RODZINA POTRZEBUJE TERAPII
Wtej rodzinie źle się dzieje. Mowa oczywiście o ZAKSA family, wielkim siatkarskim klubie, który zdominował w ostatnich latach rywalizację w Lidze Mistrzów. Niezłomna, niepokonana i zawsze wychodząca z największych opresji drużyna w tym sezonie przegrywa mecz za meczem i szansę za szansą. Już wiadomo, że kędzierzynianie nie obronią Pucharu Polski, który wygrywali dziesięć razy w historii i cztery razy z rzędu. Teraz, choć wciąż trudno w to uwierzyć, nie weszli nawet do ćwierćfinału rozgrywek, bo nie zmieścili się na półmetku rundy zasadniczej Plusligi do czołowej szóstki. Co gorsza, na włosku wisi ich awans do play-off Ligi Mistrzów. Jeśli w środę nie wyjdzie im kolejny mecz – tym razem z belgijskim Knackiem Roeselare, trzykrotnych triumfatorów Champions League nie zobaczymy już w tym roku w elitarnych rozgrywkach. ZAKSA wpadła nie w dołek, ale w ogromną dziurę i bezskutecznie próbuje się z niej wyrwać. A im bardziej się szarpie, tym mocniej się pogrąża. Przyczyna kryzysu jest oczywista – najlepszy zespół Europy dopadła nieprawdopodobna plaga kontuzji i chorób. Złamane palce, problemy z kręgosłupami, infekcje. Był moment, że ZAKSA nie miała rozgrywającego, atakujący Łukasz Kaczmarek grał jako przyjmujący, a środkowy Andreas Takvam jako atakujący. Trener łatał dziury, drużyna nie mogła normalnie trenować, a gdy zawodnicy powoli zaczęli wracać do zdrowia, palec złamał kapitan Aleksander Śliwka. Nie wiem, czy można wyobrazić sobie większy pech.
Sęk w tym, że kontuzje to dzisiaj niejedyny problem ZAKS-Y. Ta drużyna, choć wydawała się monolitem nie do skruszenia, posypała się pod względem mentalnym. DNA mistrzów zostało uszkodzone, rodzina stała się dysfunkcyjna i zamieniła w DDD (Dorosłe Dzieci z rodziny Dysfunkcyjnej). Na wysokości zadania nie stanął chyba ojciec. Po sensacyjnie przegranym meczu z Barkomem Lwów prezes Piotr Szpaczek wtargnął do szatni i zrobił zawodnikom awanturę. Zamiast wspierać i dawać otuchę, uciekł się do przemocy słownej. Strofowanie i pouczanie takich mistrzów jak zawodnicy ZAKS-Y? Naprawdę słaby pomysł. Ojciec długo nie wspierał swojej familii także wtedy, gdy dyskutowano o napiętym terminarzu rozgrywek i zmniejszeniu Plusligi. Zawodnicy narzekali na przemęczenie, on rozkładał ręce i mówił, że grać trzeba. Trudno nie poczuć się odrzuconym. Podczas jednego z meczów ZAKS-Y na trybunach pojawił się transparent „Świder ratuj” nawiązujący do lat świetności klubu pod rządami byłego prezesa ZAKS-Y Sebastiana Świderskiego. Abstrahując od tego, że „Świder” jako prezes PZPS nie powinien wtrącać się w politykę klubu, należy zadać pytanie, czy jest jeszcze co ratować? Po sezonie z klubu odchodzą trzej liderzy – Kaczmarek, Śliwka i Bartosz Bednorz. Nie wiadomo, czy zostanie Erik Shoji, kolejny z filarów zespołu. ZAKSA w znanym nam kształcie przestaje istnieć, właśnie tańczy last dance. Pytanie, czy ta nowa ZAKSA nadal będzie wielka, czy podniesie się w tym sezonie? Moja wiara i szacunek dla siatkarzy kędzierzyńskiego klubu wciąż jest ogromny i nigdy nie zmaleje. Wychodzili z tak wielu opresji, tak często pokazywali serce do walki i wielki charakter, że do końca, do zejścia z parkietu nie można ich skreślać. Jeszcze mogą wejść do play-off Plusligi i nieźle w nim namieszać, jeszcze nie przegrali Ligi Mistrzów. Pytanie, czy wciąż jest w nich ta wielka pasja i miłość do rodziny. Czy dostają wystarczająco dużo wsparcia sztabu szkoleniowego i władz. Czy sami jeszcze wierzą. W poprzednich latach z drużyny też odeszło kilka gwiazd, ale ZAKSA wciąż pozostawała niezwyciężona. Czy i teraz działacze będą w stanie załatać wyrwy po wielkich graczach? Chyba potrzebna jest terapia. Taka rodzinna interwencja kryzysowa. Szczera rozmowa z prezesami i trenerami, wyjaśnienie nieporozumień, deklaracja, że nadal jesteśmy wspierającą się rodziną. Bez tego ZAKSA nie pójdzie do przodu, nie naprawi swego DNA.
Jeśli się nie uda, kryzys będzie głębszy, przeciągnie się na lata. I wtedy pozostanie nadzieja, że za dwa– trzy lata ZAKSA wróci jeszcze mocniejsza. Jak kiedyś, gdy po erze Mostostalu klub przeżywał głęboki kilkuletni regres, ale wrócił na szczyt. Nie skreślajmy ZAKS-Y.