Uczeń i rywal dla Lewandowskiego
Vitor Roque został przedstawiony jako nowy napastnik Barcelony. W pierwszych miesiącach ma jak najwięcej nauczyć się od Roberta Lewandowskiego.
Od pierwszej chwili, gdy Barcelona ogłosiła podpisanie kontraktu z Vitorem Roque, wszystkie oczy były zwrócone na relację, jaką będzie miał z Robertem Lewandowskim. Duma Katalonii od lat gra w systemie taktycznym z jedną klasyczną dziewiątką. Dlatego hiszpańskie media koncentrują się na tym, jakie stosunki będą panować pomiędzy – było nie było – konkurentami do miejsca w podstawowej jedenastce mistrzów Hiszpanii. Jednak szkoleniowiec Blaugrany zapewnia, że ma w głowie pomysł, jak zmieścić na boisku obu napastników. – Mogą się przystosować do tego, aby występować razem w ataku. Nie wskazywałem napastników jako winnych naszej nieskuteczności. Zbyt bardzo przywiązaliśmy uwagę do krytykowania pojedynczych piłkarzy. Nie wytykałem nikogo palcami, to była ogólna pobudka dla wszystkich – tłumaczył Xavi. Nie można zatem wykluczyć, że trener Barcelony mógłby postawić na tę dwójkę razem w meczach z przeciwnikiem broniącym się na małej przestrzeni, bardzo blisko swojej bramki lub w starciach, kiedy Blaugrana będzie musiała odwrócić wynik.
Marzył o grze z „Lewym”
Jeśli weźmie się pod uwagę to, co wydarzyło się podczas inauguracyjnego treningu Brazylijczyka z resztą zespołu, pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne i można było zobaczyć, jak obaj zawodnicy siedzieli razem w szatni podczas przemowy Xaviego oraz już na boisku podczas odprawy przed meczem z Las Palmas. Zdaniem dziennikarzy „Mundo Deportivo” nie ma też przypadku w tym, że „Lewy” i Roque siedzą obok siebie w szatni. W ten sposób obaj zainscenizowali normalność i dobrą atmosferę panującą w szatni, nie dając tym samym argumentów krytykom Polaka, jakoby miał być on niezadowolony z wcześniejszego niż planowano przyjścia do zespołu 18-letniego atakującego. – Wszyscy w drużynie mają ogromną jakość piłkarską, ale bardzo chcę grać z Lewandowskim. I oczywiście także z Raphinhą. Spełnię marzenie – mówił przed premierowym treningiem Roque, potwierdzając chęć współpracy z Polakiem. Pojawiające się na Półwyspie Iberyjskim głosy, że Brazylijczyk już teraz będzie w stanie podjąć rywalizację z Lewandowskim, należy traktować jednak jako życzeniowe myślenie części kibiców Barcelony. Poziom ligi brazylijskiej w porównaniu do najmocniejszych rozgrywek europejskich jest, delikatnie mówiąc, przeciętny. Trzeba jednak oddać młokosowi, że pod względem liczbowych osiągnięć nie miał się czego wstydzić przy starszych kolegach. Roque był siódmym najskuteczniejszym piłkarzem ligi brazylijskiej z wynikiem 12 goli w 25 meczach. Zaznaczyć trzeba, że ta pozycja byłaby wyższa, gdyby nie kontuzja, która wykluczyła go z gry w dziesięciu spotkaniach. Znacznie lepiej wygląda to w statystyce średniej liczby bramek na mecz. Pod tym względem Roque jest drugim najlepszym zawodnikiem Brasileirao z rezultatem 0,63 gola na mecz. Kiedy weźmiemy pod uwagę jeszcze asysty, to okaże się, że Roque brał udział średnio przy 0,79 bramki na spotkanie.
Analizując dotychczasowe występy Brazylijczyka, należy zwrócić uwagę, że jego piłkarska charakterystyka jest bardzo mocno zbliżona do tej Lewandowskiego – zwłaszcza pod względem sytuacji, po których zdobywał bramki. Niespodzianką nie jest, że w tym sezonie Roque najwięcej strzałów oddawał, będąc z piłką w polu karnym przeciwnika (69 z 97 uderzeń). Do siatki najczęściej trafiał po dośrodkowaniach. Aż 38,5 proc. zdobytych przez niego bramek w lidze brazylijskiej to gole właśnie po wysokich dograniach w pole karne. Natomiast współczynnik xg (oczekiwanych bramek) wskazuje, że trafia on do siatki częściej i z trudniejszych pozycji niż Polak. W przypadku Brazylijczyka wynosi on 3,2, u Lewandowskiego w ostatnich kolejkach niespełna cztery, ale... na minusie.
Wrócił szybciej niż reszta
Reprezentant Polski doskonale zdaje sobie sprawę, że pierwsza część sezonu w jego wykonaniu była znacznie poniżej oczekiwań. 35-letni napastnik jako pierwszy z drużyny wrócił do treningów po świątecznej przerwie. 26 grudnia Lewandowski rozpoczął indywidualne przygotowania, a dzień później trenował w ośrodku treningowym Barcelony. Dobę później do treningu wróciła reszta zespołu. Hiszpańscy dziennikarze są przekonani, że przybycie Vitora Roque podziałało mobilizująco na Lewandowskiego, który w tym sezonie strzelił zaledwie (jak na niego) 9 goli (8 w lidze i 1 w Lidze Mistrzów) w 21 meczach. Niepokój budzi jednak to, że od września Robert w Lalidze zaliczył zaledwie trzy trafienia, w tym jedno z rzutu karnego.
W związku z tym coraz częściej mówi się o tym, że obecny sezon może być ostatnim Lewandowskiego w stolicy Katalonii. Klub i trenerzy podkreślają pełne zaufanie do Polaka, jego umiejętności strzeleckich i zaangażowania, a także nie mają wątpliwości co do jego profesjonalizmu. Jednak, podobnie jak reszta zawodników, nie prezentuje on oczekiwanego poziomu. Przyjście Vitora dało kolejne argumenty przeciwnikom „Lewego”, polski napastnik ma jednak jeszcze dwa lata ważnego kontraktu. Przed rozpoczęciem uroczystości bożonarodzeniowych jego przedstawiciel Pini Zahavi spotkał się z prezydentem klubu Joanem Laportą podczas kolacji. To wywołało w mediach społecznościowych kolejne spekulacje na temat jego przyszłości. Po opuszczeniu lokalu agent Lewandowskiego zgasił jednak sprawę w zarodku, potwierdzając, że Polak zostaje w Barcelonie.