Na piersi z orłem czy lwem?
W Szkocji dostrzegli talent 16-letniego Roberta Rachwała. Piłkarz Celticu marzy jednak o grze z orłem na koszulce.
Robert Rachwał, pomimo że urodził się w Polsce, praktycznie całe życie mieszka w Szkocji. W Wielkiej Brytanii przebywa już od szóstego miesiąca życia. Postępy 16-latka w futbolu są coraz większe. W zeszłym roku podpisał swój pierwszy profesjonalny kontrakt z Celtikiem, w którego akademii występuje od blisko dziewięciu lat, a nawet został zgłoszony do Ligi Mistrzów. Z racji, że Robert urodził się w Bochni, a jego rodzice są Polakami, młody zawodnik ma polskie obywatelstwo, więc może występować w biało-czerwonych barwach. PZPN musi jednak uważać, gdyż po pomocnika coraz częściej zgłasza się szkocka federacja.
Doceniony przez Szkotów
Polak kilkakrotnie otrzymywał powołanie do juniorskich reprezentacji Szkocji. Swego czasu przebywał na selekcyjnym zgrupowaniu kadry U-16. Trenował również z reprezentacją U-17, przygotowującą się do eliminacji mistrzostw Europy, które w tym roku na przełomie maja i czerwca odbędą się na Cyprze. Rachwał zaprezentował się z dobrej strony i selekcjoner chciał go powołać na spotkania eliminacyjne, jednak Polak wciąż nie posiada brytyjskiego paszportu, niedługo się to zmieni. Sam trener przyznał, że brak możliwości skorzystania z piłkarza urodzonego w Bochni to ogromny cios dla zespołu.
W sierpniu 2022 roku PZPN również powołał zawodnika wychowującego się poza granicami naszego kraju. Było to zgrupowanie selekcyjne kadry U-16. Niestety od tamtego momentu brakuje kontaktu z polskim związkiem, co w przyszłości może wykorzystać Scottish FA. Pomimo to Robert doskonale wie, czy wolałby biegać po murawie z orzełkiem na piersi, czy z lwem.
– Moim marzeniem jest gra w reprezentacji Polski. Pomimo że większość swojego życia spędziłem w Szkocji, głębszą więź czuję z państwem, w którym się urodziłem i gdzie mieszka cała moja rodzina – opowiada „PS” 16-letni piłkarz. Po chwili jego tata, a zarazem imiennik, dodaje: – To w Szkocji się wychował, podąża tym systemem szkolenia. Może gdyby zagrał z lwem na piersi w juniorskiej reprezentacji, byłoby to pewnego rodzaju podziękowanie. Tym bardziej że takie występy nie zamykają drogi do gry w pierwszej reprezentacji Polski. Dodatkowo czasami jest tak, że PZPN zainteresuje się młodym zawodnikiem dopiero, kiedy ten wystąpi w innej kadrze – zastanawia się Robert Rachwał senior.
Pomógł dziadek reprezentanta
Od najmłodszych lat Robert podobnie jak jego tata był zakochany w futbolu. Razem chodzili na mecze Celticu, a wieczorami grali w pobliskim parku. Dodatkowo już w wieku czterech lat brał udział w zabawowym graniu raz lub dwa razy w tygodniu, a rok później co niedzielę uczęszczał na treningi The Bhoys w ośrodku klubowym w Lennoxtown. Wystarczyło kilka miesięcy, aby kariera młodego Roberta nabrała większego rozpędu, choć miał nieco szczęścia.
– Wraz z synem można powiedzieć, że bawiliśmy się z piłką na jednej połowie boiska, a po drugiej stronie grał starszy pan z wnukiem. W pewnym momencie o dziewięć lat starszy od mojego syna chłopak podszedł, gdyż coś w nim dostrzegł. Okazało się, że był to Ross Lyon, który w tamtym czasie grał w młodzieżowych reprezentacjach Szkocji oraz był zawodnikiem Rangersów (teraz kapitan Clyde FC, czyli zespołu z czwartego poziomu rozgrywkowego w Szkocji – przyp. red.). Jego
kompanem na boisku był dziadek Brian Adams, były trener – opowiada tata 16-latka. Po czym dodaje: – Nagle godzinę później na boisku zjawił się skaut Rangersów. Zainteresował się moim synem, ale ten nie miał sześciu lat, więc był za młody, aby dołączyć do akademii. Wtedy do akcji wkroczył Adams, który zaczął go przekonywać, aby przymknął oko na wiek Roberta. Tak to się zaczęło, mój syn dołączył do The Gers. Występował w kategorii wiekowej U-8, więc z chłopcami o dwa lata starszymi.
Na dobrą stronę mocy
Zawodnik urodzony w Bochni u Rangersów spędził kilkanaście miesięcy, równolegle grał w Scotland Boys Club. To akademia dla chłopców oraz dziewczynek w wieku od 5 do 12 lat. Co ciekawe podczas oficjalnych spotkań drużyna przywdziewa koszulki… reprezentacji Szkocji. Polak rywalizował w starszej o rok kategorii wiekowej. Meczom Scotland Boys Club ochoczo przyglądali się skauci z różnych klubów. Robert wpadł w oko między innymi Celticowi, który ostatecznie został nowym klubem Polaka, co jego dziadek Andrzej skwitował z uśmiechem: „Przeszedłeś na dobrą stronę mocy”.
– Od zawsze moim wymarzonym klubem w Szkocji był Celtic. Nawet grając w Rangersach, kibicowałem ze stadionu Zielono-białym – stwierdza 16-latek, a po chwili jego tata mówi: – Dodatkowo do transferu przekonywał nas Willie Mcstay (67 występów w Celticu – przyp. red.), który do dziś odpowiedzialny jest za skauting w klubie z Glasgow. Szkot przyznał, że pierwszy raz rozmawia z tak młodym chłopcem i namawia go, aby dołączył do Celticu. W akademii Robert zazwyczaj występuje w środku pola na pozycji „10” lub „8”, choć niekiedy trenerzy stawiają go na bokach pomocy. Polak od 11 lutego 2015 roku, kiedy dołączył do The Bhoys, przechodził przez kolejne szczeble. Co sezon musiał udowadniać swoją przydatność dla zespołu. W tym czasie jego rodzice co pół roku otrzymywali od klubu podsumowanie postępów ich syna. Zazwyczaj słyszeli same dobre opinie.
Grał na Jaga Cup
Z Celtikiem Polak brał udział w licznych turniejach w USA, Belgii, Niemczech, Holandii czy Polsce na Jaga Cup, gdzie szkocki zespół zajął 3. miejsce. Nieraz powoływany był również do zespołu starszych chłopaków. Miał okazję grać w drużynie z 18-letnim Benem Doakiem, który już w tym momencie ma na swoim koncie dziesięć występów w pierwszym zespole Livepoolu. Pomimo licznych wyjazdów za granicę czy nawet za ocean Polak najmilej wspomina wszelkie rywalizacje z Rangersami. – Niezależnie, w jakiej kategorii wiekowej występujesz, podczas derbów emocje są inne. Każdy wie, że to spotkanie trzeba wygrać – komentuje 16-latek.
– Staram się obiektywnie patrzeć na postawę Roberta na boisku. Ma świetną technikę, potrafi dobrze grać zarówno lewą, jak i prawą nogą, a dodatkowo wspaniale radzi sobie w małej grze. Na murawie nie panikuje, rozgrywa ze sporym spokojem i widać, że zawsze ma plan, jeszcze zanim otrzyma piłkę. Rozumie taktykę oraz dobrze realizuje założenia. Cały czas pracuje nad postawą w defensywie – mówi tata zawodnika. Starania, umiejętności oraz wytrwałość 16-latka poskutkowały, że rok 2023 był dla niego przełomowy. 28 lipca Robert podpisał swój pierwszy profesjonalny kontrakt w karierze, który obowiązywać będzie do czerwca 2026 roku. To duży krok, a jego tata nie ukrywa, że oprócz nieustępliwości oraz talentu syna być może pomogła mu narodowość, gdyż w klubie cały czas wspominają Artura Boruca, Macieja Żurawskiego, Dariusza Dziekanowskiego czy Dariusza Wdowczyka. Dodatkowo Robert został zgłoszony do Ligi Mistrzów. Choć w niej nie zadebiutował, rodzina czuła, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. W zespole U-18 co mecz grał w pierwszym składzie, dodatkowo rozpoczął treningi w rezerwach Celticu oraz zadebiutował w drugim zespole. Niestety, 8 grudnia zerwał więzadła krzyżowe przednie w lewym kolanie.
Prawie rok przerwy
– Przed Robertem trudny czas, jakim będzie rehabilitacja. W piątej minucie feralnego spotkania nagle rywal zaatakował go wślizgiem od tyłu. Prawa noga się uratowała, za to lewa została i wykręciła w nienaturalny sposób. Jest już po operacji, ale jak dobrze pójdzie, następny mecz zagra za dziesięć czy jedenaście miesięcy. Może wszystko dzieje się po coś? W klubie ma zapewnioną świetną opiekę ze strony fizjoterapeutów, trenera od przygotowania fizycznego i oczywiście wsparcie kolegów oraz szkoleniowca. Z każdej, nawet tak trudnej sytuacji dla piłkarza trzeba wynieść pozytywne wnioski – kończy tata 16-latka.