Czy GKS stać na awans?
Drużyna Dariusza Banasika spędza zimową przerwę na drugim miejscu w tabeli. Wiosną GKS będzie chciał zrobić wszystko, aby utrzymać dobrą dyspozycję i powalczyć o promocję do PKO BP Ekstraklasy.
W2021 roku GKS Tychy w dramatycznych okolicznościach przegrał półfinał barażów o awans do PKO BP Ekstraklasy przeciwko Górnikowi Łęczna, a później długo nie mógł wrócić do normalności. Dwunaste oraz trzynaste miejsce w kolejnych sezonach trzeba było traktować jako spore rozczarowanie, tym bardziej że zupełnie nie powiódł się projekt budowania zespołu z uznanym trenerem pierwszoligowym, czyli Dominikiem Nowakiem.
Banasik wie, co robi
W kwietniu ubiegłego roku GKS postanowił zatrudnić Dariusza Banasika, który niemal 12 miesięcy czekał na to, aby znaleźć nową pracę. Cel na sezon już był jasny – GKS miał po prostu utrzymać się w I lidze. Mimo że zadanie nie należało do najprostszych, to ostatecznie tyszanie wykonali je dość pewnie, bo na finiszu sezonu uzbierali osiem punktów więcej niż szesnasta w tabeli Skra Częstochowa.
– Nie boję się mówić o tym, że gramy o awans. Niekoniecznie musi to wydarzyć się w tym sezonie, ale nie zabieramy sobie szans – przekonywał Banasik na początku nowego sezonu. 50-letni szkoleniowiec w letnim oknie transferowym w dużej mierze odpowiadał za przebudowę zespołu, dając szansę wielu młodym piłkarzom. Właśnie z tego względu trener nie chciał ryzykować, mówiąc o tym, że GKS za wszelką cenę ma walczyć o promocję do Ekstraklasy już teraz. Najzwyczajniej nie wiedział, na co stać drużynę, której średnia wieku wynosi raptem 23,5 roku.
Po ośmiu miesiącach pracy w Tychach Banasik może pochwalić się wysoką średnią punktową. Wynosi ona 1,59 na mecz. W minionych dziesięciu latach lepszą wykręcili tylko Tomasz Horwat (1,67), który prowadził zespół w dziewięciu meczach w 2020 roku, oraz Artur Derbin (1,61) w latach 2020–2022. Żaden inny szkoleniowiec prowadzący GKS na poziomie I ligi w ostatnich sezonach nie może pochwalić się tak dobrymi statystykami jak Banasik, który ma spore szanse, aby jeszcze je poprawić.
Nie popadają w kryzysy
W tym sezonie I ligi GKS wyróżnia to, że zespół nie notuje serii porażek. Dogłębni obserwatorzy zaplecza Ekstraklasy doskonale wiedzą, że niekiedy niekorzystne rezultaty mogą ciągnąć się za drużyną przez kilka tygodni, a często jedynym wyjściem z kryzysu jest… zmiana trenera i chwilowy efekt nowej miotły. To przecież scenariusz, który zwykle przerabiany w I lidze jest kilka razy w każdym sezonie.
Podczas obecnych rozgrywek przegrywanie spotkań seriami nie zdarza się tyszanom. Najdłuższa liczba meczów bez punktów to tylko dwa, kiedy na początku listopada zespół Banasika przegrał u siebie z Lechią Gdańsk (1:3) i tydzień później poległ również w Katowicach (0:1). Przed tymi starciami GKS przytrafiła się jeszcze porażka w Pucharze Polski z Legią Warszawa (0:3), ale zespół bardzo szybko pokazał, że wie, jak radzić sobie z trudnymi chwilami. Na zamknięcie rundy wygrał trzy mecze z rzędu, pokonując Bruk-bet Termalicę, Polonię Warszawa oraz Stal Rzeszów.
Wspomniana porażka z Lechią była jedyną dla GKS poniesioną przed własnymi trybunami. Piłkarze Banasika uczynili ze stadionu przy ulicy Edukacji teren, z którego nad wyraz trudno wywieźć punkty i gole. Oprócz gdańszczan oczko na tym obiekcie zdobyła jeszcze tylko Miedź Legnica (0:0). W tabeli za mecze domowe tyszanie zajmują trzecie miejsce z dorobkiem 22 punktów (w całym poprzednim sezonie 21 punktów). Tyle samo zgromadziły Wisła Kraków oraz Wisła Płock, lecz one rozegrały u siebie więcej spotkań.
W przypadku dyskusji o GKS trudno nie wracać do meczu z Lechią, w którym gospodarze stracili aż trzy gole. Słowo „aż” pasuje w tym zdaniu idealnie, bo kibice w Tychach nie są przyzwyczajeni do bramek zdobywanych przez rywali. W całej rundzie GKS stracił ich raptem sześć, na co złożyły się jeszcze dwa trafienia zaaplikowane im przez Bruk-bet Termalicę oraz jeden gol dla Znicza Pruszków. W porównaniu z poprzednim sezonem poprawa jest zauważalna gołym okiem – wówczas tyszanie w całych rozgrywkach stracili na swoim obiekcie 25 goli.
Złapać formę na wyjazdach
Jeżeli gdzieś szukać pola do poprawy, to z pewnością w meczach wyjazdowych. Z obcych terenów GKS do tej pory przywiózł 12 oczek. Słabsza dyspozycja w delegacjach jest jednak widoczna, bo GKS przegrał m.in. w Rzeszowie z Resovią (0:2) i w Głogowie z Chrobrym (1:2), czyli drużynami, które zamieszane są w walkę o utrzymanie. – Mecz w Rzeszowie był naszym najsłabszym w tym sezonie. Potrafimy u siebie zdominować Wisłę Kraków, a potem przegrać z Resovią, nie stwarzając żadnego zagrożenia pod jej bramką. Przekazałem drużynie to, co sądzę o tym spotkaniu i naszej postawie – utyskiwał wówczas Banasik. Bardzo bolesna okazała się również klęska z Wisłą Płock. We wrześniu Nafciarze rozbili GKS na swoim nowym stadionie aż 4:1.
Test wyjazdowej formy GKS wiosną nastąpi bardzo szybko. Pierwszymi trzema spotkaniami poza domem będą wyjazdy na spotkania z Wisłą Kraków, Miedzią oraz Motorem Lublin, czyli ligową czołówką. Między nimi tyszanie podejmować będą Odrę Opole, Arkę Gdynia i Chrobrego Głogów. Wiele wskazuje na to, że już początek rundy pokaże, czy rzeczywiście trener Banasik i jego GKS będą w stanie powalczyć o awans do Ekstraklasy w tym sezonie, czy te plany będzie trzeba odłożyć na później.