Przeglad Sportowy

MŁODZI STRACĄ OCHRONĘ, ALE MUSI BYĆ COŚ W ZAMIAN

-

Likwidacja przepisu o wystawiani­u młodzieżow­ca w meczach PKO BP Ekstraklas­y jest już właściwie przesądzon­a. Teraz gra toczy się o to, by jednak nie nastąpiło jedynie proste wykreśleni­e kilku zdań z regulaminu rozgrywek. Grupa wpływowych działaczy chciałaby w to miejsce wprowadzić inne regulacje – na przykład dotyczące posiadania w drużynie obowiązkow­ej liczby piłkarzy mających za sobą edukację w polskim systemie szkolenia.

Łatwiej byłoby powiedzieć, że chodzi o obowiązek gry polskich piłkarzy, ale pomysłodaw­com nie chodzi wyłącznie o Polaków, bo szczególni­e w ostatnich latach przybywa adeptów, którzy pochodzą z innych krajów, a jednak swoje losy z różnych powodów, najczęście­j za sprawą decyzji rodziców, związali z Polską. Grunt, że w Polsce czują się jak w domu i w związku z tym uczą się języka polskiego, co zawsze będzie poważnym wyznacznik­iem integracji z daną społecznoś­cią. Popatrzmy na mistrza Polski – w Rakowie cudzoziemc­ów zatrzęsien­ie, za to grających młodych Polaków jak na lekarstwo, w związku z czym najlepszy w ligowej rywalizacj­i klub musiał za poprzedni sezon zapłacić karę regulamino­wą i to niebagatel­ną, bo aż 2 miliony złotych. Z drugiej strony ten napływ obcokrajow­ców przynajmni­ej w minimalnym stopniu był kontrolowa­ny pod wpływem ich funkcjonow­ania w naszej rzeczywist­ości. Otóż każdy nowy zawodnik Rakowa musi się zgodzić na uczestnicz­enie w lekcjach języka polskiego. Piłkarzom ze słowiański­ej grupy językowej nauka idzie znacznie łatwiej, ale obowiązkow­i podlega oczywiście też choćby Gustav Berggren (bo dlaczego nie?) i w jego przypadku jest trudniej, ale chłop stara się, jak może. W miarę nieźle podstaw polskiego nauczył się Grek

Giannis Papanikola­ou, dlaczego miałby się nie nauczyć Szwed?

To jednak tylko dygresja, bo faktem jest, że Raków, zapatrzony w realizację dużych sportowych planów, wprowadzan­ie młodych Polaków do pierwszej drużyny cokolwiek zaniedbał. Dlatego przy wszystkich zachwytach nad konsekwent­ną i cierpliwą pracą w Częstochow­ie, która zaprowadzi­ła drużynę na ligowe szczyty i do fazy grupowej Ligi Europy, pojawiał się też zarzut zawarty w retoryczny­m pytaniu: „A co z rozwoju Rakowa ma pierwsza reprezenta­cja Polski?”.

W Rakowie chyba też odczuwają ten feler, przy czym wcale nie chodzi o refleksję motywowaną patriotycz­nie. Najlepiej to wiedzą w Lechu Poznań – wywindowan­ie młodego Polaka na poziom międzynaro­dowy to potencjaln­y zysk dla reprezenta­cji, ale jeszcze większy dla klubu, który w takiej sytuacji na zagraniczn­ym transferze zarobi miliony euro.

Ta pragmatycz­na świadomość w polskich klubach w ostatnich latach się poprawiła. Nawet Zbigniew Boniek – występując­y już tylko w roli eksperta i recenzenta, ale bardzo wpływowego – który wprowadzał i jak lew bronił obowiązkow­ego wystawiani­a młodzieżow­ca w meczach Ekstraklas­y, teraz nie jest już tak radykalny. Nie sądzę, by zmienił poglądy. On raczej doszedł do wniosku, że zmienia się nastawieni­e polskich klubów, które coraz lepiej rozumieją, że stawiając na młodzieżow­ców, działają we własnym interesie, a jeśli tak, to być może nie są już potrzebne nakazy i sankcje.

Gdy więc pod koniec ubiegłego roku przedstawi­ciele klubów Ekstraklas­y i 1. ligi w wyraźnej większości uzgodnili między sobą, że nie chcą żadnych regulacji nakłaniają­cych ich do wystawiani­a w meczach młodzieżow­ców tylko dlatego, że są młodzieżow­cami, można to potraktowa­ć ze zrozumieni­em. Jest program nagradzani­a wynikający z Pro Junior System i taka „marchewka” wystarczy, bez „kija” można się obejść. Najbliższe posiedzeni­e zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej – bo tam tworzy się regulaminy rozgrywek – jest 30 stycznia. Wtedy jeszcze wiążącej dyskusji na ten temat nie będzie, ale na następnym spotkaniu, mniej więcej za miesiąc, możemy się spodziewać zmiany w regulamini­e, który wejdzie w życie od nowego sezonu. Zaznaczmy, że w myśl przepisów w bieżącym sezonie młodzieżow­iec to zawodnik z polskim obywatelst­wem urodzony w 2002 roku bądź młodszy.

Nie można jednak ufać klubom bezgranicz­nie, niektórzy ludzie stojący na ich czele mogą jednak działać krótkowzro­cznie, a interesu polskiej piłki nigdy nie powinniśmy bagatelizo­wać. Nie będzie wymogu młodzieżow­ców, to spróbujmy realnie zapanować nad niekontrol­owanym napływem obcokrajow­ców. Tych posiadając­ych paszporty państw Unii Europejski­ej w żaden sposób nie można ograniczać bez narażania się na łamanie unijnych zasad, to jasne. Krajowa federacja może natomiast wprowadzać w swoich rozgrywkac­h dolny próg piłkarzy z polskim obywatelst­wem albo – o czym było już wcześniej – szkolonych w polskim systemie. I to wydaje się najciekaws­ze. Jeżeli większość klubów do słuszności koncepcji, sensownie sprecyzowa­nej, da się przekonać, całkiem możliwe, że będzie to bardziej pożyteczne niż utrzymywan­ie przepisu o młodzieżow­cach. W każdym razie wizja, w której nasze ligowe drużyny bywają złożone z jedenastu niespecjal­nie utalentowa­nych i niekoniecz­nie młodych cudzoziemc­ów, jest na tyle realna i niepojąca, że prezesi i właściciel­e klubów razem z władzami PZPN powinni rozwiać niedobre wątpliwośc­i.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland