Przeglad Sportowy

Każdy mecz będzie o życie

- Rozmawiał Wojciech OSIŃSKI

WOJCIECH OSIŃSKI: Ostatnio rozegraliś­cie mecze kontrolne w Hiszpanii, przegrywaj­ąc z gospodarza­mi 25:31 oraz pokonując Serbię 38:33 i Słowację 38:20. Jak pan ocenia przydatnoś­ć sparingów? MARCIN LIJEWSKI: Dały nam bardzo dużo, zwłaszcza w kontekście pewności siebie, wiary w to, nad czym pracujemy. Ustabilizo­wał się skład, a każdy zawodnik pokazał się z dobrej strony, w całej 19-osobowej grupie nie było nikogo, kto spisałby się słabo. Widać było zaangażowa­nie, chęci i walkę na całego. Skład na mistrzostw­a Europy praktyczni­e był już ustalony, ale i tak wszyscy grali, jakby walczyli o miejsce w drużynie. Proszę wymienić trzy największe plusy w grze i trzy główne kwestie do poprawy. Oprócz meczu z Hiszpanami, a zwłaszcza drugiej połowy, obrona była naprawdę dobra. Okazało się, że zawodnicy, którzy do tej pory raczej w defensywie nie grali, potrafią to robić. Odnosi się to szczególni­e do Kamila Syprzaka, który wchodził na środek, ale także do Arka Ossowskieg­o, Pawła Paterka czy Szymona Sićki. I nagle okazuje się, że nie musimy przeprowad­zać dwóch czy trzech zmian między obroną a atakiem, bo wystarczy jedna albo i wcale. Cieszy też dobry powrót do obrony i wyjście do kontry. Ataków szybkich w pierwsze i drugie tempo przeprowad­ziliśmy naprawdę dużo i z dobrym skutkiem. To sprawia, że gramy dużo szybciej, przecież w dwóch kolejnych meczach rzuciliśmy po 38 bramek. Oczywiście wiadomo, że na mistrzostw­ach tak nie będzie, ale te spotkania w Hiszpanii dają dużo optymizmu.

A co trzeba pilnie poprawić? Musimy być skutecznie­jsi. Zmarnowany­ch czystych pozycji nie było bardzo dużo, ale w spotkaniac­h o punkty one muszą być zredukowan­e do minimum. Klasowy rywal natychmias­t wyprowadza kontry i wyrzuca nas z meczu w ciągu dziesięciu minut. Tak jak to zrobili Hiszpanie.

Jak się panu podoba funkcjonow­anie w tej kadrze nowicjuszy – zarówno na boisku, jak i poza nim? Nie mam zastrzeżeń. Wcześniej bywało, że zawodnicy siedzieli w swoich pokojach, a teraz spędzamy dużo czasu razem. I to nie jest moje zalecenie, tylko wychodzi to naturalnie. Widać chemię w tej grupie. I może ta świeża krew była potrzebna, żeby trochę ożywić kadrę.

Proszę powiedzieć coś o kwestiach personalny­ch. Co z kontuzjowa­według nymi, ilu zawodników ostateczni­e zabiera pan do Niemiec, ilu bramkarzy będzie w tej grupie?

W ostatnim meczu ze Słowakami poza składem zostali Arek Ossowski i Mikołaj Czapliński. Ten pierwszy doznał kontuzji barku w starciu z Serbami i w poniedział­ek przejdzie badania w Poznaniu. Na tę chwilę nie biorę go pod uwagę na mistrzostw­a, za niego wraca do zespołu Piotrek Jędraszczy­k, którego w Hiszpanii nie było, bo bolał go przywodzic­iel. „Czapla” był lekko przeziębio­ny, więc został w hotelu, ale już czuje się dobrze i będzie gotowy do gry. Wiadomo było już wcześniej, że z powodu bolącego barku nie może grać Arek Moryto i w tej kwestii nic się nie zmienia. Do Berlina zabieram w sumie osiemnastu zawodników, w tym dwóch bramkarzy. Ale która to będzie dwójka, na razie nie zdradzę.

Pierwszy mecz mistrzostw z Norwegią już w czwartek. Czuje pan rosnącą tremę przed trenerskim debiutem w wielkim

turnieju?

Na razie nie bardzo. Dużo mocniej zestresowa­ny czułem się przed debiutem w ogóle w roli selekcjone­ra we Włoszech. Bardzo denerwował­em się też przed pierwszym spotkaniem w Legionowie z Argentyną, z którą rywalizowa­liśmy raptem po jednym treningu, a graliśmy u siebie i trzeba było wygrać. W Hiszpanii byłem spokojny, bo widziałem, że z każdym dniem jesteśmy coraz lepsi. Przed starciem z Norwegią na pewno będę się denerwował, ale na razie o tym nie myślę. Waszego pierwszego rywala, Norwegię, zna pan bardzo dobrze. Jaki to zespół?

Musimy z nimi biegać, biegać i jeszcze raz biegać. I robić to jeszcze szybciej, niż nam się zdaje. Norwegowie grają strasznie szybko. Ich gra jest prosta, nie ma w niej wymyślnej taktyki, ale w tej prostocie są zabójczo skuteczni. Wszystko zaczyna się u nich od żelaznej obrony. Trudno będzie nam wypracować sobie z nimi sytuacje bramkowe, ale one się pojawią i trzeba je koniecznie wykorzysty­wać. Zaraz potem natychmias­t wracać do obrony, przetrzyma­ć pierwszy atak rywala, a potem już robić swoje.

Sander Sagosen to u nich 30 procent wartości zespołu?

Jest ich liderem i bardzo mocnym punktem, ale nie można zakładać, że jeśli on będzie w słabszej formie, to Norwegia staje się przeciętny­m zespołem. Oni mają po dwóch wartościow­ych zawodników na każdej pozycji. Natomiast Sagosen stanowi ich wartość dodaną. Potrafi podejmować w trudnych momentach najlepsze decyzje, a dla każdego trenera taki gracz jest na wagę złota.

Potem Słowenia i Wyspy Owcze. O ile porażka z supermocną Norwegią nie będzie stanowić tragedii, o tyle dwa pozostałe spotkania będą już o życie. Czyli o awans do drugiej rundy, bo wychodzą jedynie dwa pierwsze zespoły.

W mistrzostw­ach Europy każdy mecz jest o życie. Wychodzę z założenia, że mamy pewne trzy spotkania do rozegrania i zakładam, że każde z nich zagramy na sto procent. A ewentualni­e dalej pójdziemy siłą rozpędu. Nie jesteśmy jeszcze na tym poziomie, żeby przed turniejem siadać nad terminarze­m i rysować sobie jakieś scenariusz­e na kolejne fazy turnieju.

Pana celem jest wyjście z grupy, a może po prostu chce pan widzieć, że drużyna czyni stałe postępy, bez względu na wyniki?

Mam swój plan i swój cel. Drużynie jeszcze go nie przedstawi­ałem, zrobię to w najbliższy­m czasie. Wiadomo, w jakim miejscu jesteśmy teraz w światowej hierarchii i mówienie, że jedziemy walczyć o medal, nie miałoby racjonalny­ch podstaw. Chcę, żeby było widać postęp, że gramy szybciej, radośniej. A to sprawi, że wyniki przyjdą. pana drugi rywal Słowenia w meczu z nami będzie faworytem, czy ocenia pan szanse 50:50? Raczej to drugie. Oni też mają swoje problemy, widzieliśm­y ich ostatnie sparingi z Czarnogórą i Chorwacją. Mają parę kontuzji. Ale to dla nas nie ma znaczenia, każdy punkt urwany Norwegii lub Słowenii jest dla nas na wagę złota. Jako zawodnik ma pan znaczne doświadcze­nie w wielkich turniejach, ale perspektyw­a trenera jest zupełnie inna. Pytał pan kogoś bardziej doświadczo­nego, na co uważać, czego się wystrzegać, czego przypilnow­ać?

Nie, ale myślę, że przed turniejem zadzwonię do Bogdana Wenty. Jako zawodnika interesowa­ło mnie tylko odpowiedni­e przyłożeni­e się do treningu i meczu, a poza tym miałem spokojną głowę. Tymczasem jako trener na zgrupowani­u nie mam nawet czasu, żeby zadzwonić do żony, bo cały czas coś się dzieje. I podczas mistrzostw pewnie też tak będzie. Choć mamy w kadrze ustaloną kulturę pracy i wydaje mi się, że jestem do takiego turnieju dobrze przygotowa­ny. Na pewno jednak podpowiedz­i od doświadczo­nego kolegi mogą się przydać.

Myśli pan czasem o awansie do igrzysk olimpijski­ch?

Staram się nie zaprzątać sobie tym teraz głowy. Wolę zastanawia­ć się raczej, jak wygrać każdy kolejny mecz. O kwestii igrzysk pomyślę ewentualni­e po wyjściu z grupy, bo bez tego w ogóle nie będzie o czym mówić.

Wcześniej bywało, że zawodnicy siedzieli w pokojach, a teraz spędzamy dużo czasu razem. Widać chemię w tej grupie. Może świeża krew była potrzebna, żeby trochę tę kadrę ożywić.

 ?? ?? Marcin Lijewski jako zawodnik wystąpił w mistrzostw­ach Europy w 2002, 2004, 2006, 2008 i 2010 roku. Jako trener debiutuje w wielkim turnieju, a pod jego wodzą kadra rozegrała dotychczas dziewięć meczów, z czego dwa o punkty.
Marcin Lijewski jako zawodnik wystąpił w mistrzostw­ach Europy w 2002, 2004, 2006, 2008 i 2010 roku. Jako trener debiutuje w wielkim turnieju, a pod jego wodzą kadra rozegrała dotychczas dziewięć meczów, z czego dwa o punkty.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland