Sukces wypadł z rąk. Winny „rak”?
Zaskakujące zwycięstwo Czarnych Słupsk nad wiceliderem z Sopotu.
Takiego obrotu sprawy nie mógł spodziewać się nikt! Trefl Sopot był faworytem wyjazdowego starcia z Czarnymi Słupsk, a gdy na początku ostatniej kwarty meczu jego przewaga sięgnęła 14 oczek, wszystko wskazywało na to, że sprawa jest załatwiona. Sopocki zespół wypuścił jednak wygraną z rąk, bo – jak się okazało – przez ostatnie dziesięć minut meczu drużyna trenera Žana Tabaka zdobyła pięć punktów. To na pierwszy rzut oka może wydawać się nieprawdopodobne, ale od stanu 44:58 gospodarze zdobyli 30 punktów, a przyjezdni ledwie 7. Czarni mieli między innymi serię 10:0 oraz Michała Michalaka w składzie, który w kluczowych momentach wykonał bardzo ważne akcje. Między innymi po jego podaniu Verners Kohs trafił za dwa z faulem… wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 68:65.
Kohs – co warto podkreślić – rzutu wolnego nie wykorzystał. W ogóle cała drużyna Czarnych przestrzeliła 18 wolnych. Tyle tylko że wykonywała aż 43 takie rzuty w przekroju całego spotkania. Koszykarze ze Słupska więcej spudłowali niż zawodnicy Trefla w ogóle rzucali wolnych (12 prób, wykorzystali 10).
– Nie mam zamiaru nikogo krytykować. Flopowanie to „rak” koszykówki i dopóki nie zaczniemy tego karać, będą zdarzały się takie mecze jak ten – stwierdził Tabak, który mimo iż nie chciał krytykować, to jednak skrytykował… bo jak wynika z jego wypowiedzi i z prostej definicji słowa „flopowanie”, gracze Czarnych tylko udawali, że są faulowani, a sędziowie na to udawanie dawali się nabrać.
Czarni wygrali z Treflem po raz drugi w sezonie, a jednocześnie zakończyli dwie serie Trefla – pięciu zwycięstw z rzędu, a także passę sześciu kolejnych wygranych w spotkaniach wyjazdowych zespołu z Sopotu, która zaczęła się jeszcze w listopadzie ubiegłego roku. Mimo to nadal można uważać Trefla za jednego z dwóch głównych kandydatów do zdobycia Pucharu Polski. Szczególnie że trener Tabak w naszej ekstraklasie pokazywał już, że potrafi przygotować swój zespołu do turnieju finałowego o to trofeum. Drugi z kandydatów to oczywiście lider tabeli – Anwil (jego mecz ze Śląskiem z tej kolejki odbędzie się dopiero w marcu). Wydarzenia ze Słupska przyćmiły spotkanie z Warszawie, wktórym Christian Vital zdobył niesamowite 43 punkty. W meczu dwóch kandydatów do medali w tym sezonie Legia jednak zasłużenie przegrała ze Stalą 88:96.