Jego akcje mogą szybko rosnąć
Hubert Hurkacz wyrównał w Australian Open swój rekord życiowy i po wygranej z Ugo Humbertem awansował do czwartej rundy. Tam czekał kolejny Francuz – Arthur Cazaux.
Cały czas próbuję znajdować rozwiązania. Raz udaje się wcześniej, raz później. Były trzy sety, potem pięć, w trzeciej rundzie cztery (mecz z Humbertem zakończył się rezultatem 3:6, 6:1, 7:6(4), 6:3 – przyp. red.). Jedno się nie zmienia. Ciągle ostro walczę o to, by zmaksymalizować swoje szanse na udaną imprezę – mówił skromnie Hurkacz. Przed czwartą rundą singla stawał przed trudnym zadaniem, bo trafiał na ostatniego z Francuzów, którzy pozostali w drabince. Tenisistę z Montpellier mógł oceniać jedynie po występach w Australii, gdzie poradził sobie z Holgerem Rune oraz Tallonem Griekspoorem.
– O Arthurze Cazaux nic nie wiem, choć musi być znakomitym graczem, skoro awansował tak daleko. Nikt za darmo nie dochodzi do czwartej rundy Wielkiego Szlema – wyjaśniał kurtuazyjnie wrocławianin. Największym sukcesem reprezentanta Trójkolorowych był do tej pory juniorski finał w Melbourne. Ale „młodzieżówka” oznacza jednak zupełnie inny, znacznie niższy poziom tenisowego wtajemniczenia.
Musi stawiać na dynamikę
Czy Cazaux zostanie kiedyś prawdziwym królem Arturem? Trudno powiedzieć, bo zdrowie – z tego, co opowiadał – na razie powstrzymywało rozwój jego kariery. Nie dysponuje superwarunkami fizycznymi, ma 183 cm, więc musi stawiać na dynamikę. Co niestety skutkuje też urazami. Wiadomo, że młody zawodnik lubi modę, od lat nosi kolczyki, a podczas treningów intensywnie próbował tajskiego boksu. Czy teraz będzie potrafił wyprowadzić ciosy, które znokautują Huberta? Mimo świetnej postawy w poprzednich spotkaniach trudno to sobie wyobrazić... Polak znajduje się w dolnej części drabinki, gdzie wszystko teoretycznie zmierzało w kierunku ćwierćfinałów Hurkacz – Miedwiediew i Zverev – Alcaraz. Choć oczywiście zanim do takich potyczek dojdzie, trzeba się przekonać, że gwiazdy rzeczywiście nie będą dalej zawodzić. Do czwartej rundy, w przeciwieństwie do kobiet, dotarły niemal w komplecie. Tylko Rune z Top 10 nie poradził sobie na wczesnym etapie szlema. Do ćwierćfinału w świetnym stylu awansował jako pierwszy Novak Djoković. Serb rozbił 6:0, 6:0, 6:3 Adriana Mannarino, po raz pierwszy od dawna występując w sesji dziennej. – Nie ukrywam, że najbardziej lubię zaczynać o godzinie 19, ale jeśli rozgrywam takie mecze jak ten, nie mam nic przeciwko, by występować także o tej porze – komentował uśmiechnięty Nole, czekając na werdykt w starciu Taylor Fritz – Stefanos Tsitsipas (wygrał Amerykanin). Żartował, że rywalom życzy pięciu setów i sześciu godzin walki, a do tego przerw spowodowanych deszczem i jeszcze paru innych niespodzianek. Sam rozkręca się z pojedynku na pojedynek i jeśli utrzyma tak fantastyczną koncentrację, weźmie pewnie kurs na 11. tytuł.
Skuteczność Zielińskiego
Nas w rywalizacji mężczyzn cieszyła także w pierwszym tygodniu Australian Open skuteczność Jana Zielińskiego. W parze z Hugo Nysem świetnie spisywał się w deblu, w teamie z Su-wei Hsieh także w grze mieszanej. – Mieć tak utytułowaną partnerkę jak ona to naprawdę wielki zaszczyt – oceniał zawodnik z Warszawy.