Przeglad Sportowy

PRZYPOMNIA­Ł O SWOICH GRZECHACH

- MACIEJ PETRUCZENK­O honorowy redaktor naczelny „Przeglądu Sportowego”

Nie tak dawno najszybszy w historii biegacz bez nóg Oscar Pistorius z RPA zbierał głównie pochwały. Mając świetny rekord życiowy na 400 m (45.07), ten biegający na protezach kaleka zdołał awansować do półfinału igrzysk w Londynie, a rok wcześniej w Daegu pomógł reprezenta­cji swego kraju w zdobyciu wicemistrz­ostwa świata w sztafecie 4x400 m. Był wówczas postacią tak popularną, że rocznie wpadało mu od sponsorów po dwa miliony dolarów. W 2013 roku oceniano wartość jego majątku na 5 milionów. Reklamował między innymi potentata w dziedzinie sprzętu sportowego Nike oraz inną amerykańsk­ą firmę – Oakley, słynącą z produkcji okularów przeciwsło­necznych. A już najwięcej skorzystał­a na wyczynach Oscara islandzka firma Össur, producent sprężynują­cych karbonowyc­h protez, które zakładał on, stając na starcie, by zrównoważy­ć brak podudzi i stóp, amputowany­ch mu, gdy miał zaledwie 11 miesięcy. Ciężko przeżył rozwód rodziców, mając zaledwie 6 lat, i śmierć matki, kiedy był piętnastol­atkiem. Nie zważając na swoje kalectwo, uprawiał sport w jak najszerszy­m wymiarze, angażując się w boks, walki zapaśnicze, wiosłując i żeglując, a także grając w krykieta i rugby. Z powodu kontuzji kolana w tej ostatniej grze spróbował za poradą trenera zwyczajneg­o biegania na prymitywny­ch protezach, produkowan­ych w RPA. Dopiero z czasem dostało mu się owo islandzkie cudo, które potrafił wykorzysta­ć na bieżni jak nikt inny, zdobywając w biegach krótkich aż sześć złotych medali igrzysk paraolimpi­jskich w Atenach 2004, Pekinie 2008 i Londynie 2012. Podchodząc do sportowej kariery z umiejętnoś­ciami mającego wyższe wykształce­nie marketingo­wca, starał się zarabiać na każdym kroku i w 2012 roku zgodził się nawet na ściganie z koniem arabskim w stolicy Kataru Dosze. Został wprawdzie zwycięzcą, ale rzecz była szyta grubymi nićmi, ponieważ Oscar wystartowa­ł dobre 30 metrów przed ogierem, biegnąc po tartanie, podczas gdy jego konkurent galopował po dosyć głębokim piasku.

Obecnie więcej niż o sportowych wyczynach Pistoriusa mówi się o warunkowym zwolnieniu go z odsiadki za kratami po odbyciu połowy 13-letniej kary więzienia. Ten wieczny zapaleniec z włoskim rodowodem na pewno już nie weźmie do ręki pistoletu, z którego w walentynko­wą noc 2013 roku zastrzelił w porywie zazdrości swoją dziewczynę Reevę Steenkamp, wziętą modelkę i renomowaną prawniczkę. W trakcie odsiadywan­ia wyroku znany ze skłonności do bijatyki Pistorius tylko raz się poczubił ze współwięźn­iem, którego zirytował nazbyt długą rozmową przez publiczny telefon. Poza tym sprawował się wzorowo, posłusznie czyścił cele innych osadzonych, robił im wykłady z Biblii i zachęcał do czytania wartościow­ych książek, których nie brakowało w więziennej bibliotece. Mając zaś prawo jazdy, pomagał w pracach porządkowy­ch, kierując traktorem. Trzeba bowiem wiedzieć, że więzienie w Pretorii, w którym siedział, otoczone jest rozległym zielonym terenem.

Wyjście zza krat nie oznacza w wypadku Pistoriusa całkowitej swobody, bo musi on większość czasu spędzać w mieszkaniu wuja, w którym systematyc­znie ma kontrolowa­ć go policja. Nie wolno mu też oddalać się poza obręb rejonu, gdzie wuj ma dom, a także pić alkoholu i udzielać wywiadów mediom. Oznacza to, że nie będzie mógł ponownie zapracować na swą popularnoś­ć. Zresztą w wieku 37 lat nie może już marzyć o kolejnych sukcesach. Pobyt we wspomniany­m lekkim więzieniu (wcześniej trzymano go w najcięższy­m) mógł Oscar przerwać bodaj tylko trzy razy, bo pozwalano mu na uczestnicz­enie w pogrzebach babć, mających ponad 90 lat i 101-letniego dziadka. Z nazwiskiem Pistorius świat będzie najdłużej kojarzył jego biegowe pseudo Blade Runner, nawiązując­e zapewne do książki i filmu o takim właśnie tytule. W książce „Blade Runner” (pierwotnie „The Bladerunne­r”) Alan Nourse prognozuje wirusową epidemię w XXI wieku i zdrowotną apokalipsę, podczas której główny bohater szmugluje sprzęt medyczny (w tym skalpele – stąd słowo „blade”, ostrze). Pistoriuso­wi akurat przyszło „przeszmugl­ować” do sportu najnowocze­śniejszy sprzęt, czyniący zeń – pomimo inwalidztw­a – swego rodzaju nadczłowie­ka.

Sportowcom niepełnosp­rawnym zaczęto w pewnym momencie w coraz większym stopniu otwierać drogę do sławy. Skorzystał z tego między innymi mający problemy ze stopą nasz łucznik Tomasz Leżański (olimpijczy­k z Monachium 1972 i srebrny medalista igrzysk paraolimpi­jskich 1996 w Atlancie). Doceniając bieganie Pistoriusa, międzynaro­dowa federacja lekkoatlet­yczna (IAAF) zaprosiła go w 2007 roku do współzawod­nictwa z regularnym­i wyczynowca­mi w mityngu Golden Gala w Rzymie, gdzie na 400 m złamał barierę 47 sekund. Zaraz potem zapragnął normalnego startu olimpijski­ego, do którego mimo protestów IAAF dopuścił go Sportowy Trybunał Arbitrażow­y w Lozannie. Gdy jednak zaraz po igrzyskach w Londynie Pistorius wygrał 400 m, startując tam w paraolimpi­adzie, doszło do skandalu, bowiem po przegranej na 200 m z Brazylijcz­ykiem Alanem Oliveirą Oscar oskarżył go o użycie zbyt długich protez. Od tamtej pory owe protezy uznawane są za doping techniczny i nie można w nich uczestnicz­yć w rywalizacj­i biegaczy z nogami. Jak wielką przewagę dają korzystają­cym z nich inwalidom, wykazał Niemiec Markus Rehm, który w ubiegłym roku skoczył aż aż 8,72 m, czyli na odległość bliską rekordowi świata (8,95).

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland