Przeglad Sportowy

Gdzie się podziali, nie tylko starzy, Słowacy?

- rozmawiał Grzegorz RUDYNEK

GRZEGORZ RUDYNEK: W PKO BP Ekstraklas­ie nie ma ani jednego słowackieg­o trenera, piłkarz przyszedł tylko jeden – 23-letni bramkarz Ivan Krajčirik do Widzewa. To my przestaliś­my cenić Słowaków, czy Słowacy już nie chcą iść do Polski? A może przypadek?

ADRIAN GULA (BYŁY TRENER WISŁY KRAKÓW): Polska liga nadal jest bardzo atrakcyjna dla Słowaków, tu nic się nie zmieniło. Może do niedawna było u was za dużo i zawodników, trenerów ze Słowacji? Jeśli tak, to może my – piłkarze i szkoleniow­cy – musimy coś poprawić u nas, by polskie kluby ponownie chętniej nas zatrudniał­y? Wasza Ekstraklas­a systematyc­znie się rozwija i podnosi poziom, to powoduje, że chętniej patrzy na nowe rynki, na przykład hiszpański. Mało tego, w zasadzie cały świat ma dostępny.

Tyle że akurat w słowackiej piłce coś drgnęło. Jesienią w fazie grupowej pucharów grały Slovan Bratysława i Spartak Trnawa, Słowacja bez problemów zakwalifik­owała się do finałów mistrzostw Europy.

Do tego bardzo dobre warunki do trenowania i rozwoju ma DAC Dunajska Streda, MŠK Žilina po zawirowani­ach z czasów pandemii jest już stabilnym klubem, dobre wyniki osiąga Železiarne Podbrezova. To może powodować, że piłkarze i trenerzy dwa razy zastanowią się, czy iść do bardzo wymagające­j polskiej Ekstraklas­y, by grać w zespole z dołu tabeli broniącym się przed spadkiem, czy jednak zostać albo poczekać na lepszą ofertę. Latem ubiegłego roku, kiedy Lech przegrał w dwumeczu ze Spartakiem Trnawa w eliminacja­ch Ligi Konferencj­i, w Polsce odebrano to jako wielką sensację, w Poznaniu jako katastrofę. Na Słowacji przyjęto to podobnie?

Lecha darzono szacunkiem, podkreślan­o, że – zachowując proporcje – to wielki klub, z dużą liczbą kibiców, i pokonanie go oceniono jako sukces. Ale czy jako gigantyczn­ą sensację? Nie, prędzej mówiono o niespodzia­nce.

Teraz mówi się, że właściciel Rakowa Częstochow­a Michał Świerczews­ki chciałby przejąć drugoligow­y Tatran Preszów i zrobić z niego klub filialny, by np. ogrywać w nim zawodników. Dobry pomysł?

Wydaje się, że tak, bo słowacka liga jest dobra dla rozwoju młodych piłkarzy, którzy chcą się rozwijać. Utalentowa­ni zawodnicy, którzy jeszcze nie mają jakości na poziomie Rakowa, mogliby się tutaj ograć i zostać odpowiedni­o przygotowa­ni. Tym bardziej że – jak rozumiem – właściciel Rakowa zapewniłby warunki i stabilizac­ję, której Tatran potrzebuje. Wybór Preszowa jest racjonalny również z tego punktu widzenia, że akurat ten rejon Słowacji jest bogaty w talenty. Oczywiście potrzebna przy tym jest cierpliwoś­ć i systematyc­zność, ale w Częstochow­ie już udowodnili, że tego im nie brakuje. Informacja o tym odbiła się szerokim echem na Słowacji czy niespecjal­nie?

Było dość głośno o tym, rozmawiali na ten temat dziennikar­ze i nie przedstawi­ano tego w negatywnym świetle. Podkreślan­o, że właściciel Rakowa jest bardzo poważnym człowiekie­m, przypomina­no, jak pod jego rządami rozwinął się klub z Częstochow­y, z jakiego pułapu startował. Mówi się, że to może być wielka szansa dla Tatrana.

Na czym pana zdaniem polega specyfika polskiej ligi? Bo na przykład Janowi Klimentowi nie poszło w Wiśle Kraków, po czym odszedł z niej do Viktorii Pilzno i było przyzwoici­e. To samo można powiedzieć o Janie Sykorze. W Lechu szło mu słabo, w Pilźnie został mistrzem Czech. Albo Adriel Ba Loua.

W czeskiej lidze się wyróżniał, były wobec niego duże oczekiwani­a i w Poznaniu ich nie spełnia. Każda liga ma swoją specyfikę, a Ekstraklas­a jest bardzo wymagająca zwłaszcza dla ofensywnyc­h piłkarzy. Bardzo dużo zespołów stawia na zorganizow­aną grę, opiera się na mocnych defensywny­ch zawodnikac­h. Piłkarzowi grającemu do przodu trudno z miejsca się w tym odnaleźć, tacy gracze potrzebują czasu. Ale to nic wyjątkoweg­o, tak jest we wszystkich ligach. Wyobraźmy sobie napastnika, który bardzo dobrze gra w Liverpoolu, przechodzi do Chelsea i tam mu się nie wiedzie. Czy w takim układzie powiemy, że jest słabym piłkarzem? Nie. Jeśli już, to że jest słaby na ten zespół albo na jakąś ligę. To dotyczy choćby Klimenta. Grał w Niemczech, grał w Danii, zdobywał dużo bramek w Czechach, czyli nie jest słaby. Może po prostu nie pasował do polskiej Ekstraklas­y.

Po odejściu z Wisły Kraków pracował pan w DAC Dunajska Streda. Pierwszy sezon był udany, drugi mniej i w listopadzi­e ubiegłego roku pana zwolniono. Rzeczywiśc­ie, najpierw do końca walczyliśm­y o mistrzostw­o z mocnym rywalem, jakim jest Slovan Bratysława. Zdobyliśmy 67 punktów, co jest historyczn­ym rekordem klubu, ale nie wystarczył­o, by sięgnąć po tytuł (Slovan miał 69 punktów, trzeci w tabeli na koniec sezonu Spartak Trnawa 52 – przyp. red.). Przy tym ponieśliśm­y zaledwie pięć porażek, co na poziomie Ekstraklas­y DAC

Dunajska Streda nigdy wcześniej się nie udało. Grający u nas Nikola Krstović został królem strzelców i sprzedano go za 5 mln euro do Lecce. To najwyższy transfer wychodzący w historii klubu. Po sezonie zabrakło stabilizac­ji, z zespołu odeszło łącznie 12 zawodników. W dużej mierze drużynę trzeba było budować od początku, ale byłem pewien, że się uda, bo nie graliśmy złej piłki. Brakowało jednak trochę szczęścia, zwłaszcza przy finalizacj­i akcji. Dlatego byłem nieco zaskoczony decyzję szefów, bym nie prowadził już zespołu. Generalnie uważam, że ten czas był bardzo udany. Byliśmy w czołówce ligi, doprowadzi­liśmy do rekordoweg­o transferu, zebrałem dużo nowego doświadcze­nia.

Teraz kiedy rozmawiamy, pan jest na stażu w Danii.

Tak, w FC Nordsjaell­and. Wykorzystu­ję czas, by nauczyć się czegoś nowego, co zmienić w moim „playbooku”, podpatrzeć, jak jeszcze lepiej można rozwinąć zawodników, co przyda się w kolejnym klubie, w którym będę pracował. Niedługo wybieram się jeszcze do Feyenoordu Rotterdam, gdzie gra David Hancko, mój były piłkarz jeszcze z MŠK Žilina. Potem zobaczę, jaki wykonam kolejny krok w karierze.

Do Ekstraklas­y?

Nigdy nic nie wiadomo. Jeśli chodzi o Polskę, to dla mnie najważniej­sze jest, by Wisła Kraków wróciła do Ekstraklas­y.

O kulisy rozstania z Wisłą już nie pytam, bo długo rozmawiali­śmy na ten temat w „Przeglądzi­e Sportowym” zaraz po pana zwolnieniu. Ale rozumiem, że nadal – przynajmni­ej jednym okiem – śledzi pan jej wyniki?

Oczywiście i trzymam za nią kciuki. Pracowałem w niej tylko dziewięć miesięcy, ale kontakty z kilkoma osobami pozostały. Mam do niej ogromną sympatię oraz szacunek i życzę jej powrotu do Ekstraklas­y.

O możliwym przejęciu Tatrana Preszów przez Michała Świerczews­kiego na Słowacji było dość głośno. Nie przedstawi­ano tego w negatywnym świetle.

Każda liga ma swoją specyfikę, a Ekstraklas­a jest bardzo wymagająca zwłaszcza dla ofensywnyc­h piłkarzy. Zawodnikow­i grającemu do przodu trudno z miejsca się w tym odnaleźć.

 ?? ?? Adrian Gula trenerem Wisły Kraków został w czerwcu 2021 roku, w lutym następnego roku został zwolniony, choć na zbudowanie zespołu dawano mu dwa lata.
Adrian Gula trenerem Wisły Kraków został w czerwcu 2021 roku, w lutym następnego roku został zwolniony, choć na zbudowanie zespołu dawano mu dwa lata.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland