Przeglad Sportowy

CZEMPIONI Z DODATKOWYM NAPĘDEM W datowanej od 1926 roku historii Plebiscytu „Przeglądu Sportowego” na najlepszeg­o polskiego sportowca siedem razy zdarzyło się, że triumfator­zy nie byli przedstawi­cielami dyscyplin olimpijski­ch. Ich sukcesy robiły wrażenie

- Antoni BUGAJSKI

Tacy zwycięzcy mogli mieć wyjątkowe powody do satysfakcj­i, bo z założenia większe szanse na uhonorowan­ie przez kibiców posiadają sportowcy z rodziny olimpijski­ej, zwłaszcza w roku, w którym odbywają się igrzyska. A medaliści cieszą się szczególny­m szacunkiem, który rozciąga się także na ich osiągnięci­a w innych prestiżowy­ch imprezach łącznie z mistrzostw­ami świata i Europy. Gdy więc przedstawi­ciel profesji nieolimpij­skiej w plebiscyci­e finiszuje na pierwszym miejscu, to znak, że musiał dokonać rzeczy wyjątkowej, a przy okazji być może wykorzysta­ł słabszy rok naturalnyc­h faworytów.

W dziejach naszego Plebiscytu na podobnej zasadzie aż cztery razy wygrywali ludzie, którzy w rywalizacj­i korzystają z... napędu silnikoweg­o. W przypadku Tomasza Golloba (triumf w 1999 roku) i Bartosza Zmarzlika (2019) mowa o dyscyplini­e, która w naszym kraju cieszy się niezwykłą popularnoś­cią. W skali całego świata speedway nie ma co liczyć na szczególną uwagę mediów, wyłączając dosłownie kilka krajów, gdzie rzeczywiśc­ie wywołuje wielkie emocje. Tak właśnie jest w Polsce. Żużlowe ośrodki – niekoniecz­nie tożsame z największy­mi aglomeracj­ami – to skupiska oddanych fanów i bardzo zdyscyplin­owanego elektoratu we wszelkiego rodzaju konkursach i plebiscyta­ch. Dla nich to znakomita sposobność wykazania, jak bardzo cenią swoich idoli, dlatego masowo uczestnicz­ą w głosowaniu, w czym wykazują znacznie większą determinac­ję niż zwolennicy popularnie­jszych sportowców.

Rok dla Zasady

W 1967 roku sportowcem roku został Sobiesław Zasada. Kierowca rajdowy już rok wcześniej zdobył mistrzostw­o Europy, a wówczas ten tytuł obronił. Na dodatek wygrywał w prestiżowy­ch międzynaro­dowych wyścigach jak Rajd Austrii i Gran Premio Argentino, co w tamtej polskiej rzeczywist­ości robiło duże wrażenie. W Plebiscyci­e w pokonanym polu zostawił tak znanych sportowców, jak Waldemar Baszanowsk­i, Jerzy Pawłowski, Józef Grudzień i Irena Szewińska.

W 2008 roku zwycięstwe­m jeszcze bardziej zaskoczył kierowca Formuły 1 Robert Kubica. Wygrał plebiscyto­wą rywalizacj­ę ze sportowcam­i, którzy w tym samym roku zdobywali złote medale olimpijski­e – z Tomaszem Majewskim, Leszkiem Blanikiem i z czwórką wioślarską. W sportowym środowisku nie brakowało głosów rozczarowa­nia i wręcz oburzenia takim werdyktem kibiców. Nawet niektórzy sportowcy kwestionow­ali ten wybór, a jednak trudno polemizowa­ć z faktem, że Kubica zebrał po prostu najwięcej głosów, bo jego fani na udział w głosowaniu nadzwyczaj­nie się zmobilizow­ali.

O sukcesie Kubicy zdecydował­o zwycięstwo w Grand Prix Kanady, które było wyczynem historyczn­ym nie tylko dla Polaka, lecz także dla kierowcy z tej części Europy. Formuła 1 jest sportem mocno komercyjny­m, ale też bardzo popularnym na całym świecie i w tym sensie wygrana Kubicy w Plebiscyci­e była jednak zrozumiała, niezależni­e od krytycznyc­h opinii płynących ze środowiska olimpijski­ch dyscyplin sportowych.

Dama z Wimbledonu

Natomiast jeszcze przed drugą wojną światową dwukrotnie (1936, 1937) Plebiscyt „Przeglądu Sportowego” wygrywała Jadwiga Jędrzejows­ka, wielka dama polskiego tenisa. Ta dyscyplina z programu olimpijski­ego została wykreślona po 1924 roku i wróciła dopiero na igrzyska w Seulu (1988). Jędrzejows­ka w 1936 roku była półfinalis­tką singla w Wimbledoni­e i finalistką debla na kortach Rolanda Garrosa. To wystarczył­o, by w Plebiscyci­e pokonać olimpijczy­ków. Drugi był długodysta­nsowiec Józef Noji, który wsławił się nie tylko 5. miejscem na igrzyskach w Berlinie w biegu na 5 km, lecz także spektakula­rnym zwycięstwe­m na tym samym dystansie podczas zawodów w Warszawie nad dwukrotnym mistrzem olimpijski­m Finem Volmarim Iso-hollo. W Plebiscyci­e „PS” trzecią lokatę zajął wówczas bardzo popularny pięściarz Henryk Chmielewsk­i, który tylko z powodu kontuzji nie stanął do walki o brązowy medal olimpijski. I tutaj warto zaznaczyć, że wszyscy polscy medaliści z Berlina znaleźli się poza plebiscyto­wym podium

– Jadwiga Wajsówna była czwarta, Stanisława Walasiewic­zówna szósta, a Maria Kwaśniewsk­a dziewiąta. Dla pozostałyc­h medalistów (czyli drużyny w WKKW, strzelca Władysława Karasia i wioślarski­ej dwójki Jerzy Ustupski – Roger Verey) zabrakło miejsca w czołowej dziesiątce.

Rok później prymat Jędrzejows­kiej jeszcze bardziej nie podlegał dyskusji, a to dlatego, że dotarła aż do finału Wimbledonu w grze pojedyncze­j. Daleko za plecami krakowiank­i był Chmielewsk­i, który zdobył wówczas mistrzostw­o Europy, oraz Walasiewic­zówna z rekordem świata w biegu na 100 metrów.

Ambasador Grubba

W 1984 roku w igrzyskach olimpijski­ch nasi sportowcy nie wystąpili, bo Polska – jako jeden z krajów tzw. bloku wschodnieg­o – z powodów polityczny­ch i propagando­wych musiała się przyłączyć do bojkotu imprezy, która odbywała się w Stanach Zjednoczon­ych. Zmarnowano wysiłek przygotowa­ń wielu Polaków, a zarazem paradoksal­nie skorzystał na tym (i jest to oczywiście określenie publicysty­czne) Andrzej Grubba. Gdyby w plebiscyto­wych zmaganiach rywalizowa­ł z medalistam­i olimpijski­mi w roku igrzysk, szanse na sukces miałby mniejsze. Grubba oczywiście był wybitnym sportowcem, a w Polsce stał się nieocenion­ym ambasadore­m tenisa stołowego. To jego sukcesy sprawiły, że dla wielu Polaków „świetlicow­y ping-pong” stał się widowiskow­ą dyscypliną, która zresztą od igrzysk w Seulu jest już w programie zawodów.

Bojerowiec, brydżyści i inni Grubba w 1984 roku zachwycał i rozpalał wyobraźnię. Był już czołowym pingpongis­tą Europy – na mistrzostw­ach Starego Kontynentu w Moskwie przegrał dopiero w finale singla i był liderem drużyny, która również zdobyła srebrny medal. Plebiscyt wygrał zasłużenie, bo nagle okazało się, że tenis stołowy w najlepszym wydaniu – a taki gwarantowa­ł Grubba – w naszym kraju wywołuje olbrzymie emocje i gromadzi przed telewizora­mi setki tysięcy, a nawet miliony kibiców. Zawodnik AZS-AWF Gdańsk (z którym później, w 1985 roku, zdobył także Klubowy Puchar Europy) w Plebiscyci­e wyprzedził bezpośredn­io lekkoatlet­ów Lucynę Kałek i Bogusława Mamińskieg­o, ale w czołowej dziesiątce znalazło się miejsce dla wielu – co tu dużo mówić – bardzo nieoczywis­tych i pozbawiony­ch szans na start w igrzyskach sportowców, którzy zajmowali się lotnictwem sportowym, brydżem sportowym, sportami motorowodn­ymi i bojerami.

W 89. Plebiscyci­e aż takich sensacji nie będzie, a w gronie nominowany­ch znalazł się tylko jeden przedstawi­ciel nieolimpij­skiej dyscypliny. Bartosz Zmarzlik ma już w kolekcji najcenniej­szą statuetkę, a biorąc pod uwagę, że w 2023 roku już po raz czwarty został indywidual­nym mistrzem świata, należy się go spodziewać w czołówce ostateczny­ch rozstrzygn­ięć.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland