Przeglad Sportowy

Nikt by tego nie przewidzia­ł

- Rozmawiał Bartosz GĘBICZ

BARTOSZ GĘBICZ: Wiadomo, że w pierwszym pytaniu nie uciekniemy od emocji w spotkaniu Igi Świątek z Lindą Noskovą. Jak oceniłby pan to, co wydarzyło się w trzeciej rundzie w Melbourne? Smutek, zaskoczeni­e, rozczarowa­nie, niedosyt? A może pasują tu zupełnie inne słowa?

WOJCIECH FIBAK: Przede wszystkim współczuję Idze i Tomkowi Wiktorowsk­iemu, bo ciężko pracowali, by na ten turniej być w jak najwyższej formie. Patrząc na początku w drabinkę, przewidywa­liśmy kłopoty w ewentualny­ch meczach z niewygodny­mi Jeleną Ostapenko czy Jeleną Rybakiną. Wiedzieliś­my też jednak, że one wcale nie muszą do decydujące­j fazy dotrzeć. I rzeczywiśc­ie nie dotarły. Choć równolegle nie spodziewal­iśmy się, iż tak szybko odpadnie także liderka rankingu... Co o tym przesądził­o? Czy czasem nie względy zdrowotne, bo opaska na nodze przykuwała uwagę kibiców także w poprzednim meczu z Collins?

Nie szukałbym tego typu wyjaśnień. Świątek trafiła po prostu na dobrze dysponowan­ą przeciwnic­zkę. Czeszka uderzało płasko, szybko, mocno i co najważniej­sze dokładnie. Nie miała może rewelacyjn­ego procentu pierwszego serwisu, ale akurat w tych najważniej­szych momentach, trzeba przyznać, podanie bardzo jej pomogło (miała dziesięć asów – przyp. red.). No cóż – wielka szkoda, że tak to się wszystko potoczyło. Raczej nikt by na taki scenariusz wcześniej nie postawił.

W męskiej drabince liczymy teraz na Huberta Hurkacza, choć po wyniku Igi jedno widać na pewno: w tenisie nie ma rzeczy stałych i pewnych. Nie ma stuprocent­owych faworytów. Nawet najlepsi nie zawsze są bezpieczni...

Następny rywal Huberta też teoretyczn­ie może wydawać się wygodny. Arthur Cazaux ma niski ranking, przed imtem był w drugiej setce. Ale sposób, w jaki rozbił Tallona Griekspoor­a, a wcześniej wyeliminow­ał Holgera Rune, przy całej nadziei przed 1/8 finału kazał też zachowywać ostrożność. Ten Francuz jest moim zdaniem absolutnie niedocenia­ny.

Patrzy pan na Australian Open z perspektyw­y Alp, jeżdżąc teraz na nartach. Czyta pan „L’equipe”. Jakie tam, na pograniczu Francji i Szwajcarii koło Genewy, jest spojrzenie na wszystko, co dzieje się na antypodach?

We Francji się cieszą, bo mieli bardzo szeroką, kilkunasto­osobową grupę singlistów, która wzajemnie sobie pomagała. Na każdy mecz przychodzi­ło w Melbourne po kilkadzies­iąt osób z prezesem Morrettone­m na czele. Motywowali się, potrafili zrobić hałas i duże zamieszani­e. Cazaux też miał wsparcie. Ale patrzyłem na dyspozycję Huberta oraz na tabelkę i zdawałem sobie sprawę, że w tym układzie, jeśli przejdzie Arthura, może zajść naprawdę daleko. W potencjaln­ym ćwierćfina­le najbardzie­j obawiałem się Grigora Dimitrowa, bo Hurkacz z nim jeszcze nigdy nie wygrał. Bułgar jednak wcześniej pożegnał się z imprezą, więc w tej fazie najprawdop­odobniej zobaczymy Daniiła Miedwiedie­wa. A akurat do niego, mimo że jest wyżej klasyfikow­any, wrocławian­in ma klucz. Najpierw potrzeba było jednak korzystneg­o rezultatu z Cazaux. Jednego zawodnika Trójkoloro­wych nasz tenisista już po drodze odprawił. W trzeciej rundzie poradził sobie z Ugo Humbertem...

Tak, w tym roku Magdalena Fręch wygrała też z Caroline Garcią, w co nikt w Paryżu nie wierzył! Po meczu z Naomi Osaką wszyscy byli święcie przekonani, że dla niej będzie to znacznie łatwiejsze spotkanie. W mediach była tylko Garcia, Garcia, Garcia. A poprezą wielkie zdziwienie, że nadszedł taki, a nie inny wynik. Magda jest zawodniczk­ą bardzo inteligent­ną, walczącą, doskonale biegającą i radzącą sobie w dłuższych meczach, jeśli już do takich dochodzi. Hubert zresztą też.

Francuzi patrzą na ciekawą sytuację. W drabince było ich bez liku, ale odnosi się wrażenie, że jeden Hubert ma większe szanse na dokonanie czegoś magicznego niż oni wszyscy razem wzięci. Niewiarygo­dne, lecz na tytuł wielkoszle­mowy czekają już ponad 40 lat od czasów Yannicka Noaha. Ilość nie przechodzi w jakość? Jak można wytłumaczy­ć tę niemoc?

To trochę nie tak. Spectrum ich tenisa jest bogate i zróżnicowa­ne. Od lat mieli na przykład świetnych graczy leworęczny­ch. Henri Leconte, Guy Forget, teraz Adrian Mannarino czy wspomniany Humbert albo utalentowa­ny Hugo Gaston. Rozgrywają wspaniałe mecze, niesamowic­ie machają lewą ręką, są wysoko, ale spektakula­rnych turniejowy­ch zwycięstw rzeczywiśc­ie im brakuje.

Teraz brakuje ich również Szwajcarom. Gdy karierę zakończył Roger Federer, a jedynakiem jest zbliżający się do czterdzies­tki Stan Wawrinka, nagle i u nich zrobiło się pusto. Co o Australian Open mówią z kolei Helweci?

Na razie nie turniej, co ciekawe, był tutaj ostatnio głównych tematem dyskusji. Zastanawia­no się, czy Roger podpisze kontrakt z Arabią Saudyjską. Nikt by tego nie chciał, a nie wiadomo, jak ta sprawa się skończy.

Współczuję Idze i Tomkowi Wiktorowsk­iemu, bo ciężko pracowali, by na ten turniej być w jak najwyższej formie. Wielka szkoda, że tak to się potoczyło. Na taki scenariusz nikt by nie postawił.

 ?? ?? 19-letnia Linda Noskova w poprzednim sezonie odpadła w pierwszej rundzie eliminacji Australian Open. W tym pokonała Igę Świątek i po raz pierwszy w historii swych wielkoszle­mowych startów awansowała do czwartej rundy. Wojciech Fibak, który w Australian Open walczył kiedyś w 1/8 finału, i my wszyscy nie spodziewal­iśmy się takiego rozstrzygn­ięcia.
19-letnia Linda Noskova w poprzednim sezonie odpadła w pierwszej rundzie eliminacji Australian Open. W tym pokonała Igę Świątek i po raz pierwszy w historii swych wielkoszle­mowych startów awansowała do czwartej rundy. Wojciech Fibak, który w Australian Open walczył kiedyś w 1/8 finału, i my wszyscy nie spodziewal­iśmy się takiego rozstrzygn­ięcia.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland