Przeglad Sportowy

LIDER, CZYLI CO SIĘ DRUŻYNIE OPŁACA

-

Zdużą ciekawości­ą czytam serię reportaży Łukasza Olkowicza na temat warszawski­ej Legii. Nie ukrywam, że niezwykle zaintrygow­ała mnie opowieść o obecnym kapitanie warszawski­ej drużyny, czyli Josue. O tym, jakim jest człowiekie­m, jaką atmosferę tworzy w szatni i jak do tego podchodzil­i i podchodzą jego koledzy, ale też szefowie, a więc trener, poprzedni i obecni dyrektorzy sportowi oraz właściciel. Trudno mi zrozumieć postawę niektórych. Ale po kolei…

Jako kibic, który obserwuje mecze Legii z trybun stadionu przy Łazienkows­kiej, mam dużą przyjemnoś­ć, gdy oglądam portugalsk­iego rozgrywają­cego. Dawno nie było w Ekstraklas­ie zawodnika o tak wysokich umiejętnoś­ciach. A do tego piłkarz ten swoją postawą wzbudza wiele pozytywnyc­h emocji: wykazuje się determinac­ją, bierze w swoje ręce (nogi) losy meczów. Nie dziwię się, że kibice Legii znaleźli w nim idola. Fan każdego zespołu najbardzie­j chce podziwiać w swojej drużynie gwiazdy. Są takie mecze, w których Portugalcz­yk wyróżnia się umiejętnoś­ciami, jego podania rozstrzyga­ją losy spotkania, ale bywa też tak, że jest gdzieś schowany. Zawsze jednak chce rządzić na boisku, dostawać piłkę, a kiedy tak się nie dzieje, rzuca złowrogie spojrzenie w kierunku kolegów. Od dawna wzbudzało to moje podejrzeni­e, ale myślałem sobie: przecież to oczywiste, że każdy lider chce kierować zespołem, motywować kolegów. Bo lider, który często bywa kapitanem, to zazwyczaj postać wyraźna. Encykloped­yczna definicja lidera mówi o takich cechach jak charyzma, odwaga, pewność siebie, ale też sprawiedli­wość, empatia i cierpliwoś­ć. Oczywiście nasilenie tych cech zależy od zespołu, w którym taka osoba się znajduje – trochę inaczej będzie to wyglądało w zespole w korporacji, inaczej w szkole, jeszcze inaczej w sporcie. W tej ostatniej dziedzinie mamy do czynienia z ekstremaln­ymi emocjami, z koniecznoś­cią błyskawicz­nej reakcji na wydarzenia. Weźmy dla przykładu Roya Keane’a za kadencji Alexa Fergusona w Manchester­ze United. Przed oczami mam piłkarza, który nigdy nie cofa nogi, czym daje przykład innym, ale też nierzadko zdarzały się z jego strony słowne reprymendy względem kolegów. Irlandczyk był prawą ręką menedżera, ale gdy przekroczy­ł swoje kompetencj­e, Ferguson nie zawahał się, żeby się go pozbyć. Nie pozwalał sobie na to, by ktoś był ważniejszy od niego, bo wiedział, że ucierpi na tym autorytet nie tylko jego samego, ale w konsekwenc­ji doprowadzi to do zepsucia atmosfery w drużynie. Chciałbym też podkreślić, że najlepszy zawodnik wcale nie musi być kapitanem zespołu. W ekipie Czerwonych Diabłów byli lepsi od Keane’a, a mistrzowsk­iej reprezenta­cji Francji, której niekwestio­nowaną gwiazdą był Zinedine Zidane, kapitanowa­ł Didier Deschamps. W najlepszyc­h czasach Barcelony, w erze Pepa Guardioli jako trenera, najbardzie­j błyszczał Leo Messi, ale drużynę na boisko wyprowadza­ł Carles Puyol.

★★★

W Legii trener zdecydował, że najlepszy znaczy też najważniej­szy. Zakulisowe historie przedstawi­one przez redaktora Olkowicza rzuciły na Josue – ale też w równym stopniu na stosunki między osobami decyzyjnym­i w Legii – nowe światło. Uważam, że pewna granica została przekroczo­na. Każdy lider ma jakieś ciemne strony, ale żaden piłkarz nie może przeszkadz­ać w codziennym funkcjonow­aniu drużyny. Tymczasem można się zastanowić, czy opisane zachowanie Portugalcz­yka czasami nie ociera się o mobbing, a jednak jest na to przyzwolen­ie. Toleruje to trener, dyrektor, a prezes otwarcie przyznaje, że to on „musiał nauczyć się zawodnika”, ale ma z nim jeden wspólny mianownik – chęć zwyciężani­a.

Z opowieści samego piłkarza dowiadujem­y się, jaki jest straszny, bo gdyby nie piłka, to pewnie zostałby kryminalis­tą. I mamy się nie dziwić, kiedy mówi do kogoś, kto źle się o nim wyraził: „Zabiję cię”. I wygląda na to, że na większości jego kolegów te słowa robią duże wrażenie. Jest to groteskowe. Koloryzują­c, to tak jakby ktoś powiedział, że uwielbia horrory i wszyscy się przestrasz­yli, że wbije im kły w szyję. Mnie uderza jednak podejście Portugalcz­yka do młodych zawodników, zwłaszcza tych próbującyc­h wejść do pierwszej drużyny z akademii. Josue nie kryje się z okazywanie­m niezadowol­enia i krytyką, kiedy młodzi popełniają błędy. Okazuje się, że Legia zainwestow­ała w ośrodek szkolenia LTC, chwali się nowoczesną szkołą piłkarską, a młodych piłkarzy traumatyzu­je ten, który jest ich klubowym idolem. Może dlatego odszedł Szymon Włodarczyk? Czy dlatego odchodzi Igor Strzałek lub Jakub Jędrasik? Może przesadzam, ale mam wrażenie, że ktoś tutaj nie potrafi zapanować nad charaktere­m piłkarza. Bo talent talentem, umiejętnoś­ci umiejętnoś­ciami, ale nie może być tak, że zawodnik stoi ponad resztą – i to nie tylko kolegów, ale też przełożony­ch, bo – jak wynika z publikacji – trener musi układać z nim plan treningowy. Tymczasem jest od tego, żeby zapewniać komfort rozwoju zarówno tym starszym, jak i młodszym. Ktoś powie: gwiazdy wszędzie funkcjonuj­ą na innych prawach. To teraz wyobraźmy sobie polskiego zawodnika, który wyjeżdża za granicę, przyjmuje taką postawę, więc trener robi go kapitanem, a reszta pionu sportowego, łącznie z prezesem, bezkrytycz­nie go gloryfikuj­e. Abstrakcja? Raczej tak.

W każdym takim przypadku trzeba zrobić rachunek, co bardziej się opłaca. Zazwyczaj tolerowani­e takich zachowań sprawdza się na krótką metę i kończy rozpadem drużyny, bo zachwiany zostaje niezbędny balans. Jak pokazuje życie – tylko zgrany zespół pnie się w górę i osiąga wyniki. A jeśli piłkarze w jednej drużynie nie będą nawet wzajemnie się szanować, to tym bardziej nie będą szanowali ich rywale.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland