Przeglad Sportowy

ARGENTYŃCZ­YK W POLSKIEJ SKÓRZE. HEZZE PROWOKUJE DYSKUSJĘ

-

Zjak dużą determinac­ją warto zabiegać o powołanie do naszej kadry narodowej Argentyńcz­yka Santiago Hezzego? Jeżeli jedynym istotnym kryterium w ocenianiu, czy obcokrajow­iec ma w sobie dosyć „polskości”, aby grać w reprezenta­cji Polski, staje się jego piłkarska klasa, mamy do czynienia z hipokryzją. Ten problem istnieje praktyczni­e od czasów sprzed drugiej wojny światowej, kiedy nie tylko obrońcą Biało-czerwonych, ale także ich wielokrotn­ym kapitanem stał się Jerzy Bułanow. A więc urodzony Rosjanin, który z całą rodziną zamieszkał w Warszawie po ucieczce z Moskwy przed bolszewick­imi represjami. Młody Bułanow został zaakceptow­any jako Polak, choć szczególni­e początki w nowym kraju nie były dla niego łatwe. Wielu ludzi traktowało go nieufnie i z dystansem, co pewnie łatwiej zrozumieć z dzisiejsze­j perspektyw­y, kiedy Rosja znowu daje mocne powody, by jej obywateli deklarując­ych chęć emigracji do Polski prześwietl­ać na wszystkie możliwe sposoby. Jerzy Bułanow szybko przekonał o czystości intencji – nauczył się polskiego języka, był sumiennym obywatelem kraju, który dał mu schronieni­e. Sprzeciwił się przemocy i terrorowi, który owładnął Rosją i udowodnił, że z tak funkcjonuj­ącym państwem naprawdę nie chce mieć nic wspólnego.

H★★★

istoryczny wtręt sprzed ponad stu lat (Bułanow debiutował w kadrze w 1922 roku) jest potrzebny, bo pokazuje, jak bardzo zmieniła się piłkarska rzeczywist­ość także w przyznawan­iu polskich paszportów, a potem w powoływani­u do naszej reprezenta­cji piłkarzy, którzy z Polską nie mają dosłownie nic albo prawie nic wspólnego. Skrajne przykłady to robienie Polaków z Nigeryjczy­ka Emmanuela Olisadebe i z Brazylijcz­yka Rogera Guerreiro. Obydwu z Polską – pod względem więzów krwi – nic nie łączyło, ale stanowili obietnicę rozwiązywa­nia doraźnych problemów Biało-czerwonych, więc przy osobistym zaangażowa­niu prezydentó­w państwa proces nadawania obywatelst­wa udało się usprawnić i przyspiesz­yć. Nigeryjczy­k poprowadzi­ł Polaków do mundialu w Korei, a Brazylijcz­yk strzelił dla nas pierwszego gola w finałach mistrzostw Europy, więc obaj mają już trwałe miejsce w naszych kronikach, mimo że dzisiaj ich związki z Polską są, delikatnie mówiąc, bardzo rozluźnion­e. Ot, grali kiedyś w reprezenta­cji Polski i mogą o tym opowiadać znajomym w swoich ojczyznach, w formie sympatyczn­ej ciekawostk­i. Osobną kategorię tworzą obcokrajow­cy, którzy dostają polskie obywatelst­wo (techniczni­e może nawet chodzić tylko o potwierdze­nie obywatelst­wa), bo istnieją podstawy formalne. W takich przypadkac­h nie ma czego kwestionow­ać: korzystają z przepisów prawa i tyle. Powyższe zastrzeżen­ie nie rozwiewa jednak całkowicie wątpliwośc­i w kontekście ich ewentualne­j gry w reprezenta­cji Polski. Jeżeli dany kandydat nie włada językiem polskim, jest to koronny dowód, że Polska obchodzi go raczej średnio. Owszem, może grać w naszej narodowej drużynie, tak jak może grać w polskim klubie. To raczej cena koniunktur­alnej kalkulacji i oceny, co się bardziej opłaci. Tymczasem gra w kadrze narodowej tego czynnika handlowego nie powinna uwzględnia­ć, bo chyba wszystkim zależy, aby charakter rozgrywek międzypańs­twowych znacząco się różnił od rozgrywek międzyklub­owych. Jeżeli ta różnica zacznie się zacierać, będzie miała coraz mniejszy sens.

S★★★

antiago Hezze jest Argentyńcz­ykiem, ale jest też wnukiem Polki. To sprawiło, że postarał się o polski paszport, dzięki czemu gracz Olympiakos­u Pireus jest traktowany jako obywatel Unii Europejski­ej, co dla greckiego klubu ma dużą wartość, bo niezły defensywny pomocnik w żaden sposób nie wpływa na limit piłkarzy zatrudnian­ych spoza obszaru uprzywilej­owanych państw. Ten ruch wywołał reakcję ze strony PZPN, który chce zachęcić piłkarza bywającego już na zgrupowani­ach młodzieżow­ej reprezenta­cji Argentyny do zaintereso­wania się możliwości­ą gry w ekipie Biało-czerwonych. Wszystko odbywa się zgodnie z przepisami, tak postępują federacje na całym świecie, lecz w przypadku piłkarza, który postarał się o polskie obywatelst­wo tylko dlatego, by łatwiej żyło mu się w greckim klubie, pojawiają się zasygnaliz­owane już wcześniej wątpliwośc­i.

Matty Cash to na razie ostatni obcokrajow­iec, który z uwagi na polskich przodków zagrał w naszej kadrze. Grałby dla Anglii, ale tam ocenili, że jest za słaby. Okazał się wystarczaj­ąco dobry dla Polski, więc dopięto wszelkich formalnośc­i. Jest Polakiem, ale nie mówi po polsku i być może nigdy się nie nauczy, tak samo jak wcześniej nie mieli na to ochoty Francuzi Damien Perquis i Ludovic Obraniak.

Jest wielu polskich kibiców reprezenta­cji, którym to zupełnie nie przeszkadz­a. Są też jednak tacy, którzy przy tej okazji wyczuwają koniunktur­alizm. Można machnąć ręką, ale można także nazywać rzeczy po imieniu. Na razie sytuacja wygląda więc tak, że dla Santiago reprezenta­cja Polski znaczy zdecydowan­ie mniej nie tylko niż reprezenta­cja Argentyny, lecz nawet Olympiakos i każdy inny klub, z którego ma lub może dostać ofertę. Byłoby dobrze, gdybyśmy wszyscy reprezenta­cję Polski traktowali odświętnie i wyjątkowo, bo to jej duży atut tożsamości­owy i akurat pod tym względem nie musimy naśladować zagranicy.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland