Do przegrania mają najwięcej
Ośmiu trenerów przystępuje do rundy wiosennej, mając wiele do stracenia. Kto zdoła się obronić, a kto rzeczywiście będzie musiał poczuć gorycz porażki?
Mariusz Rumak Lech Poznań
Kiedy ogłoszono jego powrót do Lecha, większość kibiców była zdumiona. Trener, który prowadził Kolejorza w latach 2012–14, znów objął pierwszą drużynę, mimo że przez ostatnie dziesięć lat bez większego powodzenia pracował m.in. w Śląsku Wrocław, Bruk-bet Termalice Nieciecza czy Odrze Opole. Jego wybór przy Bułgarskiej argumentowano tym, że zna zespół i ma poprawić grę przede wszystkim w aspekcie taktycznym. Rumakowi nie brakuje zapału do pracy, 46-latek wie, że znalazł się przed dużą szansą na sukces i to z klubem, który pozostaje w jego sercu. Dlatego gdy usłyszał o propozycji Piotra Rutkowskiego, długo się nie zastanawiał. Nadchodząca wiosna to dla Rumaka olbrzymia okazja, by odbudować swoją pozycję, ale jednocześnie szkoleniowiec ma wiele do stracenia. Jeżeli znów poniesie porażkę, to trudno będzie mu pozostać na ekstraklasowej karuzeli.
Kosta Runjaić Legia Warszawa
Praca szkoleniowca, który objął Legię wraz z początkiem poprzedniego sezonu, na ogół oceniana jest pozytywnie, ale nie ma co ukrywać, że to zasługa głównie postawy w pucharach. Piąte miejsce w PKO BP Ekstraklasie na zakończenie rundy jesiennej to rezultat poniżej oczekiwań i nikt w stolicy nie zaakceptuje takiej lokaty na finiszu sezonu. Wymowne, że tuż po wywalczeniu awansu do 1/16 finału Ligi Konferencji Europy trybuny stadionu przy Łazienkowskiej przypomniały drużynie, iż wiosną najważniejsze będzie zdobycie mistrzostwa. To przyznaje zresztą Runjaić, który przed rozpoczęciem rozgrywek wspominał, iż zdaje sobie sprawę z głównego celu.
Jens Gustafsson Pogoń Szczecin
Szwed sprawił, że mecze Pogoni często są atrakcyjne, ale nadal nie zmienił jednego – Portowcy wciąż pozostają krok za ścisłą czołówką i nie potrafią włączyć się do walki o mistrzostwo. Po pierwszej części sezonu od Dumy Pomorza oddalił się też awans do pucharów, bo wiosnę szczecinianinie rozpoczną dopiero z szóstej pozycji w tabeli. Władze Pogoni zapewniają, że mają cierpliwość do Gustafssona, bo widzą, jak rozwija poszczególnych piłkarzy, ale w rzeczywistości można mieć wątpliwości, czy 45-latek nie doszedł z drużyną do ściany. Niemal od początku jego pracy powielane są te same błędy: Pogoń gra efektownie, ale łatwo jest ją zaskoczyć z kontrataku, a gra w defensywie to wręcz przeciwieństwo pojęcia „monolit”. Zapowiadane zmiany w tym aspekcie gry nadal nie stały się faktem, ale być może nadchodząca wiosna okaże się dla Gustafssona przełomowa. W przeciwnym razie na Pomorzu Zachodnim mogą zastanawiać się nad zmianą trenera.
Waldemar Fornalik Zagłębie Lubin
Gdybyśmy mieli wybrać drużyny ligowe, których gra nie charakteryzuje się niczym szczególnym, to w tym gronie znalazłoby się Zagłębie Lubin. Zespół z Dolnego Śląska od roku prowadzi Waldemar Fornalik i choć trzeba oddać doświadczonemu trenerowi, że utrzymał Miedziowych w ubiegłym sezonie, to po rundzie jesiennej trwających rozgrywek w Lubinie mogą odczuwać niedosyt. Zagłębie zajmuje ósme miejsce w tabeli i nie grozi mu spadek, ale trudno podejrzewać, aby włączyło się do walki o czołowe lokaty. W oczy kłuje przede wszystkim liczba 31 straconych bramek. Przed startem rundy w Lubinie nadzieje pokładają w tym, że Fornalik w minionych latach prowadząc Piasta Gliwice niejednokrotnie udowadniał, iż po zimowej przerwie jego drużyny potrafią punktować seryjnie.
Jacek Zieliński Cracovia
Ostatnie miesiące nie były łatwe dla całej społeczności Cracovii. Po tym, jak w grudniu zmarł prof. Janusz Filipiak, w klubie doszło do dużych zmian – nowym prezesem został Mateusz Dróżdż, a z funkcją dyrektora sportowego pożegnał się Stefan Majewski. Mimo szumnych zapowiedzi szansę dalszej pracy z zespołem Pasów otrzymał Jacek Zieliński, choć jeszcze pod koniec ubiegłego roku nie brakowało informacji, że jego los jest przesądzony. Trener na najbliższą rundę ma prosty cel: spokojnie utrzymać Cracovię i jednocześnie poprawić styl gry. Spotkania z udziałem MKS zazwyczaj przyprawiały kibiców o ból oczu, a każdy zdaje sobie sprawę, że potencjał drużyny pozwala myśleć co najmniej o miejscu w środku tabeli. Nadchodząca wiosna ma pokazać, czy Cracovia pod wodzą 62-latka ma jeszcze przyszłość i czy warto rozważyć potencjalne przedłużenie umowy Zielińskiego, która kończy się w czerwcu.
Dawid Szulczek Warta Poznań
– Różnica pomiędzy Wartą a innymi klubami jest taka, że kiedy u nas pojawia się problem, nikt nie zamierza zwolnić trenera, tylko chce mu pomóc – mówił w październiku szkoleniowiec Zielonych. Obecne rozgrywki są dla Szulczka trzecimi w Warcie i wszystko wskazuje na to, że tym razem o utrzymanie będzie najtrudniej. Ekipa z Poznania zimową przerwę spędziła tuż nad kreską, co sprawia, że jesienią może być uwikłana w walkę o ligowy byt do ostatniej kolejki. Choć nie ma wątpliwości, że Szulczek w Warcie w poprzednich sezonach osiągnął wynik ponad stan, to z pewnością jego ocenę nadwyrężyłby ewentualny spadek do I ligi w obecnych rozgrywkach. Sam trener jest jednak przekonany, że wiosna okaże się dla jego drużyny udana.
Kamil Kuzera Korona Kielce
Z oceną gry Korony w rundzie jesiennej można mieć niemały kłopot. Z jednej strony, kielczanie w większości meczów prezentowali się całkiem nieźle, a z drugiej, zakończyli rok w strefie spadkowej. W poprzednim sezonie Kamil Kuzera musiał ratować sytuację, obejmując zespół po Leszku Ojrzyńskim i nie dość, że wywalczył utrzymanie, to wiosną odmienił styl gry. Korona z drużyny prezentującej toporny i brzydki futbol stała się gwarantem ciekawych widowisk. Teraz 40-latek będzie musiał ratować Ekstraklasę, lecz aby to osiągnąć, wiosną jego zespół musi przede wszystkim lepiej punktować. Do wywalczenia utrzymania nie wystarczy dobre wrażenie.
Piotr Stokowiec ŁKS Łódź
Jesienią wrócił do ligi, obejmując ŁKS w bardzo trudnej sytuacji – na ostatnim miejscu z dużą stratą do bezpiecznych lokat. W ośmiu kolejkach nie zmienił położenia drużyny, która nadal pozostaje czerwoną latarnią ligi. Ewentualne utrzymanie należałoby traktować w kategoriach sukcesu, ale jednocześnie Stokowiec ma dużo do stracenia. To zupełnie inna sytuacja niż ta sprzed dziesięciu lat, gdy szkoleniowiec w końcówce rozgrywek obejmował będące w strefie spadkowej Zagłębie Lubin. Wówczas poprowadził Miedziowych w czterech ostatnich meczach, a rok później ponownie wprowadził ich do elity. W przeciwieństwie do tamtej sytuacji, tym razem prawdopodobną degradację ŁKS do I ligi będzie trzeba zapisać na jego konto.