Kadra zamknięta i gotowa
Jedna z dwóch największych rewelacji obecnego sezonu szybko zamknęła kadrę i w spokoju przygotowuje się do wiosny.
Mimo imponującego dorobku strzeleckiego (45 goli) już w trakcie pierwszej części sezonu nie brakowało sygnałów, że Jagiellonia zimą zamierza powalczyć o nowego snajpera. Bardzo szybko, bo na początku stycznia białostoczanie sfinalizowali transfer Kaana Caliskanera, czyli niemieckiego napastnika, który przeniósł się do klubu z Podlasia na zasadzie półrocznego wypożyczenia z opcją pierwokupu z Eintrachtu Brunszwik.
Potrzebowali nowego atakującego
Caliskaner ma stać się zmiennikiem Afimico Pululu, który jesienią był wyborem numer jeden dla Adriana Siemieńca. Angolski piłkarz nie uniknął jednak kontuzji, a wówczas szkoleniowiec Dumy Podlasia zmuszony był do różnego rodzaju kombinacji ze składem. Wtedy najczęściej na szpicy występował Jesus Imaz, lecz Hiszpan najlepiej czuje się, grając za plecami klasycznej „dziewiątki”. Co ciekawe, Pululu tak samo jak Caliskaner sprowadzony został z rynku niemieckiego, tyle że jego poprzednim klubem był Greuther Fürth.
Dla Caliskanera będzie to pierwszy wyjazd poza ojczyznę. Na początku kariery był zawodnikiem SV Bergisch Gladbach oraz 1.FC Köln, lecz występował tam jedynie w zespole rezerw. W 2020 roku zadebiutował na zapleczu Bundesligi w barwach Jahn Ratyzbona, gdzie występował trzy sezony, zdobywając dziewięć bramek oraz zaliczając osiem asyst. Latem przeniósł się do Eintrachtu Brunszwik, ale tam w jedenastu występach nie zdołał ani razu trafić do siatki. Jagiellonia zabiegała o 24-latka jeszcze przed tym, gdy podpisał umowę z Eintrachtem, ale wówczas piłkarz wolał pozostać w Niemczech. – Nie doszliśmy wtedy do porozumienia. Cieszę się, że temat transferu wrócił teraz. Trener Siemieniec przedstawił mi wizję rozwoju drużyny i rolę dla mnie. W drużynie brakuje wysokiego napastnika, który mógłby stwarzać zagrożenie przy stałych fragmentach gry. Ale moimi atutami są również utrzymanie przy piłce i technika – przekonuje mający 192 cm wzrostu Caliskaner, który będzie najwyższym zawodnikiem Jagiellonii. Oprócz Niemca z tureckimi korzeniami drugim zimowym nabytkiem Dumy Podlasia jest Jetmir Haliti, którego transfer ogłoszono jeszcze w grudniu. 27-latek to jednokrotny reprezentant Kosowa urodzony w Szwecji, gdzie spędził całą dotychczasową karierę, a ostatnio występował w AIK Solna.
– Cieszy fakt, że już rozpoczynając przygotowania, mamy praktycznie zamkniętą kadrę, a nowi piłkarze mają czas, aby odpowiednio wejść do drużyny – podkreślił Siemieniec, który naciskał na to, aby klub jak najszybciej znalazł następcę dla Miłosza Matysika. Młodzieżowiec kilka tygodni temu przeniósł się do cypryjskiego Arisu Limassol. Haliti ma rozpalić na nowo rywalizację o miejsce w składzie w centrum defensywy. Niepodważalną pozycję w obronie ma Hiszpan Adrian Dieguez, a jego partnerem najczęściej był Mateusz Skrzypczak. Jesienią jednym z nielicznych problemów Jagi było to, że traciła sporo bramek. W dotychczasowych 19 kolejkach Zlatan Alomerović wyciągał piłkę z siatki 27 razy, a to najsłabszy wynik, jeżeli liczyć czołową siódemkę ligowej tabeli.
Najważniejsi zostają
Na transferach nie kończą się dobre wiadomości dla fanów Jagiellonii. Niedawno klub ogłosił, że do 2026 roku przedłużony został kontrakt trenera Siemieńca. Dotychczas 32-letni szkoleniowiec poprowadził Jagę w 30 oficjalnych spotkaniach, spośród których wygrał 17. – Kluczem jest konsekwencja. To ona pozwala nam utrzymać kierunek, który obraliśmy i za nim podążać. Naturalnie na początku potrzebna jest również motywacja do osiągnięcia konkretnego celu, ale bez konsekwencji i dyscypliny daleko byśmy nie doszli – podkreśla szkoleniowiec wicelidera PKO BP Ekstraklasy.
Oprócz Siemieńca Jaga przedłużyła umowy z trzema piłkarzami, nowe kontrakty obowiązujące do 2025 roku podpisali Skrzypczak, Nene oraz Kristoffer Hansen. Niebawem to samo powinien uczynić kapitan białostockiego zespołu, czyli Taras Romanczuk. Trwają również rozmowy na temat nowego kontraktu dla bramkarza Alomerovicia. W klubie nie wykluczono, że zimą z zespołem pożegna się mający za sobą rewelacyjną rundę Bartłomiej Wdowik, lecz póki co Jagiellonia nie otrzymała zadowalających ofert za lewego defensora, który jesienią strzelił aż dziewięć goli.
Twierdza Białystok
Mimo wysokiej pozycji w tabeli na Podlasiu mało kto otwarcie mówi o walce o mistrzostwo Polski. Przez wspomnianego Siemieńca cały czas przebijają się wypowiedzi dotyczące „rozwoju zespołu i drogi, którą musi podążać”, co wskazuje na to, że szkoleniowiec nie chce narzucać swoim piłkarzom niepotrzebnej presji. – Do tego jeszcze daleko, ale na pewno awans do europejskich pucharów pozwoliłby wyjść klubowi na prostą pod względem finansowym – przyznał niedawno prezes Jagi Wojciech Pertkiewicz.
Wiosną głównym celem Jagiellonii będzie utrzymanie doskonałej dyspozycji w meczach przed własną publicznością. Do tej pory Duma Podlasia tylko raz nie wygrała domowego spotkania, co miało miejsce w końcówce listopada, gdy bezbramkowo zremisowała z Piastem Gliwice. – Nasze przygotowania do meczów wyjazdowych nie różnią się od tych do spotkań u siebie i to nie w tym tkwi tajemnica. Po prostu dobrze czujemy się na stadionie przy Słonecznej – mówi Siemieniec. Obrona „twierdzy Białystok” nie będzie jednak prosta. Pierwszym rywalem, który w 2024 roku zawita na stadion Jagiellonii, będzie trzeci w tabeli Lech Poznań. Kolejorz, mając w pamięci spotkanie obu drużyn przy Bułgarskiej, kiedy prowadził 3:0, ale mecz zakończył się remisem 3:3, z pewnością będzie miał coś do udowodnienia. Tydzień później do Białegostoku zawita Ruch, a kolejnym domowym rywalem Jagi będzie lider, czyli Śląsk Wrocław. Oprócz PKO BP Ekstraklasy Jagiellonia nadal pozostaje w grze o Puchar Polski. Piłkarze Siemieńca w pokonanym polu zostawili już Śląsk, Resovię oraz Wartę Poznań. W ćwierćfinale zmierzą się z Koroną Kielce. A ponieważ mecz zostanie rozegrany w Białymstoku, to oczywiste jest, że nadzieje na awans do półfinału są na Podlasiu olbrzymie. Bo „twierdza Białystok” również w Pucharze Polski pozostaje niezdobyta.