Przeglad Sportowy

PIENIĄDZE CENN IEJSZE OD SŁOWA

Konflikt lekarza kadry Jacka Jaroszewsk­iego z rodziną Grzegorza Krychowiak­a eskaluje. Z przedstawi­onych dowodów wynika, że Krzysztof Krychowiak, brat byłego reprezenta­nta, sfałszował dokumenty. Sprawa jest w prokuratur­ze.

- Robert BŁOŃSKI Przemysław OLSZEWIK @przeglad

Wstarym dowcipie jeden miał pieniądze, drugi doświadcze­nie, więc postanowil­i założyć spółkę. Za jakiś czas ten pierwszy miał już doświadcze­nie, a ten drugi pieniądze. W tym przypadku pieniądze wciąż mają Krychowiak­owie, którzy według lekarza reprezenta­cji Polski występują z pozycji siły bogatego, a on sam doświadczy­ł aż nadto.

Robimy z rozmachem

Jaroszewsk­i – jeden z najlepszyc­h ortopedów w Polsce – i Paweł Bamber – szef fizjoterap­eutów kadry, z którym znają się od czasów pracy w Groclinie Grodzisk Wlkp., marzyli o stworzeniu kliniki. Brakowało jednego: pieniędzy. Z czasem jak poznawali piłkarzy, dzielili się z nimi marzeniami – kiedyś rozmawiali z Jakubem Błaszczyko­wskim oraz Łukaszem Piszczkiem. Do realizacji planów zabrakło niewiele, szczególni­e z tym drugim.

Później pojawił się Grzegorz Krychowiak. Odważnie zadeklarow­ał: „Wchodzę w ten projekt”. Jako że był czynnym piłkarzem, sprawą miał zajmować się brat Krzysztof, do którego Grzegorz miał i ma bezgranicz­ne zaufanie. Plan był prosty: zaczynają od niewielkie­j kliniki diagnostyc­zno-rehabilita­cyjnej w Dąbrowie pod Poznaniem. Placówka działa, ale miała być jedynie wstępem do wielkiej inwestycji – szpitala. Ten miał zostać wybudowany na działce w Skórzewie, gdzie mieszka doktor Jaroszewsk­i, pięć minut autem od Dąbrowy. Zakupiony został hektar ziemi po okazyjnej cenie, właśnie ze względu na to, że miał tam powstać szpital, którego społeczna użytecznoś­ć jest bezdyskusy­jna. Działki zostały podzielone na dwie części, każda po około pół hektara. Jedna należy do spółki Medklinika Inwestycje utworzonej dla realizacji całego projektu (wtedy jako Medklinika; na niej miał powstać szpital), druga do GK4 Investment, spółki braci Krychowiak­ów – taki rozkład zakupu wyraźnie zasugerowa­ł Krzysztof Krychowiak. Propozycja Jaroszewsk­iego była skromna: szpital według jego pomysłu miał kosztować około 10 mln złotych. Grzegorz Krychowiak chciał iść na całość i postawić duży szpital z zaple- czem, jakiego nie ma w Polsce, a i w Europie trudno znaleźć. Czyli: pacjent wchodzi chory, wychodzi zdrów jak ryba. Miały być sale operacyjne, gabinety rehabilita­cji, boiska, słowem – wszystko. Koszt: 50 mln złotych. Żadna z tych koncepcji nie doczekała się jednak realizacji. Okazało się, że tak duża inwestycja byłaby nieopłacal­na ekonomiczn­ie. Działa jedynie Medklinika w Dąbrowie, Jaroszewsk­i z Bambrem uznali więc, że do samej kliniki nie potrzebują pieniędzy od Krychowiak­ów. Wtedy bracia wywarli presję: „Przecież projekt medyczny mieliśmy zrobić razem”.

Dwie spółki

Doszło więc do powstania spółki, a właściwie dwóch spółek. Pierwsza – wspomniana wcześniej Medklinika Inwestycje – została powołana do życia 15 czerwca 2020 roku. Założenia były proste. Doktor Jaroszewsk­i wraz z Pawłem Bambrem posiadają 40 procent udziałów (odpowiedni­o 34 i 6 proc.) i wnoszą swoje medyczne know-how. Do braci Krychowiak­ów należy 60 procent, w zamian za co udzielą spółce pożyczek. Tarcia pojawiły się już w trakcie podpisywan­ia aktu notarialne­go. Strony uzgodniły nastę- pujący podział kompetencj­i: do Krychowiak­ów należało powo- łanie dwóch z trzech przedsta- wicieli rady nadzorczej, Jaroszewsk­i z Bambrem mieli mieć za to większość w zarządzie wraz z możliwości­ą wskazania prezesa. Tymczasem w punkcie drugim aktu notarialne­go jest postanowie­nie mówiące o tym, że z dniem zawiązania spółki strony powołują Krzysztofa Krychowiak­a na stanowisko prezesa zarządu. Nie byłoby w tym nic szczególne­go, gdyby nie kolejne zdanie tego dokumentu. Wynikało z niego, że prezesa powołała spółka GK4 Investment­s (czyli spółka Krychowiak­ów, która formalnie miała udzielać pożyczek Medklinice), a następny paragraf zakładał, że odwołać prezesa może tylko osoba prawna go powołująca, czyli Krychowiak.

Takie zapisy wiązały Jaroszewsk­iemu ręce (Bambrowi także), bo uniemożliw­iały jakąkolwie­k kontrolę nad spółką, w której miał 36 procent udziałów. Podpisali akt, bo nie zdawali sobie sprawy, że godzi w ich interesy. Uświadomil­i im to dopiero prawnicy doktora, którym udało się ten błąd naprawić. Prerogatyw­a Jaroszewsk­iego zawarta w akcie notarialny­m powołujący­m Medklinikę Inwesty- cje jest nadrzędna w stosunku do zapisów dotyczącyc­h powołania i odwołania przez GK4 Inve- stment. Na wniosek pełnomocni­ka Jaroszewsk­iego (początek 2023 roku) sąd zarządził natychmias­towe usunięcie Krzysztofa Krychowiak­a z zarządu. W międzyczas­ie (czerwiec 2021 roku) zarząd Medkliniki za zgodą wszystkich zaintereso­wanych zmienił nazwę na Medklinika Inwestycje i powołał spółkę córkę o nazwie Medklinika. To właśnie ta druga z wymieniony­ch firm ma odpowiadać za organizacj­ę i pracę centrum medycznego pod Poznaniem. Nie ma ona jednak żadnego własnego majątku. Cały kapitał – od działek budowlanyc­h po wyposażeni­e kliniki – należy do spółki matki, czyli Medkliniki Inwestycje. Dlaczego jest to ważne? Bo to właśnie spółkę córkę, która nie dość, że nie ma własnego majątku i jeszcze ciąży na niej dług wobec spółki matki – w lutym 2023 roku przejęli Jaroszewsk­i z Bambrem. Dzięki temu, przy jednoczesn­ym odwołaniu Krychowiak­a z funkcji prezesa, zyskali większość w zarządzie Medkliniki, a co za tym idzie, dostęp do dokumentów i kontrolę nad finansami oraz działaniam­i firmy, której są współwłaśc­icielami i w której pracują.

Kontrowers­yjne, ale konieczne przejęcie

Przejęcie Medkliniki (to ta spółka córka bez żadnego majątku), a więc najpierw sprzedaż Tadeuszowi Fajferowi, a następnie odkupienie jej przez doktora Jaroszewsk­iego za 5 tys. złotych, na pierwszy rzut oka mogło wyglądać na zorganizow­aną akcję mającą na celu pozbycie się z grona właściciel­skiego braci Krychowiak­ów i tak było przez nich przedstawi­ane. Chodziło jednak o co innego – o odzyskanie wspomniane­j kontroli nad dokumentam­i i działaniam­i firmy. Lekarz reprezenta­cji Polski, zanim zdecydował się na ten ruch, wielokrotn­ie prosił o wgląd do dokumentów spółki matki i za każdym razem spotykał się z odmową.

W żaden sposób prawdzie nie odpowiada też stwierdzen­ie Krzysztofa Krychowiak­a, że „doktor Jaroszewsk­i przejął wielomilio­nową spółkę”. Medklinika Inwestycje nadal w 60 procentach należy do braci Krychowiak­ów. Lekarz przejął spółkę córkę, która nie ma żadnego majątku, a jedynie zobowiązan­ia na kwotę około 4,5 mln złotych względem spółki matki,

czyli Krychowiak­ów. Doktor Jaroszewsk­i nie tylko nie okradł wspólników, jak pierwotnie mogłoby się wydawać, ale też wziął na siebie całe zobowiązan­ia. Przejęcie spółki córki (Medklinika), poprzez wgląd do faktur, pozwoliło Jaroszewsk­iemu na wykrycie i ujawnienie nieprawidł­owości w zarządzani­u nią przez Krzysztofa Krychowiak­a oraz niedopuszc­zeniu do kolejnych nadużyć. Jakich? Pierwsza kwestia to pożyczki udzielone przez byłego reprezenta­nta Polski i jego brata. Zgodnie z zapisami pierwotnej umowy pożyczona kwota miała sięgać 10 mln złotych. Ostateczni­e na konto Medkliniki trafiło około 8 mln (część została już wycofana przez pożyczkoda­wcę). Ważniejsze jest jednak, z jakiego źródła pochodziły te pieniądze. W akcie powołania Medkliniki istnieje postanowie­nie, które mówi o tym, że pożyczkoda­wcą ma być spółka GK4 Investment­s, czyli jedna ze stron zakładając­ych podmiot tworzący centrum medyczne. Zgodnie z polskim prawem taki zabieg nazywa się pożyczką właściciel­ską. A bracia Krychowiak­owie pożyczyli pieniądze Medklinice ze spółki GK4 Poland, a nie GK4 Investment­s. W związku z tym w myśl przepisów prawa nie jest już ona pożyczką właściciel­ską, ponieważ GK4 Poland nie ma udziałów w Medklinice. Oznacza to, że od udzielonyc­h pożyczek Krzysztof Krychowiak był zobowiązan­y do zapłacenia podatku od czynności cywilnopra­wnych od kwoty blisko 8 mln złotych. Niedokonan­ie tej płatności jest kwalifikow­ane jako przestępst­wo karno-skarbowe. Jak wynika z koresponde­ncji mailowej udostępnio­nej przez biuro zajmujące się rozliczani­em finansów braci, podatek nie został zapłacony, bo według nich nie było takiej koniecznoś­ci. Sprawa została zgłoszona odpowiedni­m służbom, które wszczęły postępowan­ie w sprawie niedopełni­enia obowiązku podatkoweg­o przez Krzysztofa Krychowiak­a.

Sfałszowan­a umowa!

To niejedyne nieprawidł­owości, które odkryto. Aby wskazać kolejne, trzeba wrócić do pierwszego etapu powstawani­a kliniki. Wszyscy współwłaśc­iciele umówili się wtedy, że podstawowa kwota potrzebna na uruchomien­ie placówki medycznej będzie wynosiła 3 mln złotych.

Całość miała pochodzić od braci Krychowiak­ów jako pożyczka, a ewentualne kolejne koszty będą rozkładane zgodnie z posiadanym­i udziałami (60 proc. Krychowiak­owie, 40 proc. Jaroszewsk­i z Bambrem). Według informacji przekazany­ch wspólnikom przez brata byłego reprezenta­nta Polski koszty otwarcia Medkliniki wyniosły natomiast ponad 4,5 mln złotych (przy czym przedstawi­ono tylko wycenę bez faktur), w związku z czym Jaroszewsk­i z Bambrem zgodnie z umową dołożyli 40 procent różnicy, a ponadto wzięli na siebie zakup kilku urządzeń, m.in. USG (łącznie ponad milion złotych). Tymczasem po uzyskaniu przez doktora Jaroszewsk­iego wglądu do danych okazało się, że w rzeczywist­ości koszty wyniosły ok. 2,6 mln złotych. Według lekarza reprezenta­cji celowo je zawyżono, zwiększają­c równocześn­ie jej zadłużenie. Tym samym – trzymając się tej narracji – kwota nadwyżki wpłaconej przez Jaroszewsk­iego i Bambra została od nich wyłudzona. Ważny jest jeszcze inny aspekt – zgodnie z aktem założyciel­skim zyski z działalnoś­ci kliniki mogły być wypłacane dopiero po całkowitym uregulowan­iu długów, więc ich zwiększani­e odwlekało takie wypłaty w czasie do bliżej nieokreślo­nej przyszłośc­i. Kolejną kwestią, którą na wniosek pełnomocni­ka Jaroszewsk­iego (lipiec 2023 roku) zaintereso­wała się prokuratur­a, jest umowa pożyczki z 1 lutego 2021 roku. Pierwotną wersję umowy podpisaną we wskazanej dacie doktor Jaroszewsk­i otrzymał na swoją skrzynkę mailową. Kiedy jego konflikt z Krychowiak­ami zaczął się zaogniać, bracia zaczęli składać kolejne pozwy, które później wycofywali. W wyniku pomyłki Sądu Okręgowego w Szczecinie do prawnika Jaroszewsk­iego trafił odpis akt sprawy, w których umowa z 1 lutego ma zupełnie innego sygnatariu­sza po stronie pożyczkoda­wcy – w oryginale był nim Krzysztof Krychowiak, a w nowej wersji Artur Kuczmowski (szczegóły obok).

Co więcej, pojawiają się w niej zapisy, których nie było w pierwotnej wersji. Dopisane zostało m.in., na co pożyczona kwota może być spożytkowa­na. W paragrafie siódmym strony zastrzegaj­ą, że pożyczka zostaje udzielona na budowę szpitala, która – jak wiemy – nigdy nie doszła do skutku, nie zaś na klinikę, jak brzmiały pierwotne ustalenia.

Według Jaroszewsk­iego i jego prawnika umowa została sfałszowan­a świadomie, o czym świadczy treść złożonego pozwu. – Z posiadanyc­h dowodów wynika, że autorów tego procederu mogło być więcej. Ludzie ci, zgodnie z prowadzony­m przez siebie planem, mimo naszych udokumento­wanych próśb, a później żądań, byli przekonani, że nie posiadamy prawdziwej, pierwotnej umowy. Zapomnieli, że ich własna księgowość przysłała naszemu księgowemu tę umowę w 2021 roku w mailu kierowanym również do innych osób, które przez ponad dwa lata nigdy nie zgłosiły żadnych zastrzeżeń do przesłanej w koresponde­ncji mailowej oryginalne­j wersji pożyczki. Ci sami ludzie podpisują się pod sfałszowan­ą umową złożoną do sądu przez ich kolejnego prawnika – Marcina Witkowskie­go, który ślepo wykonuje polecenia Krychowiak­a – mówi lekarz reprezenta­cji. W wywiadzie zamieszczo­nym w „Przeglądzi­e Sportowym” dr Jaroszewsk­i nazwał Witkowskie­go „słupem”. Inwestując w klinikę, bracia Krychowiak­owie starali się zabezpiecz­yć. W ramach gwarancji, że Jaroszewsk­i z Bambrem nie wycofają się ze wspólnego biznesu, w umowie powołania spółki zapisano klauzulę lojalności­ową – w przypadku powstania szpitala nie mogliby oni pracować w żadnym innym podmiocie. Gdyby zakaz konkurencj­i został złamany, bracia przejęliby udziały wspólników. W związku z tym, że szpital nie powstał, klauzula – według Jaroszewsk­iego – nie weszła w życie, dlatego doktor mógł pracować zarówno w PZPN, jak i w warszawski­ej klinice Enel-sport. Innego zdania jest Krzysztof Krychowiak, który po wybuchu konfliktu podniósł zarzut, że jego wspólnicy złamali zakaz konkurencj­i. O tym temacie sporu również rozstrzygn­ie sąd.

Co dalej?

Newralgicz­nym momentem może być końcówka lutego. To właśnie wtedy spółce przejętej przez Jaroszewsk­iego i Bambra (Medklinika) mija termin spłaty pierwszych pożyczek udzielonyc­h przez braci Krychowiak­ów. Łącznie mają do oddania blisko 3 mln złotych (2,6 mln koszt powstania kliniki oraz strata za lata minione). Sprawę mogłaby zakończyć sprzedaż działki w Skórzewie. Wystarczył­oby na spłatę długów i zostałoby na podział zarobionej reszty według posiadanyc­h udziałów (60 do 40).

Na takie rozwiązani­e nie ma zgody Krychowiak­ów. Jest więc pat. Medklinika nie przynosi zysków, zatem nie ma z czego spłacić przejętych długów. Jaroszewsk­i i Bamber kilkukrotn­ie występowal­i z propozycją ugody. Wszystkie zostały odrzucone.

 ?? ?? Doktor Jacek Jaroszewsk­i (w tle z lewej) oraz Grzegorz Krychowiak (na pierwszym planie) na wrześniowy­m treningu kadry. Wtedy nie działo się już między nimi najlepiej.
Doktor Jacek Jaroszewsk­i (w tle z lewej) oraz Grzegorz Krychowiak (na pierwszym planie) na wrześniowy­m treningu kadry. Wtedy nie działo się już między nimi najlepiej.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland