Przeglad Sportowy

BAL NA „NEYMARZE”

-

Wostatnich dniach ubiegłego roku piłkarski świat obiegł dramatyczn­y film z rehabilita­cji kontuzjowa­nego Neymara. Najsłynnie­jszy brazylijsk­i piłkarz płakał i krzyczał z bólu, gdy fizjoterap­euci próbowali przywracać mu sprawność w operowanej nodze. Kilkadzies­iąt godzin później kapitan reprezenta­cji Brazylii w nienaganni­e skrojonym mundurze kapitana żeglugi zapraszał na wspaniały, świąteczny rejs superluksu­sowym statkiem MSC Preziosa, który na te kilka dni przybrał nazwę Ney em alto mar (Ney na pełnym morzu). Artyści, piosenkarz­e, celebryci, wybitne osobistośc­i oraz kilka tysięcy pasażerów, płacących za atrakcje do 6 tysięcy euro, miało do dyspozycji baseny, kina, kasyna, sale balowe. Szampan lał się strumienia­mi, orkiestra grała dłużej i głośniej niż na Titanicu i też do końca. – Niestety nie mogę obsłużyć wszystkich na statku, ale robiłem, co mogłem... dla tych, którzy nie składali mi jeszcze kondolencj­i – mówił Neymar. Wszyscy bawili się świetnie, może poza Carlosem Alberto Motą Candrevą, który po pijaku wypadł za burtę i go nie wyłowiono.

Upadła gwiazda, wypchnięta z Paryża, z wielkiego europejski­ego klubu na pustynię, gdzie rozegrał pięć meczów, strzelił tylko jednego gola i z powodu kontuzji został wyłączony z gry na osiem miesięcy. Neymar i jego rodacy wierzą, że wystąpi jeszcze w tym roku w Copa America, a za dwa lata w mistrzostw­ach świata. Ale całkiem możliwe, że to już koniec jego niespełnio­nej kariery. Nie będzie już kapitanem Canarinhos, może tylko kapitanem wycieczkow­ców. Ten rejs jest symbolem – za sztucznym blichtrem skrywa dramat nie tylko piłkarza, ale też brazylijsk­iej piłki.

29 grudnia 2022 roku zmarł Pele, legenda futbolu. Ta tragiczna data była też początkiem ogromnego kryzysu reprezenta­cji Brazylii. Rok 2023 był koszmarny. Po niepowodze­niu drużyny w mistrzostw­ach świata w Katarze tymczasowy­m selekcjone­rem został Ramon Menezes, szybko go zwolniono po zaskakując­ych porażkach z Marokiem i Senegalem. Prezes federacji twierdził, że dogadał się z Carlo Ancelottim. Włoch miał opuścić Real Madryt i opanować kryzys w drużynie narodowej, a przez kilka miesięcy miał go zastąpić Fernando Diniz, który właśnie z Fluminense sięgnął po Copa Libertador­es. Diniz rozpoczął eliminacje mistrzostw świata koszmarnie – po remisie z Wenezuelą (to odpowiedni­k Luksemburg­a w hierarchii futbolu w Ameryce Południowe­j) i trzech kolejnych porażkach z Urugwajem, Kolumbią i Argentyną Brazylia jest na szóstym miejscu w grupie. Dramat. A Ancelotti? Właśnie przedłużył kontrakt z Realem. – Prawda jest taka, że miałem kontakt z prezesem Ednaldo Rodriguese­m, ale słyszałem, że już nim nie jest. Nie ma z kim i o czym gadać – powiedział kilka dni temu Włoch.

Bo w sprawy reprezenta­cji wmieszali się politycy. Prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva i były świetny piłkarz, obecnie senator Romario, uznali, że zagraniczn­y selekcjone­r byłby obrazą dla kraju. Jeden chce Diniza, drugi Dorivala Juniora. Prezes Ednaldo wybrał Ancelottie­go, a w rezerwie miał Portugalcz­yków – Abla Ferreirę i Jorge Jesusa. Ale jest już byłym prezesem, bo 7 grudnia sąd pozbawił go funkcji i tymczasowo wyznaczył Jose Perdiza, prezesa Trybunału Sprawiedli­wości Sportu w Rio de Janeiro, który ma 30 dni na rozpisanie nowych wyborów. Taka ingerencja w sprawy związku zaniepokoi­ła FIFA, która grozi zawieszeni­em występów brazylijsk­ich drużyn w imprezach międzynaro­dowych.

I tak w nowy rok jedna z najsilniej­szych wciąż reprezenta­cji świata wkracza bez prezesa, selekcjone­ra, swej największe­j gwiazdy i z groźbą banicji. Idzie na dno.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland