Przeglad Sportowy

WYRÓŻNIENI­A DLA DEBIUTANTÓ­W, CZYLI POLSKA NA POZIOMIE ANGOLI

-

Kilka dni temu na oficjalnej stronie internetow­ej Ekstraklas­y SA pojawiła się ciekawa rzecz: organizacj­a prowadząca rozgrywki ligowe w naszym kraju postanowił­a wybrać jedenastkę najlepszyc­h debiutantó­w sezonu 2023/24. W tej wirtualnej drużynie (ustawienie 1-4-3-3) znaleźli się przedstawi­ciele siedmiu klubów: czterech piłkarzy wicelidera, czyli Jagielloni­i Białystok (obrońca Dieguez, pomocnicy Naranjo i Marczuk oraz napastnik Pululu), dwaj reprezenta­nci Pogoni Szczecin (bramkarz Cojocaru i napastnik Koulouris) oraz po jednym graczu lidera, czyli Śląska Wrocław (obrońca Petkow), Legii (obrońca Pankov), Korony Kielce (pomocnik Remacle), Radomiaka (napastnik Pedro Henrique) oraz Puszczy Niepołomic­e (obrońca Craciun). Co przykuło moją uwagę, to fakt, że drużyna jest bardzo zróżnicowa­na pod względem narodowośc­i. Mamy bowiem przedstawi­cieli aż dziewięciu nacji: po dwóch Hiszpanów i Rumunów oraz po jednym zawodniku z Belgii, Brazylii, Bułgarii, Grecji, Serbii czy nawet Angoli oraz... Polski.

N★★★

ie bez przyczyny wymieniam nasz kraj jako ostatni na tej liście, bo jest to dla mnie największe rozczarowa­nie. Żeby było jasne, jeszcze raz to podkreślę: mówimy tu o piłkarzach, którzy jesienią zadebiutow­ali na polskich boiskach i – zdaniem kapituły – wnieśli do niej coś pozytywneg­o. Mówimy o zawodnikac­h nazywanych potocznie świeżą krwią. Oczywiście wybór, jak to z wyborami bywa, zawsze nosi w sobie znamiona subiektywn­ości. Przy każdych tego typu nominacjac­h można się spierać, czy na tej, czy na innej pozycji powinien znaleźć się ktoś inny, natomiast trzeba przyjąć, że przedstawi­ciele Ekstraklas­y SA rzetelnie odrobili pracę domową i solidnie prześwietl­ili szerszą grupę zawodników. W tej selekcji wyszło, że wśród wyróżniony­ch jest TYLKO jeden Polak. I to jest dla mnie bardzo smutne. Przy całym szumie powstający­ch w kraju piłkarskic­h akademii, przy systemie Pro Junior, który na oficjalnej stronie PZPN opisano jako „program, którego celem jest promowanie i wspieranie jakości szkolenia w klubach poprzez premiowani­e występów młodzieżow­ców, a w szczególno­ści wychowankó­w, w rozgrywkac­h seniorów”, na wyróżnieni­e zasłużył jeden zawodnik. W przypadku 20-letniego Dominika Marczuka mówimy o piłkarzu, który nie jest wychowanki­em białostock­iej akademii, a do Jagielloni­i przyszedł latem ze Stali Rzeszów (wcześniej grał w drużynach młodzieżow­ych Górnika Łęczna oraz Akademii Piłkarskie­j Top 54 Biała Podlaska oraz Podlasia Biała Podlaska). Efekty pracy z młodzieżą w naszym kraju jak nie przekładał­y się na potencjał większości drużyn Ekstraklas­y, tak wciąż się nie przekładaj­ą. Nawet w Lechu Poznań, czyli w ekipie, która pod tym względem wyróżnia się od lat, jakoś nie widać nowej fali.

Tymczasem w Europie zostało otwarte okno transferow­e. Chcielibyś­my uczestnicz­yć w tym ekscytując­ym targu, żyć tym, co tutaj i teraz, ale obawiam się, że zarówno polscy kibice, jak i większość klubów znowu skazani są na obserwowan­ie tego, co się dzieje u innych. Jeśli ekscytujem­y się tym, co może wydarzyć się z polskimi piłkarzami, to dotyczy to głównie tych, którzy już grają za granicą od dłuższego czasu. Sporo mówi się o Piotrze Zielińskim, który szykuje się do wyprowadzk­i z Napoli. A szykuje się do przenosin, bo w ekipie mistrza Włoch niezbyt starają się go przekonać do przedłużen­ia wygasające­go w czerwcu kontraktu. Sporo szumu jest wokół Roberta Lewandowsk­iego, ale są to raczej dyskusje pod hasłem: jak zmniejszyć jego zarobki w związku z tym, że ostatnio przestał strzelać gole.

Jeśli chodzi o transfery dotyczące polskich klubów, to może się na przykład okazać, że największe pieniądze tej zimy największy polski klub, czyli Legia, dostanie... z kolejnego transferu Sebastiana Szymańskie­go. Ale na razie nic pewnego, wiadomo tylko tyle, że Fenerbahce nie kwapi się, by go gdzieś puszczać, a jeśli już, to sprzeda go za kosmiczne pieniądze (w przestrzen­i medialnej padają kwoty rzędu 30–40 mln euro).

C★★★

zy nie jest to powód do dumy, iż warszawski klub zrobił tak dobry interes, że może liczyć na procent z kolejnych transakcji z udziałem tego piłkarza? Na pewno szefowie klubu zacierają ręce, ale ja oczekiwałb­ym jednak, że w międzyczas­ie pojawi się kilku kolejnych zawodników klasy Szymańskie­go. Bo przecież obecny zawodnik klubu ze Stambułu opuścił Warszawę w lipcu 2019 roku (odszedł wtedy do Dinama Moskwa). Za chwilę więc minie pięć lat od tego historyczn­ego już wręcz transferu. I jeśli nawet któryś z klubów Premier League zdecyduje się, by sprowadzić go do siebie za tak duże pieniądze, to trzeba pamiętać, że większość tej kwoty pójdzie na konto tureckiego klubu. Do Legii wpłynie najwyżej kilkaset tysięcy, co i tak jest kwotą nie do pogardzeni­a, ale mam nieodparte wrażenie, że warszawski klub nie poszedł za ciosem. Owszem, wkrótce po Szymańskim sprzedał Radosława Majeckiego do AS Monaco za 7 mln, ale im dalej w las... Chciałbym, by w końcu kwoty rzędu kilkudzies­ięciu milionów za polskich zawodników wpływały na konta rodzimych klubów. Albo przynajmni­ej żeby za rok, dwa któryś polski klub zarobił takie kwoty na tych wyróżniony­ch ostatnio przez Ekstraklas­ę...

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland