panem w składzie ma w planie mecze ligowe.
KRYSTIAN DZIUBIŃSKI: Planuję się pojawić na uroczystości, ale w związku z meczem, który w niedzielę rozgrywamy z GKS Tychy, pewnie nie będę gościł długo. Mimo to na pewno przyjadę się pokazać.
Do jajecznicy zatem pan nie zostanie?
Oj, na to nie ma szans. Niestety mam obowiązki jako zawodnik. Miałem tylko nadzieję, że pojadę do Warszawy w lepszym nastroju po turnieju o Puchar Polski. Zaprezentowanie trofeum na takiej imprezie byłoby czymś bardzo fajnym, ale niestety się nie udało.
W Krynicy w półfinale rywalizacji o krajowy puchar pana klub prowadził z tyszanami po pierwszej tercji 2:0. Wydawało się, że zagracie w finale. Co stało się potem, że rywale wygrali aż 6:3?
Mecz trwa 60 minut, a nie 20, czyli jedną tercję. Na początku graliśmy może nie tyle dobrze, co skutecznie. Straciliśmy cztery podobne gole spod bramki na zasadzie schematu: bramkarz odbija krążek, my nie pokrywamy rywali, którzy mogli dobijać do pustej siatki. Zagraliśmy, mówiąc kolokwialnie, chyba zbyt miękko przed własną bramką. Przynajmniej jak na spotkanie tej rangi. Koncentracja raczej nie zawiodła. Nie zablokowaliśmy strzałów, które powinniśmy zatrzymać. W tym doszukiwałbym się winy.
Myśli pan, że wywalczenie Pucharu Polski mogłoby się przełożyć na wyższe miejsce w Plebiscycie?
Jeśli chodzi o hokej jako całość dyscypliny, to wydaje mi się, że mogłoby to mieć znaczenie. Co tu dużo mówić, jestem jedynym reprezentantem naszego skromnego środowiska.
Nominacja wzięła się z faktu, że po 22 latach nasza reprezentacja w końcu wraca do hokejowej Elity. To może być bodziec, który pchnie polski hokej mocno do przodu? Po pierwsze, musimy się w tej Elicie utrzymać. To byłby taki prawdziwie duży krok. Pierwszy zrobiliśmy w Wielkiej Brytanii, gdzie wywalczyliśmy kwalifikację, ale czas na kolejny. W maju w Ostrawie musimy zrobić wszystko, aby pozostać w gronie najlepszych.
Jak to się stało, że staliśmy się hokejową pustynią w Europie? Praktycznie wszędzie dookoła naszego kraju poziom tej dyscypliny jest wyższy. Odstajemy od najlepszych sportowo, finansowo i organizacyjnie.
Gdzieś ten nasz hokej się zatracił. Przez
20 lat, a może nawet więcej, bo po igrzyskach olimpijskich w Albertville 1992 byliśmy pochłonięci tym, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Tymczasem inne kraje przygotowały programy szkoleniowe, a my nie. Wcześniej zmiana ustroju też miała znaczenie, były ważniejsze sprawy w kraju niż nasza dyscyplina. Wierzę, że teraz wraz z nowym rządem znów hokej będzie mógł liczyć na większe wsparcie. Bardzo go potrzebujemy, szczególnie teraz, gdy wykonaliśmy swego rodzaju milowy krok. Bez wsparcia rządowego znów cofniemy się o dwadzieścia lat, a szkoda by tego wszystkiego było. Pojawia się nowa infrastruktura, buduje się nowe lodowiska. Widać też większe zainteresowanie hokejem u dzieciaków. Ta kultura z zachodniej Europy coraz bardziej przechodzi do naszych hal. Coraz więcej osób chce uprawiać hokej i musimy im dać taką możliwość. Jeśli mogę zaapelować, to zwracam się z prośbą o to do ludzi, którzy mają coś do powiedzenia. Środowisko hokejowe na pewno odwdzięczy się za pomoc.
Powstały nowe lodowiska w Sosnowcu i Bytomiu, ale patrząc na wielkość naszego kraju, wciąż jest ich bardzo mało. W Czechach czy na Słowacji lodowisko jest praktycznie w każdej miejscowości. Tak, ale od czegoś musimy zacząć. Dobrze, że coś się dzieje. Z tego, co słyszałem, jest też nowe, kameralne lodowisko w Zgierzu. Jednak aby odbudować polski hokej potrzebne są dwa, trzy takie obiekty w Warszawie. Ludzie gniotą się na Torwarze, a w stolicy jest ogromne skupisko osób chcących uprawiać sporty zimowe. Warszawa ma wielki potencjał. To na pewno by nam pomogło jako dyscyplinie. Praktycznie każdy kraj w Europie ma drużynę lub dwie w stolicy oraz kilka lodowisk. Wydaje mi się, że w Warszawie ludzie chętnie przyszliby na hokej.
Trzeba przyznać, że atmosfera podczas Pucharu Polski w Krynicy też była całkiem sympatyczna. Tak, bo doping był dobrze poprowadzony przez organizatorów. W takim kierunku powinno to pójść. Na trybunach widać było wiele rodzin z dziećmi. Jeżeli im się spodoba i będą chcieli kolejny raz odwiedzić halę, to ta wspólnota hokejowa będzie się rozrastać. Wielu kibiców, nawet w zorganizowanych grupach kibicowskich z Oświęcimia czy Tychów, ma dzieci, które trenują hokej i nikt nie chce tak naprawdę przekazywać im złego wzorca. W Krynicy była kultura i tak powinno być zawsze.
Co pan myśli o arenie finału? Patrząc na zainteresowanie oraz jakość obiektu po remoncie należy chyba trzymać kciuki, aby ligowy hokej w końcu wrócił do Krynicy? Okres świąteczno-noworoczny sprzyjał wysokiej frekwencji. W takich miejscach najtrudniej o widownię może być we wrześniu lub październiku. Zapełnienie obiektu w Krynicy w okresach wolnych od pracy czy nauki nie powinno stanowić problemu. Podobnie wygląda to w Nowym Targu. Na Podhalu też jest wielu turystów, którzy często w Zakopanem się nudzą i dla nich taka hokejowa alternatywa byłaby bardzo dobrym pomysłem. Zorganizowana promocja meczów blisko popularnych w Polsce zimowych kurortów wydaje mi się czymś, w co warto zainwestować. Wielu ludzi z ciekawości przyszłoby pierwszy raz zobaczyć, jak ta dyscyplina wygląda. Potem mogą opowiedzieć o niej znajomym i spirala by się nakręcała. Dlaczego nasz kraj stracił miejsce w Lidze Mistrzów? Sportowo drastycznie nie odstawaliśmy, a zainteresowanie
Bez rządowego wsparcia polski hokej znów cofnie się o dwadzieścia lat, a szkoda by było. Bo pojawia się nowa infrastruktura i buduje się nowe lodowiska.
CHL było w Polsce spore.
Wydaje mi się, że powinniśmy do tych rozgrywek trochę inaczej podejść. Może rozwiązaniem byłoby organizowanie meczów Ligi Mistrzów w Polsce w większych halach – w Krakowie czy w Spodku w Katowicach? Kilka lat temu Cracovia występowała w Tauron Arenie i może warto pomyśleć o powrocie do tego rozwiązania? Korzystnie byłoby też odpowiednio dopasować terminarz. To mógłby być argument dla organizatorów, że Polska powinna mieć miejsce w klubowej elicie. Jeżeli natomiast gramy na lodowisku dla 1500 kibiców, to dla władz Champions Hockey League jest to słaby produkt i zweryfikowano nas negatywnie. Musimy zrobić coś ekstra, żeby tam znowu być, bo i tak występowaliśmy tylko dzięki dzikiej karcie.
Jak zachęciłby pan w Plebiscycie do głosowania na siebie?
Liczę na mobilizację kibiców, by po prostu wesprzeć polski hokej, który w tym roku reprezentuję. Mam nadzieję godnie zaprezentować całe środowisko licząc, że będzie to dla nas skok w dobrym kierunku. Miejmy nadzieję, że uda się poznać wielu wpływowych ludzi i zainteresować ich dyscypliną.