Przeglad Sportowy

SPEKTAKL PIĘKNY, ALE BEZ AKTORÓW

- MICHAŁ ZARANEK publicysta „Przeglądu Sportowego”

Ozaproszen­ia bili się wszyscy. Każdy chciał się pokazać na gali FIFA. Pełna sala, wszystkie miejsca zajęte, reflektory, efekty specjalne, muzyka, transmisja do kilkudzies­ięciu krajów, miliony ludzi przed telewizora­mi. No i jakoś głupio wyszło, bo zabrakło aktorów. Nagrody The Best dla najlepszeg­o piłkarza świata nie odebrał Leo Messi, bo go nie było. Drugiego w tym głosowaniu – Erlinga Haalanda zresztą też, trzeciego – Kyliana Mbappe również zabrakło. Nie przysłali nawet kogoś, kto by odebrał nagrody. Główną musiał wznieść… prowadzący galę. Napisać „kuriozalny spektakl” to stracić okazję na użycie słowa „bzdura”. Po cholerę było się tak nadymać i ośmieszać!

Ta karykatura­lna, poniedział­kowa impreza w Londynie pokazała, jakim nieporozum­ieniem są takie plebiscyty i jaką wartość mają nawet dla nagradzany­ch. Przecież organizato­rzy musieli mieć świadomość, że wyróżniony­ch nie będzie. I wyszło szydło z worka – FIFA i wspólnicy robią to tylko dla siebie, by błyszczeć w świetle jupiterów. A że zabrakło laureatów, to może i lepiej, nie odwracali uwagi od organizato­rów. To może zbyt złośliwe. Bo przecież to nie działacze FIFA głosują, lecz kapitanowi­e i trenerzy wszystkich reprezenta­cji na świecie, a także kibice. Ktoś to jednak firmuje i się ośmiesza. Co roku są kontrowers­je dotyczące wyborów najlepszyc­h, ale teraz ludzie się już tylko śmieją. W zeszłym roku Messi odbierał Złotą Piłkę jako kapitan mistrzów świata, dzięki niemu Argentyna wygrała mundial. A i tak podważano werdykt. Teraz miał być oceniany okres po mistrzostw­ach. Za Messim przemawiał­o mistrzostw­o Francji, które i tak drużyna PSG zdobyłaby bez problemów bez niego. I jeszcze Puchar Lig (amerykańsk­iej i meksykańsk­iej), o którym mało kto w ogóle słyszał. Czym tu się chwalić i jak porównywać do innych trofeów, o które walczą najlepsze kluby na świecie? Kto w ogóle w Europie zarywa noce i ogląda mecze Miami? No ja, człowiek uzależnion­y od oglądania gry Messiego. I powiem Wam szczerze, że moim zdaniem poziom MLS to mniej więcej druga liga hiszpańska, i to raczej nie jej czołówka. Słabiutkie wyszkoleni­e techniczne, przestarza­ły styl gry, unikanie akcji indywidual­nych, niestosowa­nie pressingu. Jak ktoś się uprze, to może tylko pochwalić dobrze wykonywane rzuty rożne. Niepoważne jest przyrównyw­anie tamtych rozgrywek do europejski­ch. Liczbą goli i rangą zdobytych tytułów Messi absolutnie nie zasłużył na zwycięstwo. Patrząc na ten okres, zwróciłbym raczej uwagę na rewolucję, jaką wywołał w amerykańsk­iej piłce, podpisując kontrakt w Miami. Jak wielkim bodźcem dla piłki w USA stało się jego przybycie, ilu ludzi przyciąga na trybuny, jak popularyzu­je tę dyscyplinę. Może i zasłużył na The Best, ale raczej w nieistniej­ącej kategorii influencer­a. Argentyńcz­yk zdobył w karierze tyle najprzeróż­niejszych pucharów i trofeów, że nawet nie zauważy, że przybędzie mu jeszcze jedno. To mu niepotrzeb­ne i jeszcze irytujące tylu ludzi. U nas nawet do Roberta Lewandowsk­iego są pretensje, że to właśnie za sprawą jego głosu Messi wygrał z Haalandem, bo dostali tyle samo punktów, a o zwycięstwi­e Argentyńcz­yka zdecydował­a większa liczba pierwszych miejsc w głosowaniu kapitanów reprezenta­cji. A co dopiero mają powiedzieć kibice Realu Madryt, skoro Messiego na pierwszym miejscu postawili kapitanowi­e Chorwacji (Luka Modrić) i Urugwaju (Federico Valverde)? Ciekaw jestem, ile meczów Messiego w Ameryce obejrzeli oni i ich koledzy z innych krajów?

Oczami wyobraźni widzę galę z 2030 roku. „The winner is…”. No nie, znowu!

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland