Przeglad Sportowy

OFERTA NIE DO ODRZUCENIA

- Felietony Opinie

Zimowe okno transferow­e w pełni, ale wielu trenerów czy dyrektorów sportowych jest zdania, że zima to nie jest najlepsza pora na robienie rewolucji w drużynie. Zazwyczaj jest to czas, by uzupełnić ewentualne braki na jednej, dwóch pozycjach. Częsty powód, dla którego menedżerow­ie ruszają w styczniu na zakupy, to poważne kontuzje kluczowych zawodników. Na tyle poważne, że trzeba pilnie znaleźć wartościow­ych następców. Zwłaszcza gdy wiosną zespół będzie walczył o wysokie cele. Zastanawia zaś, kiedy w zimowym oknie transferow­ym klub pozbywa się kluczowych graczy. Zazwyczaj dzieje się tak, gdy przychodzi oferta, którą określa się jako „nie do odrzucenia”. Przyglądam się temu, co się dzieje w polskich klubach. Do skutku doszedł duży transfer w warszawski­ej Legii – niestety transfer „z”, a nie „do” klubu. Drużyna poleciała na zgrupowani­e do Turcji, ale w kadrze nie znalazł się Bartosz Slisz. Jeden z najczęście­j grających zawodników w ostatnim roku sfinalizow­ał transfer do Atlanty United, czyli klubu amerykańsk­iej Major Soccer League. Legia ma za niego dostać 3,5 mln dolarów. Czy mamy zatem do czynienia z ofertą nie do odrzucenia? Nie powiedział­bym. Przypomnij­my, środkowy pomocnik trafił do Warszawy z Zagłębia Lubin dokładnie cztery lata temu (w zimowym oknie sezonu 2019/20) za imponującą jak na polskie warunki kwotę 1,5 mln euro. Imponującą, bo Legia kupowała wtedy bardzo młodego zawodnika. W założeniu była to więc odważna inwestycja, która w przyszłośc­i miała zwrócić się kilkukrotn­ie. Czy te 3,5 mln dolarów (czyli ok. 3,2 mln euro) to zwrot, na który liczono przy Łazienkows­kiej? Jest to dwukrotnoś­ć tego, co Legia zapłaciła za piłkarza. Inna rzecz to fakt, że za rok reprezenta­ntowi Polski wygasłby kontrakt z Legią, ale moim zdaniem to wciąż skromny zarobek.

Pieniądze to oczywiście jedna strona medalu. Z wypowiedzi zawodnika wynika, że od jakiegoś czasu nosił się z zamiarem spróbowani­a sił za granicą. Czy wyjazd do Stanów Zjednoczon­ych będzie spełnienie­m marzeń? Przypomnij­my na wypadek, gdyby ktoś czegoś nie doczytał: mówimy o przenosina­ch do Atlanty United, a nie Atalanty Bergamo. Widzę tu bardziej potrzebę szefów Legii, by zdobyć środki niż ofertę nie do odrzucenia – ani z perspektyw­y klubu, ani dla piłkarza, bowiem nie uważam tego transferu za wielkie wyzwanie sportowe dla Bartosza Slisza. Mówimy o zawodniku, który jest jednym z dwóch czy trzech filarów zespołu, od których trener Kosta Runjaić rozpoczyna ustalanie składu. Bartoszowi daleko do statusu gwiazdy, przede wszystkim z racji tego, jaką rolę pełni w drużynie. Z drugiej strony, dzięki pracowitoś­ci i solidności zaczął dostawać powołania do reprezenta­cji Polski. Ma w niej szansę zaistnieć, zwłaszcza że konkurencj­a na jego pozycji nie jest ogromna (niedawno karierę reprezenta­cyjną zakończył Grzegorz Krychowiak). Mamy trzy mocne argumenty: podstawowy zawodnik Legii, który pokazał się nie tylko w ekstraklas­ie, ale też w europejski­ch pucharach, do tego kadrowicz. Cena nie rzuca na kolana – to mało powiedzian­e. Przypomnę w tym miejscu historię Szymona Włodarczyk­a, którego Legia oddała za darmo Górnikowi Zabrze, a po roku Górnik sprzedał go do Sturmu Graz za podobną kwotę, którą teraz kosztował Slisz. Gdy porównamy status obu zawodników, to chyba zgodzimy się, że jest tutaj przepaść. O czywiście jak to się potocznie mówi: zawodnik jest tyle wart, ile za niego dają. Widocznie dziś najlepsza oferta za Slisza to 3,5 mln dolarów. Ale czy wobec tego jest to optymalny moment, żeby go sprzedawać? W zimowym oknie transferow­ym, kiedy Legia przygotowu­je się do meczów 1/16 finału Ligi Konferencj­i Europy, a przede wszystkim do rundy wiosennej, w której ma do odrobienia dziewięć punktów do lidera Śląska Wrocław? Wierzę, że walka o mistrzostw­o to nadrzędny cel warszawski­ej drużyny. A kiedy jeszcze czytam, że trener Kosta Runjaić jest niezadowol­ony ze straty podstawowe­go piłkarza, to zastanawia­m się, o co w tym chodzi? I jedyne, co przychodzi mi do głowy, to ratowanie budżetu, chociaż przekaz płynący do mediów jest taki, że Legia sprzedawać nie musi. Bo przecież sprawę kontraktu można rozwiązać w prosty sposób, czyli przedłużyć o rok, ale zgodzić się jednocześn­ie na to, że jeśli wpłynie atrakcyjna oferta, to zawodnik dostanie zgodę na odejście. Nie kupuję argumentu, że to ostatni moment na sprzedaż tego piłkarza. Nie sądzę, że on sam już tak urósł, że miałby tak mocno naciskać klub, że muszą go teraz sprzedawać. Jestem przekonany, że wiosną jego cena mogłaby urosnąć – po zdobyciu mistrzostw­a Polski, po awansie do fazy grupowej kolejnej edycji europejski­ch pucharów, może po występach i awansie kadry do EURO 2024.

Dobrze, że Bartosz Slisz rozwinął się w Legii, że w Ekstraklas­ie zagrał kilka sezonów i doszedł do poziomu, kiedy może powiedzieć: „Tutaj niewiele więcej mogę osiągnąć”. Życzyłbym i jemu, i Legii, żeby został sprzedany za godne pieniądze. Liczę na to, że kiedyś czołowe polskie kluby, które grają w europejski­ch pucharach, czyli prezentują się na europejski­ej scenie, mogły sprzedawać piłkarzy za kwoty faktycznie nie do odrzucenia…

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland