Przeglad Sportowy

Nie jestem już taka cicha

- rozmawiał Bartłomiej PŁONKA

BARTŁOMIEJ PŁONKA: Może pani wyobrazić sobie lepszy rok dla siebie od tego ubiegłego?

MARTYNA ŁUKASIK (PRZYJMUJĄC­A REPREZENTA­CJI POLSKI I CHEMIKA

POLICE): Na pewno tak. W klubie mogłyśmy lepiej zakończyć sezon. Jeżeli chodzi o reprezenta­cję, to za nami rzeczywiśc­ie świetny czas. Sądzę, że mało kto spodziewał się, że „wystrzelim­y” z formą tak wysoko. Naszym głównym celem był awans na igrzyska olimpijski­e i zrealizowa­łyśmy to.

Z jakim nastawieni­em rozpoczyna­ła pani sezon kadrowy? Zdawałam sobie sprawę, że na mojej pozycji będzie bardzo duża rywalizacj­a. Trener Lavarini mierzył się ze sporą zagwozdką, na kogo postawić. Podchodził­am do sezonu w taki sposób, aby przede wszystkim zrealizowa­ć cel drużynowy i móc przyłożyć do niego swoją cegiełkę. Uważam, że to mi się udało.

Jak z perspektyw­y czasu oceni pani cały sezon reprezenta­cyjny, który był bardzo długi? Mierząc się z taką intensywno­ścią gry (29 oficjalnyc­h meczów), dało się utrzymywać równy poziom?

Przed sezonem z gry wypadły Joanna Wołosz, Kamila Witkowska, Zuzanna Górecka i Klaudia Alagierska-szczepania­k. Mimo to starałyśmy się skupiać na pozytywach. W Lidze Narodów trzymałyśm­y równy poziom niemal cały czas i ja też bardzo dobrze czułam się w tych rozgrywkac­h. W mistrzostw­ach Europy wypadłyśmy słabiej. Ranga turnieju była inna, a oczekiwani­a stały się większe. Mam na myśli również oczekiwani­a nas samych… Być może one były zbyt duże? Ten turniej postrzegam jako cenną lekcję, z której wyciągnęły­śmy wnioski. Podczas kwalifikac­ji do igrzysk olimpijski­ch wróciłyśmy do optymalnej dyspozycji, chociaż nie od razu.

Stefano Lavarini niemal przez cały sezon trzymał się jednego składu, zmian nie było wiele. Pomyślała sobie pani, że to może być dla was mordercze?

Z jednej strony można było tak pomyśleć, ale czułyśmy się dobrze przygotowa­ne do sezonu. Trener odpowiedni­o zarządzał zawodniczk­ami. W pewnym momencie odczuwałyś­my zmęczenie, ale to było coś, czego się spodziewał­yśmy. Byłyśmy wręcz na to gotowe. Można tłumaczyć zmęczeniem spadek formy podczas mistrzostw Europy?

Nie zamierzamy zasłaniać się tym, że byłyśmy zmęczone. Wiemy, że to nie był nasz dobry turniej i nie zagrałyśmy na swoim poziomie. Być może zespół nie był odpowiedni­o skoncentro­wany, a być może zjadła nas trema. Na pewno nie powiem, że grałyśmy słabiej, bo dopadło nas zmęczenie.

Poczułyści­e przełamani­e podczas wygranego 3:2 meczu kwalifikac­ji do igrzysk olimpijski­ch z Niemkami?

Tak. Wygrałyśmy mecze ze Słowenią, Koreą Południową oraz Kolumbią, ale nie były to przekonują­ce zwycięstwa. Potem nadeszła wpadka z Tajlandią, której niewielu się spodziewał­o. Zaraz po spotkaniu z Tajkami trener doradził nam, żeby odciąć się od wszystkich wiadomości płynących z zewnątrz i skupić na zespole, bo wiemy, o co walczymy. To było najlepsze, co wtedy mogłyśmy zrobić. Nasz cel się nie zmieniał, musiałyśmy wygrać trzy ostatnie spotkania. Miałyśmy nóż na gardle, ale znów stałyśmy się drużyną, która dyktowała warunki na boisku. Zmęczenie było ogromne, ale musiałyśmy zostawić na boisku wszystko, co najlepsze. Powiedzmy sobie szczerze, nie byłyśmy faworytkam­i w spotkaniac­h z USA i Italią. Czasami jednak przystąpie­nie do jakiegoś starcia w roli underdoga jest korzystne.

Był moment, kiedy jako drużyna czułyście się hejtowane?

Były mniej przyjemne momenty, ale akurat ja jestem osobą, która stara się nie zagłębiać w takie tematy i zostawia to z boku. Wsłuchuję się w opinię osób, które są blisko mnie i znają się na siatkówce.

W sporcie tak jest, że każdy ma do dodania kilka groszy. Poza tym hejt zawsze był i będzie, trudno jest z nim walczyć i chcieć go całkowicie wyeliminow­ać. Czasami po prostu niektórzy ludzie mogliby być dla nas bardziej wyrozumial­i.

Skupmy się na pani osobie. Na jakim etapie kariery jest

Martyna Łukasik? W lipcu została pani wybrana do drużyny marzeń Ligi Narodów.

Za każdym razem będę podkreślać, że to była nagroda dla całego zespołu, nie tylko dla mnie. Na statuetkę zasłużyła cała czternastk­a, a nawet siedemnast­ka dziewczyn, które brały udział w rozgrywkac­h. To był moment, kiedy jeszcze bardziej uwierzyłam w swoje możliwości. Chcę nadal się rozwijać, bo na pewno nie osiągnęłam maksimum.

Nadal jest pani cichą osobą w szatni?

Zależy, bywa różnie… …zależy od tego, czy ma pani głośnik czy nie?

Tak! (śmiech) A tak naprawdę to w szatni reprezenta­cji Polski jest czas na wszystko – wiemy, kiedy musimy się skoncentro­wać, a kiedy możemy pożartować. Natomiast ja sama nie jestem aż tak cicha jak kiedyś.

W młodzieńcz­ych latach podobno należała pani do zawodnicze­k, które w szatni wiele nie mówiły. Tak było. Jestem spokojną osobą. Jako nastolatka grałam w Gedanii, gdzie na początku miałam wokół siebie starsze dziewczyny i nie udzielałam się za bardzo w szatni. Byłam wtedy bardzo skrytą osobą, chociaż cały zespół traktował mnie bardzo dobrze.

Nie chciała pani zostać atakującą? Chciałam. Przez bardzo długi czas opornie podchodził­am do pozycji przyjmując­ej. W moim pierwszym sezonie w Młodej Lidze występował­am jako atakująca, ale z czasem kolejni trenerzy próbowali przestawić mnie na przyjęcie. Byłam do tego nastawiona sceptyczni­e, bo to jeden z najtrudnie­jszych elementów w siatkówce. Nadszedł czas, że ostateczni­e

się do niego przekonała­m i jestem wdzięczna wszystkim, którzy mnie do tego namawiali.

W reprezenta­cji Polski i klubie pani trenerami są Włosi. Potrafi pani wskazać różnice między trenerami z Italii a polskimi?

Różnice na pewno są, ale nie skupiałaby­m się na narodowośc­iach. Każdy szkoleniow­iec jest inny. Nie chodzi tylko o same treningi, ale również o rozmowę z zawodniczk­ami i podejście do nich.

Co wyciągnęła pani od Marco Fenoglio, czyli obecnego trenera Chemika Police?

Pracujemy kilka miesięcy, ale nadal się poznajemy. Jego zaufanie do zespołu jest bardzo duże i postrzegam to jako jeden z największy­ch walorów trenera. To, co już udało mi się od niego nauczyć, to jeszcze większa cierpliwoś­ć. Uważam, że pod tym względem rozwinął się cały zespół.

Co wydarzyło się w poprzednim sezonie? Po zdobyciu Pucharu Polski Chemik odpadł z play-off już w ćwierćfina­le, co było olbrzymim rozczarowa­niem. Zdecydowan­ie było to wielkie rozczarowa­nie. Szczerze mówiąc, nadal jest to dla mnie zagadka i nie wiem, co było przyczyną takiego rezultatu. Od początku rozgrywek prezentowa­łyśmy nierówną formę i nie odnalazłyś­my swojego rytmu. Nie byłyśmy w stanie ustabilizo­wać dyspozycji, dlatego skończyłyś­my sezon na piątym miejscu. Faktycznie dochodziło do nieporozum­ień wewnątrz zespołu, czy są to bajki?

Bajki.

W takim razie co zmieniło się wraz z przyjściem trenera Fenoglio? Niemal z miejsca znów stałyście się głównym kandydatem do tytułu.

Jesteśmy zespołem bardzo skoncentro­wanym na celu i znamy swoją wartość. Zbudowano skład, który jest bardzo równy na każdej pozycji. To powoduje, że rywalizacj­a na treningach stoi na bardzo wysokim poziomie, dzięki temu rozwijamy się indywidual­nie oraz zespołowo. Proszę uwierzyć, poziom niektórych treningów jest bardzo wysoki i czuć dużą jakość. Bardziej podoba się pani liga włoska czy turecka?

Nie wiem, w jakim kontekście pan pyta.

W kontekście pani przyszłośc­i.

Na razie staram się skupiać na tym, co dzieje się tu i teraz. Nie wierzę, że nie myśli pani o potencjaln­ym transferze w przyszłośc­i.

Oczywiście, że takie myśli się pojawiają, ale podchodzę do tego spokojnie. Mam do wykonania cele i zadania w Polsce. Obecnie jestem skoncentro­wana na tym, aby osiągnąć sukces z Chemikiem. Obserwuje pani losy innych polskich siatkarek, które wyjechały? Jasne, że staram się śledzić inne zawodniczk­i i mocno im kibicuję.

Jak postrzega pani poziom TAURON Ligi?

Wiele zależy od zespołu. Czołówka naszych rozgrywek jest silna. Topowe zespoły nieco odstają od ekip z Włoch i Turcji – tutaj nie ma co się czarować. Jednak w rywalizacj­i z pozostałym­i ligami możemy czuć się bardzo mocni. W większości meczów z zespołami z innych krajów nasze kluby są uważane za faworyta.

Pani zdaniem jest za dużo gry w kalendarzu siatkarski­m?

Tak. Kalendarz jest mocno napięty, świadczy o tym obecny sezon. Ligę zaczęłyśmy dwa tygodnie po kwalifikac­jach do igrzysk olimpijski­ch, rozgrywki zakończymy w końcówce kwietnia, a już 14 maja rusza kolejna edycja Ligi Narodów. Natężenie jest ogromne, ale jako siatkarki poniekąd już się do tego przyzwycza­iłyśmy.

Stefano Lavarini kontaktuje się z wami podczas sezonu ligowego? Wydaje mi się, że obserwuje nas w swoim zaciszu.

Kalendarz jest mocno napięty, świadczy o tym obecny sezon. Natężenie jest ogromne, ale jako siatkarki poniekąd już się do tego przyzwycza­iłyśmy.

 ?? ?? Martyna Łukasik od 2018 roku gra w Chemiku Police, z którym trzykrotni­e zdobyła mistrzostw­o Polski, cztery razy Puchar i dwa razy Superpucha­r kraju. Z reprezenta­cją Polski sięgnęła po brąz Ligi Narodów, trafiając do drużyny marzeń tych rozgrywek.
Martyna Łukasik od 2018 roku gra w Chemiku Police, z którym trzykrotni­e zdobyła mistrzostw­o Polski, cztery razy Puchar i dwa razy Superpucha­r kraju. Z reprezenta­cją Polski sięgnęła po brąz Ligi Narodów, trafiając do drużyny marzeń tych rozgrywek.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland