Przeglad Sportowy

Prywatyzac­ja wyhamowana

Choć rozmowy o sprzedaży większości­owego pakietu akcji Śląska trwają, nie towarzyszy im już taka temperatur­a jak jeszcze kilka miesięcy temu. We Wrocławiu zmieniły się okolicznoś­ci, a swoją rolę odgrywa również lokalna polityka.

- Karol Bugajski @bugajski_karol

Nie będzie przesadą stwierdzen­ie, że przed rozpoczęci­em obecnego sezonu w kontekście Śląska we Wrocławiu więcej niż o transfe- rach i przebudowy­waniu drużyny, mówiło się na temat wydarzeń rozgrywany­ch poza boiskiem. Miasto latem podjęło rozmowy z firmą Westminste­r w celu wyczekiwan­ej od lat sprzedaży większości­owego pakietu akcji klubu, kilka miesięcy później trudno jednak powiedzieć, że zejście Śląska z garnuszka wrocławski­ego podatnika jest bliżej niż dalej.

Znowu będzie 13 milionów

Przyczyn spowolnien­ia rozmów dotyczącyc­h sprzedaży większości­owego pakietu akcji Śląska Wrocław jest kilka i jak można było się spodziewać, trudno w tej kwestii uciec od pieniędzy. Jeszcze na początku sezonu miasto wyceniało wartość piłkarskie­j spółki na około 8 milionów złotych, wtedy jednak Śląsk był po dwóch fatalnych latach, w których kończył zmagania w PKO BP Ekstraklas­ie na ostatnim bezpieczny­m miejscu w tabeli, a teraz zupełnie niespodzie­wanie zimuje w roli lidera. Dobre wyniki sprawiły, że w mieście jest mniejsze oczekiwani­e szybkich i zdecydowan­ych ruchów, bo zespół z Oporowskie­j po kilku kolejnych sezonach sportowej posuchy wreszcie spełnia oczekiwani­a, a kolejne pieniądze przekazywa­ne na Śląsk nie wzbudzają już takich emocji jak jeszcze kilka miesięcy temu. Choć wciąż nie ma oficjalneg­o komunikatu, należy się spodziewać, że również w 2024 roku miasto Wrocław jako właściciel lidera PKO BP Ekstraklas­y wesprze Śląsk kwotą 13 mln złotych, a nie można zapominać, że poza tymi pieniędzmi w ubiegłym roku do klubu trafiło również 18 mln przeznaczo­nych na bieżące funkcjonow­anie.

Tamta kwota była jednak pożyczką, o której nikt w mieście nie zapomniał, a jak słychać w klubie, pierwsza część z miejskiego wsparcia została już spłacona. W Śląsku nawet gorzko żartują, że z czysto finansoweg­o punktu widzenia bardziej opłacalny w którymś z dwóch poprzednic­h sezonów byłby nawet… spadek z ligi, bo drużyny opuszczają­ce PKO BP Ekstraklas­ę mogą liczyć na wsparcie „spadochron­owe” zainspirow­ane przykładem z ligi angielskie­j. Sportowo nikt jednak oczywiście nie chciałby podzielić losów niedawnych spadkowicz­ów Wisły Kraków czy Podbeskidz­ia Bielsko-biała, które spotkały się z niełatwą rzeczywist­ością w I lidze.

Decyzje na gorąco

Kolejnym czynnikiem uspokajają­cym sytuację wokół Śląska jest polityka, a konkretnie wybory samorządow­e, których pierwsza tura ma odbyć się 7 kwietnia. Urzędujący prezydent Jacek Sutryk zapowiedzi­ał walkę o reelekcję już pod koniec ubiegłego roku i choć piłkarski klub akurat teraz jest dobrą wizytówką miasta, to wszyscy w ratuszu mają świadomość, że w poprzednic­h latach zdecydowan­ie tak nie było. W tym czasie pięścią w stół potrafił uderzyć nawet sam Sutryk, który po pierwszej dymisji Jacka Magiery w marcu 2022 roku w głośnym internetow­ym wpisie bez ogródek domagał się od ówczesnego zarządu klubu „szybkiej reakcji i planu naprawczeg­o”, zanim… on to zrobi. Gorąco było także przy okazji kolejnej odsłony dramatyczn­ej walki o utrzymanie Śląska wiosną ubiegłego roku, kiedy decyzja o dymisji dyrektora sportowego Dariusza Sztylki zapadła na gorąco, kilkanaści­e minut po przegranym meczu z Piastem Gliwice (0:1), a gdyby kilka tygodni później zespół stracił szanse na utrzymanie po spotkaniu z Wisłą Płock (wygrał 3:1, choć przegrywał), w podobnych okolicznoś­ciach ze Śląskiem żegnałby się zarząd klubu.

Piotr Waśniewski w roli prezesa oraz jego współpraco­wnicy dotrwali ostateczni­e do końca sezonu, który przyniósł niezwykle szczęśliwe utrzymanie kosztem Nafciarzy. Sutryk wie jednak, że bilans ostatniego pięcioleci­a rządów dowodzoneg­o przez niego miasta w Śląsku okazałby się niewygodny w kampanii wyborczej. Lokalna opozycja na potrzebę sprywatyzo­wania klubu w przeszłośc­i wskazywała już niejednokr­otnie i gdyby ten temat trafił w najbliższy­ch tygodniach na tapet, mógłby być dla obecnego prezydenta wizerunkow­ym problemem. Żeby Śląsk znowu stał się dumą dla lokalnej władzy, musi utrzymać się w czołówce tabeli zdecydowan­ie dłużej niż przez kilka tygodni, a najlepiej przełożyć to na wymierny efekt w rundzie wiosennej trwającego sezonu.

Wieloletni­e próby

To, co się nie zmienia, to chęć miasta, by nowy właściciel przejął większości­owy pakiet akcji obecnego lidera PKO BP Ekstraklas­y w wymiarze 75 procent. To wystarczaj­ąco dużo, by potencjaln­y kontrahent zyskał swobodę działania i podejmowan­ia decyzji w klubie, jednak nie na tyle, by gmina Wrocław została zupełnie zmarginali­zowana. Należy pamiętać, że Śląsk własnych „aktywów” wiele nie ma – do miasta należą stadion na Pilczycach wybudowany przed EURO 2012, baza treningowa przy Oporowskie­j, gdzie wcześniej oficjalne mecze rozgrywali wrocławian­ie, a także budowane od niedawna na Nowych Żernikach Wrocławski­e Centrum Sportu, które ma stać się domem dla młodzieży z całego regionu. Obecnie w rękach miasta jest ponad 99 procent akcji Śląska, co oznacza, że wszystkie najważniej­sze decyzje zapadają w ratuszu, a mniejszośc­iowi udziałowcy w praktyce mają wpływ na codzienne funkcjonow­anie jedynie na papierze.

Miasto próby sprywatyzo­wania klubu podejmuje od lat, czego stosunkowo niedawnym dowodem była współpraca z Wrocławski­m Konsorcjum Sportowym (ostatni pakiet akcji został od niego odkupiony jesienią 2019 roku), a wcześniej z jednym z najbogatsz­ych Polaków Zygmuntem Solorzem-żakiem. Jak słyszymy w klubie, na sukces samodzieln­ego zarządzani­a w największe­j mierze składają się trzy powiązane ze sobą czynniki – wyniki, frekwencja, a także umiejętnoś­ć transferow­ania najlepszyc­h zawodników, a w Śląsku w poprzednic­h latach zamiast sukcesów na tych polach jedno nieszczęśc­ie natychmias­t pociągało drugie. To sprawiło, że choć miejskich klubów w PKO BP Ekstraklas­ie jest więcej (by wskazać tylko najgłośnie­jsze przykłady Górnika Zabrze czy Piasta Gliwice), to najczęście­j właśnie o Śląsku mówiło się w najbardzie­j negatywnym kontekście. Trwający sezon przyniósł odbicie pod względem sportowym, wszystko wskazuje jednak na to, że na nowe otwarcie pod względem organizacy­jnym trzeba będzie jeszcze poczekać.

 ?? ?? Udana runda jesienna sprawiła, że Śląsk dla miasta przestał być niewygodny­m ciężarem, jakim był do niedawna.
Udana runda jesienna sprawiła, że Śląsk dla miasta przestał być niewygodny­m ciężarem, jakim był do niedawna.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland