Austria celuje w igrzyska
Najbliżej awansu do olimpijskich kwalifikacji spośród uczestników trwających w Niemczech mistrzostw Europy są Portugalia i Austria.
Gdyby przed mistrzostwami ktoś powiedział, że po rozegraniu pięciu serii meczów wśród trzech niepokonanych drużyn będzie Austria, uznano by go za wariata. Tymczasem właśnie ta drużyna obok takich potęg jak Francja i Dania wciąż nie znalazła pogromcy i jest niedaleko historycznego awansu do półfinału.
Gwiazda Möstla coraz jaśniejsza
Nikt już nie pamięta o Wyspach Owczych, wszyscy zapomnieli o remisowej wpadce Francji ze Szwajcarią i dzielnej postawie Holendrów, bo teraz na ustach handballowej Europy są Lukas Hutecek, Constantin Möstl, Mykola Bilyk, Tobias Wagner i spółka. Austriacy wyszli z grupy po zwycięstwie nad Rumunią i remisach z Chorwacją oraz Hiszpanią, a w drugiej rundzie ograli już Węgrów (też świetnie im idzie, oprócz tej porażki mają cztery zwycięstwa) i w sobotę zremisowali z Niemcami.
Ten mecz z gospodarzami miał absolutnie szalony przebieg. Do tej pory wszyscy zachwycali się grą Andreasa Wolffa. Tym razem niemiecki bramkarz też grał znakomicie (39 procent skuteczności), ale przyćmił go urodzony w prima aprilis 2000 roku Möstl. Mierzący zaledwie 186 cm i grający na co dzień w krajowym klubie Alpla Hard Austriak po 18 minutach miał 62, a na koniec meczu 47 procent skuteczności obron! To zresztą nie był jego pierwszy dobry występ, bo na inaugurację turnieju z Rumunami osiągnął 42 proc., a w pierwszym meczu drugiej rundy z Węgrami (30:29) został uznany za najlepszego zawodnika meczu, podobnie zresztą jak w spotkaniu z Niemcami.
Trzeba jednak przyznać, że oba zespoły były bardzo nieskuteczne, szczególnie w końcówce. W całym meczu Niemcy uzyskali jedynie 49, a Austriacy nawet tylko 44 proc. skut. rzutowej. Zresztą ci ostatni w 50. minucie wyszli na prowadzenie 22:18 i do końca nie strzelili już żadnego gola! Nic więc dziwnego, że remis ucieszył ich bardziej niż Niemców.
Teraz wszyscy sobie zadają pytanie, jak długo Austriacy wytrzymają fizycznie. Widać było, że w ostatnim kwadransie z Niemcami oddychali rękawami. W całym turnieju (pięć meczów, czyli pięć godzin gry) ich słoweński trener Aleš Pajovič wyciska bowiem podstawowy skład jak cytrynę. Tylko dziewięciu zawodników spędziło na boisku ponad godzinę (dla porównania – u Węgrów 16, u Francuzów 15, u Chorwatów 14).
Do półfinału ME Austria ma jeszcze daleką drogę, za to już tylko kataklizm może jej odebrać awans do kwalifikacji olimpijskich, co przed turniejem wydawało się czystą abstrakcją. Choć może i ten półfinał (bo medal jednak raczej nie wygląda realnie) wcale nie jest taki odległy... Z rozpędzającą się Francją ekipa Pajoviča nie ma szans, ale jeśli na koniec pokona Islandię, przy korzystnym (i całkiem prawdopodobnym) układzie wyników może wejść do najlepszej czwórki! To byłaby największa tego typu sensacja w 30-letniej historii mistrzostw Europy. Natomiast z nożem na gardle grają już Niemcy. Choć wydaje się, że wciąż mają karty w rękach, bo przy wielce prawdopodobnej porażce Austrii z Francją zwycięstwa nad Węgrami i Chorwacją dadzą im półfinał. Ale zwłaszcza starcie z Madziarami będzie wielką bitwą. Węgrzy też mają bowiem realną szansę na awans do najlepszej czwórki (jeszcze nigdy tego nie osiągnęli), ale muszą za wszelką cenę pokonać Niemców, bo w ostatnim meczu grają z Francją...
Bramkarzy warto słuchać
W drugiej grupie sytuacja nie jest aż tak elektryzująca. Duńczycy i Szwedzi nie dali żadnego powodu, by wątpić w ich awans do półfinału. Za to do kuriozalnej sytuacji doszło w niezwykle emocjonującym starciu właśnie między nimi. Pół minuty przed końcem przy wyniku 28:27 dla Duńczyków sędziowie zasygnalizowali ich grę pasywną. Akcja chwilę potrwała, piłka poszła do skrzydła, Magnus Landin pokonał szwedzkiego bramkarza Andreasa Palickę, sędziowie uznali trafienie i wydawało się, że mecz jest zamknięty. Ale nie dla Palicki! 38-latek, wymachując rękami, zaczął krzyczeć i biec do arbitrów, dowodząc, że Dania przekroczyła limit podań! Sędziowie posłuchali, przerwali mecz, zarządzili wideoweryfikację i... przyznali Szwedom rację, anulując trafienie i cofając zegar na 59:43! Koledzy Palicki z pola nie wykorzystali jednak tego prezentu. W ostatniej akcji Oscar Bergendahl trafił wprawdzie do siatki, ale ułamek sekundy wcześniej duński obrońca Simon Hald sprytnie i delikatnie wepchnął do pola bramkowego Szweda Hampusa Wanne i sędziowie tego gola nie uznali. W tej grupie blisko olimpijskich kwalifikacji jest Portugalia, w której zachwycają bracia Martim (rocznik 2002) i Francisco (2005) Costa. Są najlepszymi strzelcami swego zespołu (łącznie 73 ze 191 goli drużyny), a Martim to w ogóle lider czołówki snajperów tych mistrzostw z 46 trafieniami przy 70-procentowej skuteczności! Na razie to właśnie Austria i Portugalia są najbliżej wywalczenia dwóch przepustek do olimpijskich kwalifikacji.