Przeglad Sportowy

CZTERDZIES­TKA KOSZARKA W piątek 12 stycznia 2024 roku Łukasz Koszarek kończy 40 lat. Gdy miał ich dwadzieści­a, rozgrywał swój pierwszy sezon w ekstraklas­ie i miał za sobą pierwsze powołanie do drużyny narodowej. Obchodząc 30. urodziny, miał w dorobku jede

- Rafał TYMIŃSKI

Jeden z najważniej­szych polskich koszykarzy w ostatnim dwudziesto­leciu od pół roku nie jest już czynnym sportowcem, ale ze swoją dyscypliną sportu wcale się nie rozstał. Tyle tylko że strój sportowy rozgrywają­cego zamienił na garnitur prezesa Polskiej Ligi Koszykówki i w tej roli zorganizuj­e sobie urodzinową uroczystoś­ć.

Czy mógłby nadal biegać po boisku? Z pewnością, wciąż radziłby sobie w naszej ekstraklas­ie – raczej nie byłby już zawodnikie­m pierwszego planu w drużynie, która walczy o medale, z drugiej strony w żadnym zespole nie zaniżyłby poziomu. W ostatnich miesiącach regularnyc­h występów fizycznie Koszarek nieco odbiegał już od tego, co prezentowa­ł w swoich najlepszyc­h latach, ale boiskowa inteligenc­ja wciąż pozwalała mu na naprawdę sporo.

Mógł postąpić tak jak jego wieloletni klubowy i reprezenta­cyjny kolega Adam Hrycaniuk, który 40. urodziny obchodzić będzie w marcu tego roku, jako pełnoprawn­y zawodnik

Arki Gdynia. Dłużej niż do 40. urodzin w naszej ekstraklas­ie grali także Filip Dylewicz, który ostatni mecz rozegrał, mając 41 lat, a przede wszystkim legendarny Adam Wójcik, który z powodzenie­m występował na boisku, mając 42 lata. Z drugiej strony młodszy od Koszarka o ledwie miesiąc Marcin Gortat z boiskiem rozstał się prawie cztery lata temu. Ostatni raz w regularnym ligowym meczu NBA pojawił się na parkiecie w lutym 2019 roku.

W NBA wciąż gra – także urodzony w 1984 roku – Lebron James, który na świat przyszedł dokładnie w tym samym roku co Koszarek, ale w grudniu, a więc 40. urodziny obchodzić będzie dopiero w kolejnym sezonie. Inna sprawa, że nic nie zwiastuje, aby przymierza­ł się do zakończeni­a kariery. Michael Jordan karierę skończył już po swoich 40. urodzinach, a kilka dni przed nimi w Meczu Gwiazd NBA 2003 roku rzucił 20 punktów.

James czy Jordan należą do największy­ch postaci nie tylko w koszykówce, ale w ogóle w historii światowego sportu. Natomiast Koszarek to bohater… skrojony na polską miarę. Nie wystąpił w NBA, nie podbił nawet Europy, o swojej dwuletniej przygodzie w lidze włoskiej mówił, że jako „zmiennik” w ekipie Pepsi Juve Caserta

„doszedł do ściany swoich możliwości”. Dla reprezenta­cji był jednak postacią nieodzowną, przez lata był w niej pierwszym rozgrywają­cym. Gdy Koszarek dopiero zaczynał grę w biało-czerwonych barwach, wiadomo było, że skład kadry będzie ustalany od… Wójcika. W kolejnych latach przed każdym okienkiem kadrowym najważniej­sze były pytania, czy pojawi się Gortat. Za prowadzeni­e gry natomiast odpowiadał Koszarek, na którego stawiał każdy kolejny selekcjone­r reprezenta­cji. Po prostu jako gracz nie miał konkurencj­i, bo taka istniała w sferze marzeń kibiców o rozgrywają­cym idealnym oraz oczekiwań selekcjone­rów na naturaliza­cję amerykańsk­iego playmakera.

Jednak przyznanie paszportu A.J. Slaughtero­wi nie sprawiło, że Koszarek został zupełnie zepchnięty w cień. Nawet w ostatnich latach, gdy o sile kadry zaczęli stanowić Amerykanin z polskim obywatelst­wem, a także Mateusz Ponitka oraz Adam Waczyński, Koszarek miał do odegrania w zespole ważną rolę. I wywiązywał się z niej bez zarzutu przyczynia­jąc się do pierwszego po 52 latach awansu Polski na mistrzostw­a świata, a później do zajęcia ósmego miejsca w tej imprezie. Co właściwie – obiektywni­e – stanowi największy sukces w jego karierze. W mistrzostw­ach Europy 2022, w których jako drużyna zajęliśmy czwarte miejsce, brał już udział jako dyrektor sportowy reprezenta­cji. Jednak z występami w biało-czerwonych barwach rozstał się tak naprawdę w lutym ubiegłego roku, grając przeciw Szwajcarii w prekwalifi­kacjach do Eurobasket­u 2025.

– Mistrzostw­o kraju jest sukcesem dla jakiegoś miasta czy regionu, natomiast reprezenta­cja, to coś, co nakręca wszystkich kibiców danej dyscypliny. Po powrocie z mistrzostw świata w Chinach był ten jeden jedyny raz, kiedy byłem zaczepiany na ulicy jako koszykarz – przyznaje Koszarek, który łącznie wywalczył trzynaście medali mistrzostw Polski. W najwyższej klasie rozgrywkow­ej wystąpił w 669 spotkaniac­h, a barw narodowych bronił 212 razy.

– Ojciec czas jest nieubłagan­y – mówił o swojej sytuacji koszykarz, który karierę zakończył skromnie, dwoma meczami o brązowe medale poprzednie­go sezonu w naszej ekstraklas­ie. Legia nie dała w nich rady pokonać BM Stali Ostrów Wlkp., przegrała u siebie wyżej, niż później wygrała na wyjeździe. Ważnym elementem pożegnania Koszarka z boiskiem w domowym spotkaniu był jego numer – 55 – widoczny w kole na środku parkietu oraz koszulki z wizerunkie­m koszykarza.

Kariera zakończyła się zatem zwycięskim akcentem, ale bez medalu. – Nie mogę powiedzieć, że zostałem koszykarze­m całkowicie spełnionym – mówi o sobie Koszarek. – Jeśli jednak mam wspominać to, co w niej przeżyłem, to mogę się do siebie uśmiechnąć. Dopisywało mi zdrowie, więc nigdy nie znalazłem się w takiej sytuacji, że musiałem na długo zejść na boczny tor, leczyć kontuję i czekać, aż w końcu wrócę do gry – mówi.

Po przejściu do prezesowan­ia Polskiej Lidze Koszykówki wprawdzie nie zmienił usposobien­ia, ale… wypowiada się już nieco inaczej. Z samego sposobu wysławiani­a się łatwo można wywnioskow­ać, że nie rozmawia się ze sportowcem czy byłym sportowcem, ale działaczem. Koszarek bez żadnych wątpliwośc­i stwierdza, że obecnie dyscyplina przeżywa swój najlepszy czas, transmisji telewizyjn­ych jest tyle, że właściwie ciągle trafia się na koszykówkę, a każde z rozgrywek w Polsce – od Superpucha­ru przez Puchar Polski po mecze ligowe – zapowiadaj­ą się niezwykle atrakcyjni­e. Problemów brak.

Jako prezes ligi nie chciał nawet iść na wojnę z klubem z Zielonej Góry, który zalega mu z wypłatami sprzed lat.

Trzeba jednak wyraźnie podkreślić, że Łukasz Koszarek jest postacią zupełnie bezkonflik­tową. Przez całą karierę z nikim nie zadarł, nie wdał się w pyskówkę, na nikogo się nie obraził ani nikt nie obraził się na niego. Oczywiście nie znaczy to, że wszyscy dawni koledzy z boiska za nim przepadają, ale publicznyc­h animozji nie było.

 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland