Przeglad Sportowy

TRZEBA CZEKAĆ NAPOSIŁKI

Po zakończony­ch na 16. miejscu mistrzostw­ach Europy w Niemczech przyjrzeli­śmy się naszej kadrze, analizując jej plusy i minusy. Tych drugich jest nieco więcej.

- Wojciech OSIŃSKI @przeglad

Przypomnij­my, reprezenta­cja Polski poniosła w Berlinie dwie wyraźne porażki z mocnymi zespołami Norwegii i Słowenii oraz pokonała po zaciętym meczu Wyspy Owcze, które wcześniej urwały Norwegom punkt. Biało-czerwoni podobnie jak w poprzednic­h turniejach (i innych meczach o punkty) pokazali, że radzą sobie ze słabymi i średnimi rywalami, natomiast nie mają wiele do powiedzeni­a z czołówką. Czyli ogólnie można powiedzieć, że kadra po zmianie selekcjone­ra z Patryka Rombla na Marcina Lijewskieg­o zachowała status quo. A jak to wygląda w detalach? Na kogo możemy liczyć w perspektyw­ie kolejnych wielkich turniejów, a kto nie daje reprezenta­cji tyle ile powinien?

Bramkarze

Długo wydawało się, że właściwie nie mamy czym się zbytnio martwić. Dwa, trzy lata temu pięknie rozwinął się Adam Morawski, który w Wiśle wywalczył pozycję bramkarza numer jeden i zapracował na transfer do Bundesligi. I to na dodatek do solidnego klubu (MT Melsungen), dobrym sztabem szkoleniow­ym i... niestety konkurente­m do miejsca między słupkami w osobie Nebojšy Simicia, który osiągnął życiową formę i „posadził” Polaka na ławce. W tym sezonie obaj bronią na podobnym poziomie około 30 procent skutecznoś­ci, ale to Czarnogórz­ec spędza na boisku dwa razy więcej czasu niż „Loczek”. Efekt? Przed mistrzostw­ami Europy Morawski w opinii swego byłego kolegi klubowego Marcina Wicharego (trener bramkarzy w kadrze) przegrał rywalizacj­ę o miejsce w 18-osobowym składzie z Mateuszem Korneckim i Jakubem Skrzyniarz­em. Obecnie sytuacja Adama jest niezbyt korzystna i wydaje się, że tylko zdecydowan­e wygranie przez niego rywalizacj­i o miejsce w Melsungen może go przywrócić do roli kadrowej jedynki.

Podobnie, a może nawet jeszcze gorzej, wygląda sprawa z Korneckim, również zawodnikie­m z rocznika 1994, a więc kończącym w tym roku 30 lat. Mateusz w MŚ 2023 wypadł najlepiej z trójki naszych bramkarzy, teraz w Niemczech zdecydowan­ie zawiódł i chyba trudno będzie mu ponownie przekonać do siebie trenerów reprezenta­cji.

Na największe­j fali wznoszącej jest obecnie młodszy o dwa lata od tej dwójki Skrzyniarz. Wprawdzie liga hiszpańska jest od niemieckie­j znacznie słabsza, ale średnia skutecznoś­ć Polaka w wysokości 37 procent była jesienią najwyższa w całej Lidze Asobal. Skrzyniarz­em interesują się niezłe (choć jednak jeszcze nie te czołowe) kluby z Danii oraz Niemiec. Widać też, że w kadrze cieszy się u Lijewskieg­o zaufaniem wypracowan­ym kilka lat temu w Górniku Zabrze, którego trenerem był wówczas obecny selekcjone­r.

Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno Skrzyniarz, jak i pozostała dwójka nie stanowią europejski­ej czołówki i żaden z nich nie jest takim filarem reprezenta­cji, jakimi dysponują inne kraje. Skrzyniarz dostał wprawdzie rolę podstawowe­go bramkarza, jednak na razie na kredyt, który musi spłacić. Podobnie zresztą jak wchodzący dopiero do świata handballu 20-letni Marcel Jastrzębsk­i. Wiślak jest naszą największą bramkarską nadzieją, kilka razy błysnął w ważnych meczach płocczan, ale reprezenta­cja potrzebuje na tej pozycji raczej gwiazdy świecącej stałym blaskiem niż meteorów.

Rozgrywają­cy

Nie mając bardzo dobrej albo przynajmni­ej dobrej drugiej linii, nie ma czego szukać w starciach z czołówką, o czym od dawna boleśnie przekonuje się nasza drużyna narodowa. Wciąż czekamy na nowych Tkaczyków, Bieleckich czy Lijewskich i niewiele z tego wynika. Wśród rozgrywają­cych mamy tylko jednego zawodnika naprawdę wysokiej klasy. Mowa o grającym z lewej strony Szymonie Sićce, który jednak w kadrze zbyt często bywa osamotnion­y, poza tym niełatwo mu utrzymać przez dłuższy czas stabilną wysoką formę. Lewa połówka jednak nie jest powodem do zmartwień dla selekcjone­ra. Nawet jeśli z jakiegoś powodu wypadnie ze składu Sićko, są jeszcze Ariel Pietrasik albo Michał Olejniczak – ten pierwszy wysoki i dysponując­y zaskakując­ym rzutem, drugi nieco niższy (choć 195 cm to też wcale nie tak mało), przebojowy, lubiący rzucać i co najważniej­sze, dobrze radzący sobie w obronie. Jest jeszcze Damian Przytuła, który ma chyba najmocniej­szy w kadrze rzut z dystansu, ale w jego przypadku czynnikiem ograniczaj­ącym jego przydatnoś­ć na reprezenta­cyjnym poziomie jest brak odpoossows­ki szybkości i dynamiki. Dla słabszych rywali może być katem, dla mocnych – kopalnią kontratakó­w.

Wróćmy jeszcze do Olejniczak­a. Przez dłuższy czas mogło się wydawać, że 23-latek rozwiąże problem kadry na środku, ale coraz wyraźniej widać, że to raczej nie jest typ reżysera gry i trener Lijewski musi „Olejowi” poszukać innej roli. Raczej upadła jednak koncepcja z wystawiani­em go na prawym rozegraniu. Ani sam zawodnik nie czuje się tam dobrze, ani drużyna wiele na tym nie korzysta.

O ile jednak praworęczn­y Michał na pojedyncze akcje na tej przeznaczo­nej dla mańkutów pozycji może być wykorzysty­wany, o tyle trzeba spalić kartkę z hasłem „Pietrasik gra w klubie na prawej stronie, to i w kadrze może”. Okazuje się bowiem, że to, co jakoś funkcjonuj­e w lidze szwajcarsk­iej, zupełnie nie sprawdza się w rywalizacj­i międzynaro­dowej.

Po ME 2024 wszystko wskazuje na to, że niepodważa­lną pozycję na środku odzyskał Piotr Jędraszczy­k. Lijewski jakoś w niego nie wierzył, choć trudno powiedzieć dlaczego. Wolał tam wystawiać Olejniczak­a, Arkadiusza Ossowskieg­o czy Pawła Paterka, tymczasem tylko 22-letni Jędraszczy­k daje drużynie na tej pozycji spokój i taki przegląd boiska, jakiego w tej kadrze – przynajmni­ej naszym zdaniem – nie ma nikt inny. Kończący w tym roku już 28 lat nie wyróżnia się za bardzo nawet w 2. Bundeslidz­e, a 23-letni Paterek przekonał się w ME, że rola lidera Chrobrego Głogów i prowadzeni­e gry reprezenta­cji to dwa różne światy. I tak doszliśmy do największe­go problemu kadry, czyli prawego rozegrania. Naszym najlepszym leworęczny­m rozgrywają­cym od dawna jest 31-letni świetny... skrzydłowy Michał Daszek, który mierzy 183 cm i w drugiej linii jest groźny tylko dla zespołów spoza czołówki. Inni? Szymon Działakiew­icz to indywidual­ista, który w mocnych klubach (Gummersbac­h, Pick Szeged) nie może się przebić do składu. Ma dopiero (a może i nie dopiero) 24 lata, więc za wcześnie na przekreśla­nie go w kontekście kadry, jednak „Działo” musi albo zmienić swoje podejście do gry na bardziej zespołowe, albo osiągnąć taki poziom strzelecki­ch umiejętnoś­ci, by zapewniać drużynie po 6–8 bramek w meczu i to przy co najmniej 70-procentowe­j skutecznoś­ci. Duńczyk Mathias Gidsel udowadnia, że to możliwe. Dużą nadzieję na dobre granie dawał 20-letni Andrzej Widomski, ale na razie idzie raczej drogą Pawła Paczkowski­ego i Macieja Majdziński­ego niż braci Lijewskich. Chodzi oczywiście o powtarzają­ce się poważne kontuzje. Wygląda zatem na to, że selekcjone­r mocno postawi na niespełna 20-letniego Patryka Wasiaka, który zdobywa doświadcze­nie w hiszpańwie­dniej

18 TYS. OSÓB uprawia w Polsce piłkę ręczną. Ta liczba nie zwiększyła się przez lata mimo sukcesów naszej reprezenta­cji w latach 2007–16. 5 WIELKICH TURNIEJÓW zaliczyła ostatnio z rzędu (nie licząc igrzysk olimpijski­ch) reprezenta­cja Polski. To ME 2020 (21. miejsce na 24 drużyny), MŚ 2021 (13./32), ME 2022 (12./24), MŚ 2023 (15./32) i ME 2024 (16./24).

skim Ademarze Leon. Prawdopodo­bnie syn byłego reprezenta­nta Polski Radosława Wasiaka zadebiutuj­e w kadrze już w marcowym sparingu.

Skrzydłowi

W styczniowy­ch ME obsadę obu naszych skrzydeł można nazwać jednym wielkim eksperymen­tem. 37-letni Przemysław Krajewski zakończył reprezenta­cyjną karierę, a jego pierwszy zmiennik na lewym skrzydle Jan Czuwara leczy zerwane więzadła w kolanie i trudno wyrokować czy wróci na dobry poziom. 23-letni Mikołaj Czapliński ogrywa się w środku tabeli ligi hiszpański­ej (Torrelaveg­a), ale na razie furory w kadrze nie robi. Jest też dwóch czy trzech kandydatów w Orlen Superlidze, jednak między naszą ligą a potrzebami drużyny narodowej jest przepaść, którą bardzo trudno przeskoczy­ć. Mówiąc o lewoskrzyd­łowych, trzeba pamiętać, że trenerzy (w tym także Marcin Lijewski) ze względów taktycznyc­h szukają na tę pozycję zawodników będących nawet lepszymi obrońcami niż skrzydłowy­mi, aby zminimaliz­ować liczbę zmian między obroną a atakiem. Dlatego słabiej zbudowanym graczom, jak choćby Piotr Jarosiewic­z czy Szymon Wiaderny, będzie trudno na poważnie zaistnieć w kadrze. Na prawym skrzydle mamy zawodnika klasy światowej, jakim jest Arkadiusz Moryto. Kapitan

drużyny narodowej jest chwilowo (?) niedyspono­wany z powodu kontuzji barku, ale gdy wróci, selekcjone­r znów od niego zacznie ustalać meczową siódemkę. W ME 2024 z niezłej strony pokazał się Jakub Szyszko (rocznik 2001), więc ta pozycja jest w miarę bezpieczna.

Obrotowi

Trochę podobnie jak z bramkarzam­i. Mamy grających we Francji i Niemczech Kamila Syprzaka i Macieja Gębalę, ale obaj nie dają kadrze tyle, ile powinni i mogą. Bardzo duży minus swoją postawą (bo nie tylko o grę, ale i zaangażowa­nie chodzi) zaznaczył przy swym nazwisku Dawid Dawydzik. Z kolei wystawiany głównie w obronie Bartłomiej Bis jest waleczny, ale zbyt wolny, przez co jest łatwo mijany lub łapie kary. Akurat na kole jednak perspektyw­icznych graczy nie brakuje. Niespodzie­waną szansę w Bundeslidz­e wiosną dostanie 22-letni Antoni Doniecki, do Francji wybiera się jego rówieśnik Sebastian Kaczor, a w Hiszpanii „dojrzewa” Jakub Sladkowski (rocznik 2004). Któryś z tych talentów na pewno wypali.

Za mało dobrej młodzieży

To, co najmocniej rzuca się w oczy podczas analizowan­ia naszej reprezenta­cji, to kropelkowy wręcz dopływ do niej młodych (i dobrych) zawodników, szczególni­e rozgrywają­cych. W latach 2013–21 z flagowej Szkoły Mistrzostw­a Sportowego w Gdańsku reprezenta­cję zasiliło raptem 14 szczypiorn­istów, z czego tylko pięciu zaliczyło w niej ponad 20 meczów. To skandalicz­nie mało, zwłaszcza że „próg wejścia” do naszej kadry do najwyższyc­h nie należy. Od kilku sezonów funkcjonuj­ą takie szkoły w Kielcach, Płocku i Kwidzynie, efekty ich działania będzie można lepiej ocenić za kilka lat, ale na razie szału nie ma. Pokazali się Jastrzębsk­i, Wasiak, Wiaderny czy Widomski, lecz żaden nie stał się szybko ważnym graczem kadry. W ostatniej dekadzie jedynym takim okazał się Moryto i w pewnym stopniu Olejniczak. Jakie zatem perspektyw­y widzimy przed naszą kadrą? No cóż, jak się nie ma czołgów, to trzeba się cieszyć z utrzymywan­ia pozycji i czekać na posiłki. Obecny skład nie pokazał, że jest w stanie przeskoczy­ć określony poziom, więc dopóki nie pojawi się zawodnik znacząco poprawiają­cy grę zespołu (oczywiście może to być też ktoś z obecnej kadry, kto wskoczy na wyższą półkę), musimy przede wszystkim pilnować obecnego statusu (czyli miejsc 12–16. w wielkich turniejach), unikać wpadek ze słabszymi oraz co najważniej­sze kwalifikow­ać się do kolejnych mistrzostw świata i Europy. No i czekać na pojawienie się chociaż dwóch naprawdę bardzo dobrych graczy, najlepiej w bramce i drugiej linii. W końcu ktoś taki trafić się musi.

 ?? ??
 ?? ?? W kwietniu minie rok od kiedy Marcin Lijewski prowadzi Biało-czerwonych. Na razie jego bilans to siedem zwycięstw i pięć porażek.
W kwietniu minie rok od kiedy Marcin Lijewski prowadzi Biało-czerwonych. Na razie jego bilans to siedem zwycięstw i pięć porażek.
 ?? ??
 ?? ?? Szymon Sićko (w górze) i Michał Daszek jeszcze przez kilka lat będą jednymi z najważniej­szych zawodników naszej reprezenta­cji.
Szymon Sićko (w górze) i Michał Daszek jeszcze przez kilka lat będą jednymi z najważniej­szych zawodników naszej reprezenta­cji.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland