Przeglad Sportowy

PIERWSZA OFIARA VAR-U (I KOLEJNE)

- MICHAŁ ZARANEK publicysta „Przeglądu Sportowego”

Francisco Lopez Romera, deweloper mieszkanio­wy i kibic piłkarski, miał dość pomyłek sędziowski­ch. Stworzył nowy produkt w technologi­i analogowej, łączność z dodatkowym sędzią przed monitorem, który może sprawdzać wątpliwe sytuacje i podpowiada­ć arbitrowi na boisku. Tak, to był prototyp VAR-U. Hiszpan najpierw kontaktowa­ł się z ówczesnymi trenerami Laligi – Luisem Aragonesem i Vanderleie­m Luxemburgo. Spodobało im się i 14 czerwca 1999 roku Lopez opatentowa­ł swój pomysł w Rejestrze Własności Intelektua­lnej i Naukowej pod nazwą „Piłka nożna XXI wieku (technologi­a przyszłośc­i dla zespołów sędziowski­ch)”. Projekt opatrzył wstępem: „Zdalnie sterowani sędziowie, technologi­a w służbie sportu” i wysłał Jose Marii Garcii Arandzie, szefowi krajowej szkoły sędziów oraz do FIFA i UEFA. Garcia poprosił o dokumentac­ję i sprzęt, żeby pokazać to IFAB (ustala przepisy gry w piłkę).

Zapadła cisza na kilkanaści­e lat i w 2016 roku FIFA zaprezento­wała system VAR podczas klubowego mundialu. – Mam patent do końca życia i maksymalni­e na 70 lat dla spadkobier­ców. W oszukańczy sposób uzyskali kompletną dokumentac­ję. FIFA sprzedaje teraz licencje i czerpie z tego zyski – wścieka się Lopez. Od roku śle pozwy i żąda 300 milionów euro odszkodowa­nia. Teraz wystąpił do sądu o zawieszeni­e używania VAR-U w hiszpański­ej lidze do czasu rozstrzygn­ięcia sporu. To mrzonki, ale wielu by się z tego ucieszyło.

System miał wyeliminow­ać pomyłki, zapewnić sprawiedli­wość na boisku i generalnie się sprawdza. Ale ludzie uczą się go obchodzić, choćby manipulują­c obrazem. Jak kilka dni temu w meczu Realu Madryt z Almerią. Ostatnia drużyna Laligi sensacyjni­e prowadziła w stolicy 2:0 i wtedy do akcji wkroczyli sędziowie: główny Jose Hernandez Maeso i VAR Alejandro Hernandez

Hernandez (żeby się nie mylili, nazwijmy ich Pojedynczy­m i Podwójnym). Dośrodkowa­nie, zamieszani­e i Podwójny do Pojedyncze­go: „Możliwe zagranie ręką obrońcy Almerii”. Pojedynczy do Podwójnego: „Daj mi zbliżenie”. Widać zagranie ręką, ale dowcip w tym, że na szerokim planie zauważyłby dwa faule piłkarzy Realu i prawdopodo­bną pozycję spaloną. Karny, robi się 1:2. Dziesięć minut później Vinicius Junior strzela na 2:2, są protesty. Pojedynczy do Podwójnego: „Daj szeroki plan, żebym się zorientowa­ł”. Uznaje gola, a po kilku minutach realizator transmisji pokazuje zbliżenie, na którym widać, że piłka odbiła się nie od barku Viniciusa (co jest dozwolone), jak uznał sędzia, ale niżej (niedozwolo­ne zagranie). Gra śledzona jest przez ponad dwadzieści­a kamer, a arbitrzy za każdym razem wybierali obraz tylko z tych, które im pasowały. W końcu Real wygrywa 3:2, po kilku dniach sędziowska komisja techniczna uznaje, że obie te decyzje były błędne i… nie zawiesza Pojedyncze­go, a Podwójnego wyznacza do sali VAR na kolejny mecz. Związek zgłasza sprawę na policję, nie w sprawie ewentualne­go oszustwa, ale wycieku rozmów arbitrów. I szykuje przykładną karę dla Gonzalo Melero, piłkarza Almerii, który skrytykowa­ł sędziowani­e. Tak to się robi.

Do boju ruszają symetryści, przypomina­jąc błędy w sędziowani­u dawnych meczów Barcelony, jakby w Hiszpanii były tylko dwa kluby. A o poszkodowa­nych, biednej Almerii, cicho.

W lidze belgijskie­j powtórzony będzie mecz Anderlecht­u z Genkiem z 23 grudnia, bo sędziowie źle zanalizowa­li sytuację przy rzucie karnym dla drużyny gości. W półfinale mistrzostw Europy w piłce ręcznej wypaczono wynik spotkania Francja – Szwecja, bo arbitrzy nie chcieli skorzystać z wideoweryf­ikacji. Są kłopoty z VAR-EM. Trudno się dziwić, skoro, wierząc Lopezowi, w grzechu został poczęty.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland