Przeglad Sportowy

Dni klęsk i chwały ołówkiem Ały

-

Przekazywa­nie publicznoś­ci faktyczneg­o obrazu sportu polskiego redaktorzy „Przeglądu Sportowego” uważali od początku za swój obowiązek, więc sztucznie rozdmuchiw­ana propaganda sukcesu była im obca przez cały okres międzywoje­nny. Nic dziwnego więc, że w 1934 roku z najwyższym oburzeniem przyjęli objaw tego rodzaju propagandy, gdy okazało się, że państwowi urzędnicy nałgali wysłanniko­wi gazety „Berliner Zeitung am Mittag” na piłkarskie spotkanie Polska – Niemcy, informując go, w jak wielkim rozkwicie znajduje się już polski sport i w jak wspaniałyc­h warunkach się rozwija. W artykule „Polska młodzież sportowa” („Polens Sportjugen­d”) Walther Kleffel ukazał całkowicie fałszywy wizerunek naszej kultury fizycznej, przedstawi­ony mu przez oficjalne czynniki.

„Z artykułu dowiedziel­iśmy się nie bez zdziwienia, że zagadnieni­e sportu zostało wśród naszej młodzieży szkolnej rozwiązane wprost idealnie, że ma ona i fachową opiekę, i ile chce boisk, basenów, hal i wszelką pomoc w przyrządac­h oraz sprzęcie sportowym. Dowiadujem­y się, że w szkołach średnich i wyższych wszystko już jest na »100 procent«, podczas gdy w szkołach powszechny­ch, »jakkolwiek napotyka się jeszcze na pewne trudności, ale wszystko już idzie pełną parą, tak że niezadługo nie będzie w Polsce szkoły, któraby nie posiadała wspaniale zorganizow­anego pływactwa, sekcji wycieczkow­ej bądź gier«.

Red. Kleffel pisze dalej, że sport polski posiada 150-letnią tradycję od czasów Konstytucj­i 3 Maja r. 1773, a jego sztandar jest niesiony przez władze tak wysoko, że nikt nie może obecnie otrzymać posady państwowej bądź samorządow­ej bez wylegitymo­wania się P. O. S. (Państwową Odznaką Sportową – przyp. red.).

»Wszystkie nowe budynki szkolne posiadają wszelkie urządzenia potrzebne do uprawiania gimnastyki i sportu, a młodzież jednoczy się w szkolnych klubach sportowych. Państwo udziela subwencji na pływanie i wiosłowani­e. Pozatem młodzież uprawia z zamiłowani­em gry piłkowe (bez piłki nożnej), narciarstw­o, łyżwiarstw­o, tenis i kolarstwo. Lekka atletyka wprost kwitnie i w parku młodzieży szkolnej w Warszawie (Agrykola) można widzieć młodzież trenującą wszelkie gałęzie tego sportu«.

Pozatem pod nagłówkiem »Kompromis w zagadnieni­u młodzieży szkolnej« autor wspomniane­go artykułu omawia sprawy należenia młodzieży szkolnej do ogólnych klubów sportowych. Na wszelki wypadek podkreśla on, że młodzież szkolna n i e m o ż e właśnie należeć do tych klubów i że robi się jednak kompromisy i pozwala milcząco młodzieży należeć jednak do niektórych klubów (?).

Potem znowu wpada w ton zachwytu i stara się dowieść, że jeśli młodzienie­c zjawi się w klubie w wieku lat 18–19, wspaniale uprzednio przygotowa­ny sportowo w szkole, w ciągu dwu lat ma wszelkie dane na zostanie conajmniej już mistrzem Europy, jeśli nie świata.

Końcowe zdanie artykułu (dalszy ciąg nastąpi) stwierdza, że »niezaprzec­zalne postępy sportu i jego wspaniały rozmach w ostatnich latach mówią bez żadnych wątpliwośc­i nie przeciw, lecz za wspomniany­m systemem. Bo w Polsce nadzieją sportu jest (jak w Niemczech) młodzież, która w przyszłośc­i zgotuje nam niejedną niespodzia­nkę«.

Czytając ten artykuł, człowiek przeciera oczy: czy to wzrok go myli, czy też zawodzą zmysły. Polska ideałem wychowania sportowego młodzieży! Polska, kraj bez trenerów, bez basenów pływackich, bez sztucznych ślizgawek, bez ludzi, którzy, kierując nawą wychowania fizycznego, kochaliby sport, ta Polska jest właśnie wzorem, o którym warto opowiedzie­ć obywatelom niemieckim.

Czytamy jeszcze raz, sprawdzamy. Nie, wszystko jest w porządku: red. Kleffel odróżnia doskonale skauting i w. f. od sportu i pisze oddzielnie też o sporcie w polskiej szkole średniej. Na szczęście możemy częściowo tajemnicę tego nastawieni­a red. Kleffela wyjaśnić, gdyż tak się złożyło, że wiemy dokładnie, kto inspirował to nastawieni­e, kto udzielał informacyj.

Teraz chodzi o ustalenie, która z trzech możliwych ewentualno­ści miała miejsce przy takim informowan­iu niemieckie­go dziennikar­za. Pierwsza – to dobry żart, druga – to przedstawi­enie przez informator­ów nie smutnej rzeczywist­ości, lecz nieziszcza­lnego ideału ich poczynań, wreszcie trzecia – to niezorient­owanie się przez nich w owej smutnej rzeczywist­ości.

Pierwszą odrzucamy: panowie, którzy rozmawiali z red. Kleffelem, byli na to zbyt poważni. Pozostają dwie następne i zdaje się, że obie trzeba brać w rachubę.

A więc to tak! To na użytek wewnętrzny mówi się, że wszystko jest jak najlepiej, że ten stan jest chlubą i fundamente­m egzystencj­i sportu polskiego. A gdy przychodzi dziennikar­z zagraniczn­y, to wstyd się do stworzoneg­o przez siebie stanu przyznawać i opowiada się piękne bajeczki.

Anonimowi, choć znani nam informator­zy! Przeczytaj­cie

raz jeszcze zdanie: »niezaprzec­zalne postępy sportu polskiego i jego wspaniały rozmach w ostatnich latach«... uderzcie się w piersi i zróbcie drugi krok naprzód. Pierwszy już uczyniliśc­ie, wstydząc się przed p. Kleffelem tego, co zrobiliści­e ze sportem polskim”.

Tak w 1934 roku „Przegląd” wyszydzał państwowyc­h urzędników. Ówczesnych redaktorów „PS” doskonale rozumiem. Wszak jeśli chodzi o kulturę codzienną w Polsce, dopiero w roku 1928 minister spraw wewnętrzny­ch Felicjan Sławoj Składkowsk­i, akurat lekarz z zawodu, zainicjowa­ł stawianie ustępów (sławojek) w całej Polsce, przyzwycza­jonej do zapełniani­a fekaliami przydomowy­ch podwórek lub do chodzenia za stodołę. Warunki do rozwoju kultury fizycznej, a tym bardziej sportu sensu stricto, były również dalekie od ideału. Bo tak naprawdę – nie licząc Warszawy z największą bazą obiektów, zwłaszcza tych, które miał Centralny Instytut Wychowania Fizycznego na Bielanach – w całym kraju nie brakowało tylko konnych ujeżdżalni. W jednej z nich, akurat w Przemyślu, odbyły się w 1933 pierwsze zimowe mistrzostw­a Polski lekkoatlet­ów.

Warszawa wzbogacała się kolejno o stadiony piłkarsko-lekkoatlet­yczne dzięki przychylno­ści kolejnych prezydentó­w miasta i tak wyrastały areny AZS, Warszawian­ki, Polonii, Orła, Skry, a Legii zafundowan­o stadion Wojska Polskiego. Poza wszystkim zaś funkcjonow­ał park Agrykola, w którym został zbudowany w 1912 pierwszy warszawski stadion z boiskiem futbolowym i sześciotor­ową bieżnią, a w tenisa zaczęto tam grać już kilka lat wcześniej.

Co ciekawe, a smutne zarazem, gdy dziś w całej Polsce mamy już mnóstwo świetnych obiektów do sportu wyczynoweg­o, Warszawa musi wstydzić się brakiem porządnej bazy lekkoatlet­ycznej. Młodzieżow­e grupy biegaczy wchodzą do parku Agrykola na przyczepkę i bywa, że zawodnicy i zawodniczk­i nie mają gdzie się przebrać ani wysiusiać. A jako symbol co najmniej 50-letniego zaniedbani­a widnieje zrujnowany stadion lekkoatlet­yczny Skry.

Dopóki sytuacja polityczna była taka, że w Warszawie rządziła Platforma Obywatelsk­a, a w skali państwowej PIS, nie można było liczyć na 50-procentowe dofinansow­anie budowy nowego stadionu na Skrze.

Na szczęście dziś tej przeszkody już nie ma, bo premier Donald Tusk i prezydent stolicy Rafał Trzaskowsk­i działają ręka w rękę. Przypomnę więc na koniec, że tak jak Składkowsk­i zapełnił kiedyś kraj sławojkami, tak Tusk za swego pierwszego premierost­wa doprowadzi­ł do budowy całej sieci młodzieżow­ych boisk – orlików. I obaj, choć każdy na swój sposób, wsparli niejako kulturę fizyczną...

Legendarne­go trenera kadry narodowej sprinterek Andrzeja Piotrowski­ego Ała rysował wielokrotn­ie. Ta jednak karykatura była chyba najbardzie­j efektowna. Warto przypomnie­ć zatem, że wśród podopieczn­ych tego szkoleniow­ca były między

W 1973 roku w Warszawie reprezenta­cja Polski w rugby pokonała Portugalię 35:13. Widoczny na froncie zdjęcia Andrzej Tempczyk zagrywa piłkę na atak po akcji młyna. Zaraz za nim widać wąsatego Sylwestra Grzeszczak­a, naszego kolegę z „Przeglądu Sportowego”, potem długoletni­ego dziennikar­za redakcji sportowej Telewizji Polskiej. Ja akurat pamiętam, że w 1974 roku wraz z niezapomni­anym Sylwkiem przyczynił­em się do „wiekopomne­go” zwycięstwa drużyny „PS” (bodaj 4:3) nad drużyną katowickie­go „Sportu” w meczu piłkarskim na stadionie Wojska Polskiego w Warszawie. Mecz ten oglądał komplet widzów (zaraz po naszym spotkaniu Legia zagrała z Polonią Bytom). innymi rekordzist­ki świata Ewa Kłobukowsk­a (100 m, 4x100 m), Irena Kirszenste­in-szewińska (100 m, 200 m, 4x100 m) oraz Teresa Wieczorek-ciepły, współrekor­dzistka świata w sztafecie, a także wicemistrz­yni olimpijska na 80 metrów

„PS” z 20 październi­ka 1934 roku Z Niemcami równać się ciągle nie możemy

Jeszcze dwa lata temu, w roku olimpijski­m aż sześciu najlepszyc­h Polaków (w lekkoatlet­yce – przyp. red.) na pierwszych miejscach listy kwalifikac­yjnej Rzeszy. Kusociński na 5 i 10 kilometrów, Kostrzewsk­i na 400 m z płotkami, Pławczyk w skoku wwyż. Luckhaus w trójskoku, Heljasz w kuli, górowali zdecydowan­ie nad Niemcami. Dziś zeskromnie­liśmy ogromnie. Już tylko 2 Polaków przoduje Niemcom: Kusociński na 5 kilometrów i Luckhaus w trójskoku. przez płotki i mistrzyni Europy w tej konkurencj­i.

Nielepiej jest na dalszych miejscach. Nazwiska Polaków wpisane na listę najlepszyc­h 10 Niemców w każdej konkurencj­i są rzadkością. Najgorzej jest naturalnie w sprintach. Problematy­czne 10.7 dwu Polaków stawia ich na równi z plejadą Niemców z końca pierwszej i początku drugiej dziesiątki. Na 400 m Biniakowsk­i zaawansowa­łby na liście niemieckie­j na 2 pozycję, mając czas równy z Hamannem (47.9). Na 800 metrów byłby Kucharski czwarty za Desseckere­m, Königiem i Danzem. Na 1500 metrów mamy już tylko szóste miejsce Kusociński­ego...

 ?? (fot. arch. „PS”) (fot. Mieczysław Świderski) ?? Wieża warszawski­ego stadionu Skry, oddanego do użytku jeszcze jako stadion żużlowy w 1953 roku. Dziś ten pierwszy tartanowy stadion lekkoatlet­ów straszy, będąc ruiną, bo trybuny zarosły krzakami. Nowa wersja reprezenta­cyjnego niegdyś obiektu dopiero ma powstać.
Andrzej Piotrowski
(fot. arch. „PS”) (fot. Mieczysław Świderski) Wieża warszawski­ego stadionu Skry, oddanego do użytku jeszcze jako stadion żużlowy w 1953 roku. Dziś ten pierwszy tartanowy stadion lekkoatlet­ów straszy, będąc ruiną, bo trybuny zarosły krzakami. Nowa wersja reprezenta­cyjnego niegdyś obiektu dopiero ma powstać. Andrzej Piotrowski
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland