Za mną najlepsza runda w karierze
Nie rozmawiamy na temat mistrzostwa. Gdybyśmy już teraz o nim gadali, to może pojawiłaby się niepotrzebna presja –
KAROL BUGAJSKI: Piłkarz czeka na powrót do treningów po zimowej przerwie?
PATRYK JANASIK (OBROŃCA ŚLĄSKA WROCŁAW):
Myślę, że tak. Czas po rundzie jesiennej jest potrzebny i niektórzy na niego czekają, ale później trzeba wrócić. Wiadomo, że okres zimowy to trochę gorszy czas ze względu na warunki pogodowe, ale myślę, że większość z nas czekała na wznowienie treningów. Fajnie jest wrócić po dłuższym czasie, który mogliśmy spędzić z rodzinami, tym bardziej że nie będziemy przygotowywać się w Polsce. Już niedługo wyjeżdżamy na zgrupowanie do Chorwacji, a tam warunki będą trochę lepsze. Z przytupem będziemy chcieli wejść w drugą rundę.
Powrót jest pewnie bardziej przyjemny, kiedy jest się liderem Ekstraklasy. Po tej przerwie potrafi pan już sobie odpowiedzieć na pytanie, co sprawiło, że miniona runda była dla Śląska tak dobra?
Na pewno nie jest to przypadek, bo widać po naszych meczach, że jesteśmy dobrze zorganizowaną drużyną i jeden za drugiego odda serce na boisku. To miejsce w tabeli tylko nas motywuje i chcemy wygrywać jak najwięcej meczów. Myślę, że na rundę rewanżową patrzymy z optymizmem. Przygotujemy się odpowiednio w Chorwacji i wierzę, że powalczymy w tym sezonie o fajny rezultat.
Zimą Śląsk zagra sparingi z mocnymi przeciwnikami, takimi jak Dinamo Zagrzeb czy Red Bull Salzburg. To dobry pomysł, żeby sprawdzać się na tle wyżej notowanych rywali, nawet gdyby kosztem miały być bolesne porażki?
Nie mam wątpliwości, że tak. Jeśli grać sparingi czy jakiekolwiek mecze, to lepiej ze zdecydowanie wymagającymi przeciwnikami, bo wtedy się uczymy i wiemy, ile nam brakuje, żeby osiągnąć wyższy poziom. Łatwiejsze spotkania nie do końca pomagają, bo co zostaje po zwycięstwie z drugoligowym klubem? Nawet jeśli będzie lepszy rezultat, to nie wiadomo, na jakim jest się etapie. Fajnie się sprawdzić z tymi lepszymi zespołami i dobrze, że klub zorganizował nam właśnie takie sparingi.
Sprawdzenie defensywy się przyda, bo ta jesienią zbierała dużo pozytywnych recenzji. Jak to się robi, bo to wyraźna poprawa względem wcześniejszych sezonów Śląska?
Tak, to zdecydowanie się poprawiło, bo jesteśmy drugą najlepszą defensywą ligi poza Piastem Gliwice, który ma jeszcze do dokończenia mecz z Puszczą Niepołomice. Na pewno jest to zasługa trenera Jacka Magiery i całego sztabu. Pracujemy nad tym elementem na każdym treningu, ale też fajnie, bo z przodu coś zawsze wpada. Stanowimy kolektyw i bardzo dobrze to wygląda zarówno w ataku, jak i z tyłu. Chcemy to kontynuować.
Dla pana indywidualnie to też była bardzo dobra runda, bo przede wszystkim obyło się bez kontuzji i dłuższych przerw, co wcześniej często w Śląsku panu doskwierało.
Były dwa drobne urazy podczas tej rundy i tak naprawdę wypadłem na cztery mecze, a resztę grałem od pierwszej do ostatniej minuty. Pod tym kątem na pewno jestem bardzo zadowolony. Staram się, żeby urazów nie było i wydaje mi się, że jestem na dobrej drodze, żeby je wyeliminować, bo one zawsze mi przeszkadzały. Wierzę, że w tej drugiej rundzie również ich nie będzie.
Zmienił pan coś w swoim podejściu do zawodu, treningu, przygotowaniu po tych wcześniejszych przykrych przygodach?
Tak naprawdę dużo zmieniałem – począwszy od stomatologa, a kończąc na diecie i trudno było znaleźć przyczynę, dlaczego urazy cały czas się pojawiają. Wprowadziłem trening siłowy, czasami też trenerzy wyłączają mnie z zajęć i dobierają mi odpowiednie obciążenie. Jestem z nimi zresztą cały czas w kontakcie. Wydaje mi się, że to droga, którą trzeba iść, bo miniona runda pokazała, że kiedy jestem zdrowy, to na pewno przydaję się zespołowi. Kontuzje zawsze wybijają z rytmu i nie jest łatwo wtedy wracać.
W podsumowaniach rundy jesiennej dziennikarze i kibice jako najlepszych piłkarzy Śląska wymieniali Erika Exposito, Rafała Leszczyńskiego, Petera Pokornego czy Aleksa Petkowa, ale niespecjalnie Patryka Janasika. Nie był pan zaskoczony?
Dla mnie najważniejszy jest zespół. Jeśli mielibyśmy być na pierwszym miejscu, a mojego nazwiska nikt by nie słyszał, to nie miałbym nic przeciwko. Ja czuję się doceniany. Najważniejsze jest dla mnie to, co myśli o mnie trener i reszta sztabu szkoleniowego, a wiem, że są oni zadowoleni z mojej postawy na boisku. To osoby, na których opinii mi najbardziej zależy. Zobaczymy, może po drugiej rundzie więcej osób mnie doceni.
Nie brakuje panu trochę goli w tym sezonie? W przeszłości potrafił pan zdobywać piękne bramki.
Tak, a dodatkowo też brakuje asyst. Wydaje mi się, że moim mankamentem na ten moment są właśnie liczby. Jednak trzeba spojrzeć na to, że często grałem w trójce z tyłu, nie byłem nominalnym bocznym obrońcą, tylko z Petkowem i Łukaszem Bejgerem znajdowałem się w linii obrony. Z tej pozycji też się da zdobywać bramki, ale na pewno jest trochę trudniej. Wiosną będę dążył do tego, żeby bramki lub asysty wpadały i pomagały zespołowi wygrywać mecze. Jest pan w Śląsku już ponad trzy lata, co daje możliwość obserwacji, jak zmienia się szatnia w sensie personalnym oraz pod względem atmosfery. Czuć, że teraz to jest szatnia wyjątkowa, w której można zbudować coś wielkiego w tym sezonie?
Wiadomo, że jak są wyniki, to jest dużo łatwiej zbudować atmosferę. Mamy dobrze dobrany zespół. Kilka osób odeszło, kilka nowych przyszło. Wydaje mi się, że na ten moment w szatni każdy z każdym się dogaduje. Jest chemia i na pewno to widać zarówno na boisku, jak i poza nim. To z pewnością pomaga, a kiedy łączy się z dobrymi wynikami, jak w naszym przypadku, to już w ogóle bomba.
Jako jeden z niewielu zawodników ma pan też porównanie trenera Jacka Magiery z czasów jego pierwszej kadencji w Śląsku z lat 2021–2022. Widać na co dzień, że do wielu rzeczy – jak sam mówi – podchodzi teraz inaczej, widać, że wyciąga wnioski?
Tak, widać tę różnicę. Jego słowa nie są puste, rzeczywiście się zmienił, jest jeszcze bardziej pozytywny, więcej się uśmiecha. Wiemy, że każdy zawodnik może do niego przyjść i porozmawiać o wszystkim. Mamy od niego duże wsparcie i dlatego też cały zespół funkcjonuje tak dobrze.
Na początku 2021 roku powiedział mi pan, że Śląsk to ma być tylko przystanek. Mijają trzy lata, a pan dalej gra w tym zespole i w PKO BP Ekstraklasie. Jest pan zadowolony z przebiegu swojej przygody ze Śląskiem czy może ma pan poczucie, że już trzeba iść krok dalej?
Pamiętam, że po tych słowach trochę mi się oberwało od kibiców, ale nie miałem niczego złego na myśli. Jestem zadowolony z tego, jak wygląda moja kariera. Trafiłem tutaj z pierwszoligowej Odry Opole i można powiedzieć, że regularnie gram, kiedy tylko jestem zdrowy. To mnie na pewno buduje, więc dążę do tego, aby to zdrowie było, bo bez niego nie da się nic zrobić. Jak jest zdrowie, to pokazuję, że przydaję się zespołowi, więc bardzo się z tego cieszę.
Dużo się nauczyłem i poznałem masę fajnych ludzi przez te trzy lata. Jestem zadowolony i zobaczymy, co będzie dalej. Może to będzie taki czwarty sezon, wieńczący tę przygodę. No właśnie, co dalej? Pański kontrakt obowiązuje tylko do końca trwającego sezonu. Pojawiły się już jakieś sygnały w sprawie przedłużenia współpracy?
Tak, rozmowy są już prowadzone, ale na ten moment nic więcej nie mogę powiedzieć. Zobaczymy, co będzie dalej. Wydaje mi się, że sprawy idą w dobrym kierunku, ale dopóki nic nie jest podpisane, to tylko moje odczucia. Na pewno chciałbym zostać w Śląsku, bo czuję się tutaj bardzo dobrze. Jeśli miałoby się jakąś dobrą ofertę i klub też byłby zadowolony i byłby za tym, abym poszedł do innej drużyny, to może wtedy bym taki temat przemyślał. Ja jednak skupiam się na sobie i na tym, żeby być zdrowym, a resztą zajmują się dyrektor David Balda i mój menedżer.
Nastawia się pan na najlepszą rundę w swojej karierze? Czuje pan, że w ciągu najbliższych miesięcy może nabrać doświadczenia, które zmieni pana jako piłkarza?
Najlepszą rundą jak dotychczas była ta poprzednia. Wierzę w to, że wiosna będzie jeszcze lepsza i to nam da wymarzone mistrzostwo. Na pewno nie będzie to łatwe i runda rewanżowa będzie bardzo trudna. Chcemy się jednak mocno przygotować, a później cieszyć ze zwycięstw.
A w szatni mówi się o mistrzostwie czy tematu naprawdę nie ma?
Naprawdę nie ma. Rzeczywiście tak jest, że nie rozmawiamy na ten temat, tylko z meczu na mecz chcemy wygrywać. Jeśli będzie bliżej celu, czego drużynie i sobie życzę, to pewnie taki temat się pojawi. Na ten moment jest jeszcze 15 meczów do końca sezonu, a to bardzo dużo. Mocno stąpamy po ziemi i wydaje mi się, że tak trzeba, bo gdybyśmy głośno gadali o mistrzostwie, to może zrodziłaby się niepotrzebna presja. Teraz wychodzimy na każdy mecz, aby dać z siebie sto procent i to jest najważniejsze.